„I że ci nie odpuszczę" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 17-06-2018 11:14 ()


Kiedy słyszymy hasło czas na remake, w głowie zaświeca się ostrzegawcza lampka, a wraz z nią pojawia się myśl, oby tego nie zepsuli. Przy niektórych tytułach aż dziw bierze, że ktoś chce jeszcze raz przybliżać historię, która w oczach kinomanów jest kultowa. Po co poprawiać pierwowzór? Jednak patrząc na remake z innej strony - nie jako próbę poprawiania czegokolwiek, ale na film odświeżający lub interpretujący niegdysiejszy przebój, można na nową wersję spojrzeć przychylniejszym okiem.

Twórcy I że ci nie odpuszczę w ten właśnie sposób postanowili podejść do zapomnianej już komedii (Dama za burtą) z Kurtem Russellem i Goldie Hawn, w której ona grał wredną bogaczkę z lekkim podejściem do życia, a on prostego cieślę, który został przez nią podle potraktowany. Los bywa jednak przewrotny i gdy kobieta w wyniku wypadku dostała amnezji, on skrzętnie to wykorzystał. W nowej wersji sytuacja jest bliźniacza, tylko odwrócono role.

Kate jest samotną matką, ma trójkę uroczych dziewczynek. Haruje na dwie zmiany, by związać koniec z końcem. Gdyby nie przyjaciele, sama by sobie nie poradziła. Po godzinach nie tylko zajmuje się domem i dziećmi, ale też uczy się do egzaminów na pielęgniarkę. Nie ma łatwo, więc każda fucha wydaje się dla niej dodatkowym źródłem zarobku. Takim przynajmniej w założeniu miało być sprzątanie na jachcie bogatego nieroba i bawidamka, który o pieniądze nie musi się martwić, bo jest dziecińcem bogatego przedsiębiorcy branży budowlanej. Leonardo Montenegro za pracę Kate nie zamierza jej jednak zapłacić, wyrzuca dziewczyną z łodzi i ją upokarza. To jednak ona pojawi się w szpitalu, gdzie trafi Leo z objawami amnezji, podając się za jego ukochaną żonę. Przekręt roku ma z jednej strony dać kobiecie odrobiny satysfakcji za poniesione krzywdy, z drugiej nauczyć Leo jednej rzeczy, do której nie nawykł. Ciężkiej, fizycznej pracy.  

Każdy, kto oglądał pierwowzór, a nawet zwiastun I że ci nie odpuszczę raczej nie powinien spodziewać się oryginalnej fabuły. Całość została osadzona na dość utartym i wyświechtanym schemacie, więc co bardziej wymagających widzów dzieło Roba Greenberga może nieco nudzić. Nie oznacza to jednak, że produkcja o bogatym darmozjadzie, który zasmakował prawdziwego ciężkiego życia nie bawi. Twórcy oszczędzili na szczęście niewybrednych żartów i skupili się na rodzinnym aspekcie komicznej historii. Wprawdzie daleko temu obrazowi do dramatu i z pewnością nie to przyświecało twórcom, ale opowieść oprócz kilku niezłych dowcipów i trafnych komentarzy wpływa na płytkie wody familijnej produkcji. Ten manewr wprawdzie nie jest do końca udany, bo potraktowany zbyt powierzchownie, bez możliwości uwypuklenia dziecięcych charakterów, ale pokazuje, że nawet z ogranego motywu można wycisnąć odrobinę świeżości. Tym bardziej że aktorzy poczynają sobie tutaj całkiem nieźle zwłaszcza Eugenio Derbez. Anna Faris to już weteranka komediowego gatunku, niemniej w przypadku jej ról trudno mówić o jakimś zaskoczeniu, jej emploi jest doskonale znane od czasów Strasznych filmów. Szczęśliwie w tym przypadku stara się powstrzymywać od zbyt ekspresyjnego wyrażania emocji. Trio głównych bohaterów udanie uzupełnia Eva Longoria.   

I że ci nie odpuszczę to film dla widzów niemających wobec podobnych obrazów żadnych oczekiwań. Oni będą bawić się na nim najlepiej. Jeśli zaś ktoś poszukuje oryginalnej i przebojowej komedii, to niestety w dziele Roba Greenberga jej nie znajdzie.

Ocena: 4,5/10

Tytuł: „I że ci nie odpuszczę"

Reżyseria: Rob Greenberg

Scenariusz: Elizabeth Berger, Isaac Aptaker

Obsada:

  • Anna Faris
  • Eva Longoria
  • Eugenio Derbez
  • Emily Maddison
  • Swoosie Kurtz
  • John Hannah
  • Josh Segarra
  • Alyvia Alyn Lind
  • Hannah Nordberg

Muzyka: Lyle Workman

Zdjęcia: Michael Barrett

Montaż: Lee Haxall

Scenografia: Zoe Jirik

Kostiumy: Karin Nosella

Czas trwania: 113 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus