„Prawdziwa historia” - recenzja
Dodane: 13-05-2018 20:58 ()
O Romanie Polańskim w ostatnich dniach było dość głośno i to bynajmniej nie z powodu jego najnowszego filmu. Po czterdziestu latach Amerykańska Akademia Filmowa podjęła decyzję o usunięciu polskiego reżysera ze swojego grona wraz ze skazanym za gwałt komikiem Billem Cosby. Decyzja, jak i odległy czas, po jakim została podjęta, wzbudziły burzliwą dyskusję w mediach, znacznie większą niż ostatnie dzieło twórcy Pianisty.
Prawdziwa historia, choć rzetelnie skrojona i z dwoma wyrazistymi kreacjami Emmanuelle Seigner oraz Evy Green nie zapada jednak w pamięci tak jak choćby Rzeź czy Wenus w futrze. Delphine to poczytna francuska pisarka, której sława niekiedy zaczyna zawadzać. Tłumy spragnionych autografów czytelników stoją godzinami w kolejkach po dedykację do najnowszej książki. Autorka robi to mechanicznie, nadwerężając wielokrotnie swoje siły. Z tej swoistej matni promocji stara się wyrwać w zacisze wiejskiego domku lub swojej pracowni, gdzie powinna rozpocząć kolejną powieść. Przeżywa jednak kryzys twórczy, a organizm jakby samoistnie przejawiał lęk przed klawiaturą. Za każdym razem, gdy próbuje zasiąść do pisania, budzą się w niej niepokoje i wewnętrzne lęki. Wymuszona samotność również zaczyna doskwierać. W tym trudnym dla niej okresie w jej życiu pojawia się enigmatyczna Elle, która również pisze, ale na potrzeby ludzi polityki, celebrytów, aktorów. Panie szybko znajdują wspólny język, wyczuwalne jest nawet w początkowej ich znajomości napięcie seksualne. Pogrążona w niemocy twórczej Delphine odnajduje w Elle wsparcie i zrozumienie. Ta natomiast coraz mocniej zarysowuje swoją obecność w życiu pisarki, otwiera się przed nią i zdradza coraz więcej sekretów, które pasowałyby idealnie na nową powieść.
Roman Polański ostatnimi laty tworzy w podobnym stylu, ograniczając głównych aktorów swoich dzieł do niezbędnego minimum, zazwyczaj mając w oku kamery dwójkę protagonistów. Zmaganie się z materią kryzysu twórczego przeradza się spodziewanie w konfrontację z własnymi słabościami, ograniczeniami, przerośniętą ambicją. Obyczajowa historyjka dość szybko nabiera cech thrillera psychologicznego, co nie jest również żadnym zaskoczeniem, a kolejne sceny ilustrujące starcie dwóch utalentowanych aktorek dość szybko wytracają emocjonalny rozpęd, by zanurzyć nas w historii nie tyle trywialnej, ile pozbawionej głębszej dramaturgii. Bo wszystkie podchody Elle są czytelne, a finał wydaje się wyreżyserowany od przysłowiowej linijki.
Nie sposób też nie odnieść wrażenia, że Polański się powtarza, dopuszczając do głosu te same demony swoich bohaterów. Zmieniają się jedynie imiona, lokacje i życiowe sytuacje. Opowiada wciąż o tym samym, a może stara się wyrazić swoją niemoc twórczą, nomen omen będąc już u schyłku swej kariery. Nie można zarzucić mu braku realizatorskiej sprawności, bo wciąż potrafi uchwycić drapieżność swoich postaci, zbudować atmosferę, napięcie poprzez zamknięcie aktorów w niewielkich pomieszczeniach i pieczołowicie dobraną scenografię. Elementy techniczne z pewnością nadają pewnego rodzaju fascynującej, acz efemerycznej aury opowieści. W tej dwuosobowej rozgrywce brak jednak przekonującego i wyrazistego finału.
Nie powiem, że najnowsze dzieło Romana Polańskiego rozczarowuje, bo rodzimy reżyser ma na tyle doświadczenia, że nawet pewne luki czy niedociągnięcia potrafi zakamuflować sprawnymi ujęciami kamery. Niemniej Prawdziwą historię trudno zaliczyć do jego najlepszych dokonań, ale wciąż jest to obraz, który warto zobaczyć szczególnie dla popisowej kreacji Evy Green. Jej wzrok niejednokrotnie mrozi krew w żyłach.
Ocena: 6/10
Tytuł: „Prawdziwa historia”
Reżyseria: Roman Polański
Scenariusz: Olivier Assayas, Roman Polański
Obsada:
- Emmanuelle Seigner
- Eva Green
- Vincent Perez
- Dominique Pinon
Muzyka: Alexandre Desplat
Zdjęcia: Pawel Edelman
Montaż: Margot Meynier
Scenografia: Sandrine Jarron, Dominique Moisan
Kostiumy: Karen Muller Serreau
Czas trwania: 110 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus