Łukasz Jabłoński „Rozdroża cienistego szlaku. Melodia Litny” - recenzja

Autor: Damian Podoba Redaktor: Motyl

Dodane: 29-03-2018 12:02 ()


Książka Łukasza Jabłońskiego „Rozdroża cienistego szlaku. Melodia Litny” wnosi coś nowego do polskiej literatury z nurtu fantasy. Pytanie jednak, czy są to nowinki wyczekiwane i poszukiwane przez czytelników?

Powieść przedstawia interesujący świat, który autor stara się nakreślić możliwie najszerzej. Dostajemy więc momentami wzmianki o miejscach, do których nie prowadzi nas fabuła. Działa to znacząco na plus, czytelnik może mieć wrażenie, że to, co obserwuje na kartach książki, jest tylko skrawkiem znacznie większej opowieści.

Pomysł na fabułę niestety nie jest nowatorski ani odkrywczy, przynajmniej w fazie początkowej, kiedy dowiadujemy się, że jeden z głównych bohaterów jest obalonym cesarzem. Też macie poczucie, że gdzieś to było? No właśnie. Znaki na twarzy również coś mi przypominają. Oryginalna wydaje się koncepcja Bastionu, czyli miasta wyklętych. Można powiedzieć, że jest to swojego rodzaju czyściec, gdzie złoczyńcy mają szansę wieść normalne życie. Jak im idzie, musicie przekonać się sami. Osobiście nie spodziewałem się, że niektórzy dotrwają tak długo. Taki mój prywatny antagonizm wobec pewnych przestępstw.

Bardzo podoba mi się układ książki, w której większe fragmenty fabuły i całe rozdziały przetykane są przysłowiami i cytatami z ksiąg istniejących gdzieś w tym wykreowanym świecie. Buduje to obraz świata większy, niż obserwujemy w książce. Innym ciekawym zabiegiem jest „namacalne” pokazanie w treści opowieści myśli bohaterów, co zostało wyodrębnione pochyłą czcionką. W niektórych scenach pokazuje to niezły kontrast z tym, co dzieje się w głowie postaci, a tym, co wokół nich.

To, co drażniło mnie okrutnie, to stylizacja języka. Rozumiem, że autor włożył w to ogrom pracy, bo zostało to zrobione naprawdę konsekwentnie, niestety delikatnie rzecz ujmując to czytanie anachronizmów nieraz wykopanych chyba spod ziemi lub wymyślonych, jest cokolwiek męczące. Zdarza się, że mózg szuka zamienników w bieżącym słownictwie i trochę musi się napocić. Zgoda, że działa to na korzyść świata, jednak chyba ciut przesadzono.

Od strony redakcyjnej nie znalazłem niczego, co można by wypunktować. Jest to dobra wróżba, zważywszy, że czytałem egzemplarz recenzencki. Jeśli nikt nie popełnił karygodnego błędu, to wersja „półkowa” powinna być na zadowalającym poziomie. Okładka może być myląca. Widząc ją w księgarni, pierwsze co bym pomyślał to, że ma przed sobą powieść w klimacie Winnetou. Mylna ocena. Docenić trzeba za to rysunkowe wykonanie ilustracji, ponure, jednak miłe dla oka.

„Rozdroża cienistego szlaku. Melodia Litny” czytało mi się dość przeciętnie. Duża wina leży po stronie stylizacji języka, bo fabularnie książka może zainteresować. Na pewno powinni przygarnąć ją fani wszelkiej literatury fantasy. Ten świat zasługuje na uwagę. Co więcej, biorąc pod uwagę stosunek jakości do ceny, jest to pozycja dobrze rokująca, a sam autor na pewno doszlifuje warsztat, wszak to przecież debiut. Sam chętnie wrócę na cienisty szlak, mając przed sobą papierową wersję książki.

 

Tytuł: „Rozdroża cienistego szlaku. Melodia Litny”

  • Autor: Łukasz Jabłoński
  • Format: 140 x 205 mm 
  • Stron: 576 
  • Okładka: miękka ze skrzydełkami 
  • Seria: Rozdroża cienistego szlaku 
  • Wydawnictwo: Zysk i S-ka 
  • Wydanie: wyd. 1 
  • ISBN: 978-83-8116-302-6 
  • Premiera: 26.03.2018 
  • Cena: 39,90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Zysk i S-ka za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus