„Ghostland” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 11-05-2018 21:03 ()


Przewalająca się przez ekrany fala straszaków różnej maści każe się zastanowić czy powiedzenie „dobry horror” nie jest przypadkiem oksymoronem. Bo jak się mówi – jedna jaskółka wiosny nie czyni, gdyż wybijające się spośród nowego kina grozy Ciche miejsce może okazać się tylko wypadkiem przy pracy.

Dziwny czas upodobali sobie filmowcy, a raczej rodzimi dystrybutorzy, by miast w okolicach Halloween atakować horrorami w kwietniowo-majowym okresie. Ghostland jest kolejnym z nich, po którego zwiastunie dużo sobie obiecywałem.

Aby nie popsuć jednego z nielicznych plusów tego dzieła, nie można ujawnić za wiele z fabuły. Oto samotna matka i jej dwie córki udają się na zabitą dechami prowincję, gdzie odziedziczyły posiadłość wraz z domem po zakręconej ciotce, pasjonatce lalek i staroci. Przymusowy wyjazd bardziej do gustu przypada Beth, wielbicielce powieści grozy i twórczości Lovecrafta. Sama również próbuje swych sił w pisarstwie. Nie w smak zaś jest drugiej z sióstr - Verze, która musiała pozostawić swoje dotychczasowe życie i chłopaka. Dziewczyny na dobre jeszcze nie rozładują swoich klamotów, a już zostają zaatakowane przez dwóch tajemniczych sprawców. Jednego olbrzyma, który miota ludźmi, jakby byli z papieru oraz drugiego smukłego, przebranego w damskie fatałaszki. Cudem udaje się im wyjść z opresji cało. Beth wyjeżdża, by zapomnieć o tym miejscu, a z czasem robi karierę poczytnej pisarki grozy. Decyduje się wrócić na wieść o kłopotach swojej siostry. Wtedy dawny koszmar powraca ze zdwojoną siłą. 

Trudno jednoznacznie ocenić film Pascala Laugiera, bo od bezmyślnej sieczki i przemocy ratuje go właściwie zaskakujący i świeży twist, a także próba nakreślenia portretu dwóch umęczonych traumą nastolatek. Nie wszystkie jednak elementy tej rodzinnej tragedii ze sobą współgrają. Pierwszy akt jest niezwykle mocny i wbija widza w fotel. Później następuje zbyt daleko idące rozprężenie, nudne i mdłe, aby znów epatować scenami przemocy. I tu pojawia się problem, bo złoczyńcy w tym filmie poza groźnym wyglądem to psychole, jakich kino miało wielu. Dodatkowo potężny ogr, jak o jednym z nich mówi bohaterka – to taki przyszywany brat Leatherface’a – wręcz można powiedzieć kalka tylko bez piły mechanicznej.

Ghostland traci trochę na swej wyrazistości przez podział na przed i po twiście i szkoda, że twórca nie decyduje się na więcej nieoczywistej gry z widzem, w zamian serwując wyświechtane chwyty kina grozy. Tym bardziej że aktorki kreujące młode dziewczyny poczynają sobie dość odważnie, podkreślając traumę przebytych wydarzeń. Dręczenie psychiczne i fizyczne, wnikanie do podświadomości postaci – Laugier odważnie podejmuje ten temat poprzez różne fantasmagoryczne wizje, ale nie potrafi go eksplorować, postawić przysłowiową kropkę nad i. Prześlizguje się po nim, by udać się w kierunku bezpiecznych i nagminnie stosowanych trików znanych z innych horrorów.

Pomysł na Ghostland był udany, lecz zawiodła realizacja. Niemniej jednak dzieło Laugiera jest warte uwagi i powinno zadowolić mniej wybrednych widzów. Inni znajdą w nim odrobinę świeżości, a amatorzy kina grozy pod każdą postacią również nie wyjdą rozczarowani. Nie zmienia to jednak faktu, że mogło powstać z tego coś więcej niż film, który zapadnie w pamięci tylko z uwagi na jeden twist. 

Ocena: 5/10

Tytuł: „Ghostland

Reżyseria: Pascal Laugier

Scenariusz: Pascal Laugier

Obsada:

  • Crystal Reed
  • Mylène Farmer
  • Anastasia Phillips
  • Emilia Jones
  • Taylor Hickson
  • Kevin Power
  • Rob Archer
  • Mariam Bernstein
  • Alicia Johnston

Muzyka: Georges Boukoff

Zdjęcia: Danny Nowak

Montaż: Dev Singh

Scenografia: Sara McCudden

Kostiumy: Brenda Shenher

Czas trwania: 91 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus