„Uncanny Avengers” tom 6: „Kontrewolucjoniści” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 14-07-2018 16:09 ()


Zwycięstwo nad Red Skullem przeobrażonym w potężnego Onslaughta kosztowało Avengers i X-Men sporo sił, a także podało w wątpliwość niektóre fakty z życia bohaterów. Jednym z nich było pochodzenie bliźniąt Maximoff. Wanda i Pietro dotychczas byli przekonani, że są potomkami Mistrza Magnetyzmu, a ten – obecnie udzielający się w szeregach ekipy Scotta Summersa – nie negował tej informacji. Niestety, ci najbardziej zainteresowani o prawdzie dowiadują się na końcu, toteż Scarlet Witch i Quicksilver postanawiają wyruszyć na Przeciw-Ziemię w poszukiwaniu odpowiedzi na palące ich pytania. Kto stoi za ich kreacją, dlaczego Magneto podawał się za ich ojca i co z tego miał.  Za mutantami wyrusza Rogue i jej Drużyna Jedności. Niegdysiejsza wychowanka Raven Darkholme nie zamierza pozostawić swoich pobratymców na pastwę Najwyższego Ewolucjonisty.

W świecie mutantów kolejne etapy ewolucji nie tylko odpowiadają za tworzenie coraz potężniejszych homo superior, ale stanowią też źródło nadużyć, gdyż wielu złoczyńców pragnie stworzyć nadistotę doskonałą, z której pomocą mogłoby zawojować świat. Jeśli niekoniecznie Ziemski glob, to jakąś inną planetę. W przypadku serii o podopiecznych Charlesa Xaviera takowe genetyczne manipulacje są na porządku dziennym, a ich wybitnym miłośnikiem niejaki Nathaniel Essex. W tym jednak przypadku mamy do czynienia z postacią Najwyższego Ewolucjonisty, który zapragnął pobawić się w Boga i stworzyć rasę doskonałą. Według jego przekonań wojna ewolucyjna nadchodzi wielkimi krokami i tylko najbardziej zaadaptowani wojownicy będą w stanie ją przetrwać. Niestety taki i podobne komunały są przyczynkiem do kolejnych starć między mutantami i ich oprawcami od dekad, toteż wyjściowy zamysł Ricka Remendera do najświeższych nie należy. Ot kolejny przykład starcia my kontra oni i przekonamy się, kto zwycięży.

W przypadku Kontrewolucjonistów jedynym novum jest miejsce konfrontacji, czyli Przeciw-Ziemia obfitująca w przeróżnego rodzaju maszkary i inne modyfikowane genetycznie istoty. Rozbita Drużyna Jedności nie tylko musi poradzić sobie z dotychczasowymi traumami, ale też rozdzielona nie może liczyć na wsparcie pozostałych członków ekipy. Z pewnością nie można odmówić unikalności w nakreśleniu tego obcego świata oraz widowiskowości konkretnych starć, niemniej ten rodzaj fabuły przywołuje na myśl zmęczenie materiału i ciągłe wykorzystywanie niejasnej przeszłości Wandy i Pietra, co nie raz i nie dwa sprowadzało na Avengers zgubę.

Jednym z nielicznych plusów tej publikacji są malunki Daniela Acuni, który nie tylko potrafi zadbać o udaną wizualizację pojedynków obdarzonych mocami istot, ale też dzięki stonowanej, przygaszonej kolorystyce nadać posępności temu jawiącemu się niczym raj dla dziwaków miejscu, by za moment z wykorzystaniem bardziej żywych i fantazyjnych barw podkreślić unikalność tego miejsca oraz sztafaż opowieści hard science fiction. Ciekawie w jego wykonaniu wypada ujęcie mocy Quicksilvera, Acunia potrafi podkreślić dynamikę sekwencji z udziałem Pietra.

Wszystkie drogi prowadzą do Tajnych Wojen i w tym przypadku należy się cieszyć, że to kolejny przystanek dla ekipy Rogue, gdyż po niniejszym tomie widać, że zespół twórców nie za bardzo wiedział, co robić z czeredą niedobranych do siebie superbohaterów, których niejednoznaczność i dylematy  rozsadzają przewodni wątek historii. Może w przypadku dzieła Hickmana będzie znacznie lepiej.  

 

Tytuł: Uncanny Avengers” tom 6: „Kontrewolucjoniści”

  • Scenariusz: Rick Remender, Gerry Duggan
  • Rysunki: Daniel Acuña
  • Wydawca: Egmont
  • Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
  • Data publikacji: 20.06.2018 r.
  • Oprawa:  miękka ze skrzydełkami
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • Stron: 108
  • Format: 167x255
  • Cena: 39,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie tytułu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus