„Chew” tom 9: „Kurczę pieczone” - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 30-06-2018 12:38 ()


Wraz z dziewiątym tomem serii „Chew” akcja wkracza w decydującą fazę, a zdarzenia zdecydowanie przyspieszają i nabierają dramaturgii. W centrum całej intrygi znajduje się teraz nieuchronna i zbliżająca się wielkimi krokami konfrontacja z Kolekcjonerem.

Tony Chu przez większą część dziewiątego tomu w zasadzie pozostaje na marginesie głównej akcji. Nadal dochodzący do siebie po rodzinnej tragedii agent cybopata postanawia uporządkować sprawy prywatne, co w jego przypadku oznacza spontaniczne małżeństwo z Amelią zawarte w Las Vegas (dodajmy zresztą, że to nie jedyna małżeństwo w tej odsłonie opowieści). Jednak sukces zawodowy, jaki stał się jego udziałem w poprzednim tomie, sprawia, że musi zdecydowanie skrócić swój miesiąc miodowy i zaangażować się w kilka śledztw. Nagle bowiem Tony stał się lokalną gwiazdą, bez której trudno sobie wyobrazić sobie rozwiązanie jakiejkolwiek zagadki. Tak w każdym razie zdają się myśleć jego przełożeni. Jak się okazuje, jest to jednak jedynie chytry sposób na to, by odsunąć go od sprawy Kolekcjonera. Podczas gdy Tony rozwiązuje kolejne pozornie beznadziejnie trudne zagadki, za jego plecami powstaje dość egzotyczny sojusz. John Colby, Caesar Valenzano, Mike Applebee, Mason Savoy oraz córka Tony’ego – Oliwka jednoczą siły, by zmierzyć się z Kolekcjonerem. W tomie ważną rolę odgrywa także kurczak Poyo, a przepełnione odniesieniami do kultowych opowieści „Interludium”, w którym jest głównym bohaterem, to jeden z lepszych fragmentów tego tomu.

Zgodnie z tym, co zapowiadał już poprzedni tom, John Layman łączy poszczególne wątki i sprowadza całą intrygę do starcia Tony’ego z Kolekcjonerem. Zdarzenia opisane w tym tomie sprawiają, że ta nieuchronna konfrontacja zapowiada się coraz ciekawiej. W tle oczywiście cały czas pozostaje nadal nierozwiązana zagadka ptasiej grypy. Tu również dostajemy pewien dodatkowy, intrygujący, choć na razie bardzo tajemniczy trop. Autorzy także konsekwentnie kontynuują ubarwianie swojej historii zabawnymi i pomysłowymi odniesieniami do kultowych dzieł kultury popularnej. Najwięcej znajdziemy ich tym razem w „Interludium”, które wręcz opiera się na wędrówce poprzez rozliczne literacko-komiksowe światy, ale w pozostałej części tomu także ich nie brakuje. Wszystko to tradycyjnie już zyskuje niezwykłą oprawę graficzną, o której trudno powiedzieć coś nowego, ale warto jeszcze raz przypomnieć, że Rob Guillory wielkim rysownikiem jest. Jego groteskowo-makabryczna wizja świata spustoszonego ptasią grypą i pełnego bohaterów o surrealistycznych mocach związanych z jedzeniem, powoli sama staje się kultowa, i pewnie niedługo będzie cytowana w innych opowieściach.

Za nami już dziewięć tomów tej świetnej serii, a opowieść Johna Laymana i Roba Guillory’ego nie tylko nie zwalnia tempa, ale wręcz przeciwnie, akcja ulega znacznemu przyspieszeniu. Można wręcz odnieść wrażenie, że dopiero teraz fabuła wkracza na właściwe tory, a wszystko, co zdarzyło się do tej pory, stanowiło jedynie przygotowanie do spektakularnego finału. Perypetie Tony’ego Chu i jego przyjaciół bez wątpienia dostarczą nam jeszcze wielu niezapomnianych wrażeń. Szkoda tylko, że zostały jedynie trzy tomy do finału tej historii. Z drugiej strony jednak, dzięki temu ta historia uniknie zapewne wielu pułapek będących udziałem tasiemcowych serii, które wbrew wszelkiej logice nigdy się nie kończą.

 

Tytuł:Chew” tom 9: „Kurczę pieczone”

  • Scenariusz: John Layman
  • Rysunki i kolory: Rob Guillory
  • Tłumaczenie: Robert Lipski
  • Wydawca: Mucha Comics
  • Data polskiego wydania: 12.06.2018 r.
  • Wydawca oryginału: Image Comics
  • Data wydania oryginału: 2014
  • Objętość: 160 stron
  • Format: 175x265 mm
  • Oprawa: twarda
  • Druk: kolorowy
  • Cena: 59 zł

  Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus