„Lady S” tom 7: „Sekunda wieczności” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 21-07-2018 13:51 ()


Echa przeszłości nie dają o sobie zapomnieć. Umiejętności Lady S są nie do przecenienia, a reputacja niegdysiejszej kociej złodziejki, mimo że nie przynosi chluby, przydaje się w trudnych sytuacjach. A w takiej niewątpliwie znalazła się Suzan. Można rzec, że między młotem a kowadłem. Z jednej strony musi wziąć udział w akcji, która dotyczy jej ojca, z drugiej robi to niechętnie, bo działanie z nożem na gardle w szemranym towarzystwie nie należy do spełnienia jej marzeń.

Tym razem jednak dziewczynie przychodzi płacić za nieroztropność jej ojca, który podczas kongresu medycyny molekularnej zarzuca „koledze po fachu” kłamstwo i wykorzystanie swoich badań. Skandal nie uchodzi dawnym agentom KGB, dla których Abel Rivkas nie żył po portugalskim incydencie. Szania nie ma wyjścia, aby ponownie uratować skórę ojca, a również nie pozwolić na deportację Antona, musi wziąć udział w rozgrywce wywiadów. Wcielić się w członkinię rosyjskiej mafii na spotkaniu z szefem korsykańskiej mafii. Ot taka zawodowa wymiana uprzejmości i walizki pełnej diamentów. Upozorowana gra jest warta jednak znacznie więcej niż tylko drogocenne kamienie, bo jest to być albo nie być dla najbliższych sprytnej, ale uwikłanej w sieć intryg „myszki”.

Sekunda wieczności to już siódmy tom Lady S, ale w żadnym wypadku nie można mówić o zmęczeniu materiału czy wyprztykaniu się Jeana Van Hamme’a z pomysłów. Legendarny twórca „Thorgala” dość odważnie sobie poczyna w sensacyjno-szpiegowskim gatunku, a niniejszy tom jest tego najlepszym przykładem. Chyba nie będzie przesadnym komplementowaniem pisarskich umiejętności rzeczonego autora stwierdzenie, że siódma odsłona cyklu może się pochwalić najbardziej dynamicznym rozwojem wydarzeń, a fabuła trzyma w napięciu do ostatniej strony. Dzięki charyzmatycznej oponentce, jak też rodzinnej sytuacji Suzan akcja zmienia się jak w kalejdoskopie. Gdy jesteśmy już świadkiem zdekonspirowania rezolutnej agentki, to za moment otrzymujemy nieoczekiwany zwrot. Van Hamme potrafi stopniować napięcie i nawet w dość schematycznych rozwiązaniach pozwolić sobie na trochę brawury. Niniejszy tom to wzorcowy przykład na wykorzystanie zarówno głównych atutów tytułowej bohaterki, jak i też niewesołej sytuacji, w której się znalazła. Z pewnością autorzy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.

Na uznanie zasługują także rysunki Aymonda, które z albumu na album stają się bardziej szczegółowe i dopracowane. W Sekundzie wieczności rysownik zaprezentował kilka dynamicznych, filmowych ujęć, które potęguje – zapewne zamierzenie – dramaturgię wydarzeń, ale mogłyby się sprawdzić jako filmowe storyboardy. Nie jest to bynajmniej rzemieślnicza robota, a przemyślana i udanie rozplanowana akcja.  Styl Aymonda dojrzewa, a w przypadku niniejszej odsłony widać również różnice w sposobie rysowania głównej bohaterki.

Pozostaje jedynie ubolewać, że kolejne przypadki Lady S, choć ukazujące się z pewną regularnością, nie pojawiają się częściej. Dla miłośników zarówno scenariuszy wirtuoza pióra, jakim bez wątpienia jest Jean Van Hamme, jak i szpiegowskich opowieści przydałoby się zintensyfikowanie działań na polu publikacji tej serii. Kto jeszcze nie miał okazji zapoznać się z siódmym tomem lub całym cyklem, powinien jak najszybciej nadrobić zaległości, gdyż warto śledzić perypetie uroczej włamywaczki córki estońskich dysydentów. Suzan ma wiele twarzy, co też sprawia, że nigdy nie wiadomo, w kogo będzie musiała wcielić się następnym razem. Polecam!

Tytuł: „Lady S” tom 7: „Sekunda wieczności” 

  • Tytuł oryginału: Une seconde d'éternité
  • Scenariusz: Jean Van Hamme
  • Rysunki: Philippe Aymond
  • Tłumaczenie: Jakub Syty
  • Wydawca: Kubusse
  • Data publikacji: 07.2018
  • Wydawca oryginału: Dupuis
  • Data wydania oryginału: 04.2011
  • ISBN: 978-83-941480-7-2
  • Liczba stron: 48
  • Format: 215x290 mm
  • Oprawa: miękka
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Cena: 38 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kubusse za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus