„Twierdzi Pereira” - recenzja
Dodane: 25-05-2018 17:57 ()
Na tegoroczny festiwal Komiksowa Warszawa wydawnictwo Mucha Comics przygotowało dla swoich czytelników bardzo miłą niespodziankę. W ramach odpoczynku od superbohaterskich nawalanek, jakich na naszym rynku komiksowym w ostatnim czasie nie brakuje, zaoferowało nastrojową i przejmującą opowieść o zmaganiach człowieka z samym sobą.
Rzecz dzieje się w Portugalii w roku 1938, a zatem niemal w przeddzień wybuchu drugiej wojny światowej. Wraz z umacnianiem się nacjonalistycznego reżimu Salazara w kraju narasta atmosfera strachu i wzajemnej podejrzliwości – każdy może być przecież donosicielem. Tajna policja poczyna sobie coraz śmielej – na ulicach zatrzymywani i bici są ludzie, na których padł choćby cień podejrzenia o zdradę. Prasa jest cenzurowana, a dziennikarze coraz bardziej boją się pisać o niegodziwościach widzianych każdego dnia. Bohater tej opowieści jest właśnie takim dziennikarzem. Jednak redaktor Pereira, zamiast zajmować się aktualnymi, trudnymi tematami znalazł sobie bezpieczną enklawę w redakcji dodatku kulturalnego dziennika „Lisboa”. Może tu zajmować się między innymi tłumaczeniem powieści Balzaca, pozostając w ten sposób poza obszarem tematyki potencjalnie niebezpiecznej.
Poznajemy go w momencie niezbyt dla niego korzystnym. Po śmierci żony stracił poczucie sensu życia oraz zapał do pracy. Zapuścił się, przestał dbać o zdrowie i zaczął pogrążać się w marazmie i depresji. Co więcej, dręczy go narastające poczucie winy za to, że odwraca oczy od spraw naprawdę istotnych. Ma świadomość tego, że powinien jakoś zareagować na przejawy nikczemności, jakie dostrzega każdego dnia. Chciałby zademonstrować swoją dziennikarską niezależność oraz zamanifestować obywatelską uczciwość, ale zwyczajnie na to go nie stać. Boi się, że jego dotychczasowe, spokojne i – mimo wszystko – wygodne życie mogłoby się skończyć raz na zawsze. I właśnie wtedy dostaje od losu szansę na zmianę tej sytuacji. Poznaje mianowicie młodego, gniewnego idealistę – Francesco Monteiro Rossiego. Zatrudnia go w charakterze swojego asystenta i zleca… pisanie nekrologów znanych pisarzy. Wydawało mu się bowiem, że jest to zajęcie względnie bezpieczne. Teksty młodego filozofa są jednak tak przepełnione emocjami i ideami, że nie nadają się do druku. Kolejne spotkania i rozmowy z Rossim są dla Pereiry okazją do namysłu nad własną postawą. Ta nowa, dość niebezpieczna, znajomość i wynikające z niej konsekwencje burzą dotychczasowe, pozbawione celu życie redaktora i stają się źródłem wielu kłopotów. Pereira musi poradzić sobie z nową sytuacją i odpowiedzieć na pytanie, jak powinien się zachować.
Opowieść o zmaganiach podstarzałego dziennikarza z samym sobą, choć nie tak spektakularna, jak nawalanki superbohaterów, jest jednak fascynująca w zupełnie inny sposób. Wewnętrzna walka, jaką toczy ze sobą każdego dnia Pereira, pozwala wejrzeć w głąb jego skomplikowanej psychiki i poznać targające nim sprzeczne uczucia oraz emocje. Widzimy go, gdy wieczorami samotnie siedzi nad maszyną do pisania i usprawiedliwia przed samym sobą swój brak zaangażowania. Obserwujemy, jak rozmawia ze zdjęciem swej nieżyjącej żony i tłumaczy się jej ze swoich – zazwyczaj złych – decyzji oraz zaniechań. Z każdego kadru bije niesamowita samotność i zagubienie tego człowieka, który chciałby być uczciwy i odważny, ale nie jest w stanie pokonać własnych ograniczeń. Zarówno tych psychicznych, jak i fizycznych. Mimo wszystko nieustannie zastanawia się nad tym, w jaki sposób mógłby przeciwstawić się systemowi. Odpowiedź od samego początku wydaje się oczywista – dla kogoś takiego jak on, jedynym orężem w walce może przecież być tylko słowo, a narzędzie zawsze ma w zasięgu ręku. Jest nim stojąca zawsze na biurku maszyna do pisania.
Lektura komiksu Pierre-Henry’ego Gomonta jest przejmującym doświadczeniem także z powodu przepięknej oprawy graficznej. Ekspresyjne i silnie oddziałujące na wyobraźnię rysunki prezentują się świetnie. Swobodna, żywiołowa i nieco szkicowa kreska została uzupełniona bardzo luźno trzymającymi się jej kolorami. Plamy pastelowych barw zdają się żyć własnym życiem i nie zawsze ściśle pokrywają się z konturami. Krótko mówiąc, autor przedstawia pogrążającą się autorytarnym systemie Portugalię, jako przepiękny, zanurzony w wyrazistych kolorach kraj. Ta wizualna strona kontrastuje oczywiście z realiami społeczno-politycznymi, na których tle rozgrywa się akcja opowieści, ale to jedynie wzmacnia wymowę tej historii.
Debiut Pierre-Henry’ego Gomonta na polskim rynku należy zatem uznać za bardzo udany. Komiksowa adaptacja wielokrotnie nagradzanej powieści włoskiego pisarza Antonia Tabucchiego stanowi lekturę niezwykle przejmującą i skłaniającą do refleksji. Przy okazji snucia opowieści o egzystencjalnych rozterkach starzejącego się i żyjącego wspomnieniami dziennikarza, autor porusza przecież uniwersalne i do dziś aktualne problemy dotyczące wolności oraz zagrożeń dla swobód obywatelskich. Trudno nie utożsamiać się z rozterkami redaktora Pereiry i trudno samemu sobie nie zadać podczas lektury pytania – jak ja zachowałbym się w tej sytuacji? Miejmy nadzieję, że komiks spotka się z dobrym przyjęciem i będziemy jeszcze mieć okazją zapoznać się z innymi dziełami tego autora.
Tytuł: „Twierdzi Pereira”
- Tytuł oryginału: „Pereira preténd”
- Scenariusz i rysunki: Pierre-Henry Gomont
- Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
- Wydawca: Mucha Comics
- Data polskiego wydania: 22.05.2018 r.
- Wydawca oryginału: Sarbacane
- Data wydania oryginału: 2016
- Objętość: 160
- Format: 205x280 mm
- Oprawa: twarda
- Druk: kolorowy
- Cena: 89 zł
- Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus