"Authority" - recenzja
Dodane: 14-06-2007 15:21 ()
Po kilku latach oczekiwań na naszym rynku pojawił się słynny komiks Warrena Ellisa i Bryana Hitcha - „Authority”. Pierwszy tom serii zatytułowany „Krąg” ukazał się nakładem wydawnictwa Manzoku.
Pierwsze plany przedstawienia „Authority” polskiemu czytelnikowi zrodziły się już w 2003 roku. Wówczas album znalazł się w polityce wydawniczej Fun Media (dawny TM-Semic). Jednak komiks o dwuznacznym tytule - „Wyższa władza” nie pojawił się na rynku aż do dziś…
Ellis podjął się trudnej próby ukazania ówczesnemu amerykańskiemu czytelnikowi (komiks miał premierę w 1999 roku) całkiem nowej generacji bohaterów. Authority narodziło się na gruzach innej grupy – Stormwatch, której członkowie zostali wyeliminowani. Jednak jak się później okazało nie wszyscy. Trójka z nich, należąca do czarnej formacji grupy, uformowała całkowicie nową drużynę herosów – właśnie Authority. Uniwersum superbohaterów nie znosi próżni, w momencie kiedy jednych zabraknie w ich miejsce pojawiają się kolejni.
Nowoutworzona grupa od razu zostaje rzucona na głęboką wodę. Światu zagraża niebezpieczeństwo w postaci imperialnych zapędów ostatniego żyjącego członka klanu Gamorra. Jenny Sparks, wspólnie ze swoim towarzyszami, muszą stawić czoła terrorystycznym atakom, za którymi stoi armia nieustępliwych superludzi. W rękach Authority leży los świata…
Jak wspomniałem powyżej liderem drużyny jest Jenny Sparks – Duch XX stulecia. Postać barwna, charyzmatyczna, taki „Wolverine w spódnicy”. Jednak nie pozbawiona wad, pojawiająca się często z papierosem w ustach, słynie z ciętego języka. Pozostała szóstka postaci znajduje się trochę w jej cieniu. Autor stara się nam przybliżyć ich sylwetki na kartach komiksu. Wśród nich jest Jack Hawksmoor zwany “Bogiem Miast”, Swift, Doctor, Engineer, Apollo oraz Midnighter. Każda z tych postaci posiada dość unikalne zdolności, które idą w parze z ludzkimi słabościami i przyziemskimi pragnieniami. Nikt nie jest bez skazy, co czyni z Authority drużynę bardzo oryginalną.
Warren Ellis konsekwentnie stara się budować wizerunek bohaterów odmienny od standardowych tytułów. Wyśmienicie bawi się przy tym konwencją, na swój sposób parodiując postacie dotąd nam znane. W albumie łatwo odgadnąć, że Apollo czy Midnighter powstali w oparciu o główne charaktery DC (Superman i Batman). Jednakże to Ellis postanowił ukazać ich w nieco innym świetle, kreując bohaterów o odmiennej orientacji seksualnej. Czytelnik o tym fakcie dowiaduje się z jakże subtelnych dowcipów Jenny Sparks. To jeden z wielu smaczków, jakie można dostrzec w komiksie.
„Authority” wniosło wiele świeżości do skostniałego świata superbohaterów. Tytuł pokazał, iż można stworzyć historie odbiegające formułą od klasycznego stylu wypracowanego przez lata. Dla amerykańskiego czytelnika był to pewnego rodzaju przełom, a jak na album powinien zareagować polski odbiorca? Przede wszystkim trzeba powiedzieć otwarcie, że komiks pojawił się w Polsce zdecydowanie za późno. W gruncie rzeczy należy patrzeć na „Authority” z perspektywy czasu. Motywy zastosowane wówczas przez Ellisa obecnie stały się inspiracją dla wielu nowych twórców, a także wydatnie przyczyniły się do stworzenia współczesnego wizerunku bohatera. Klasyczny styl posiada swój urok, a co za tym idzie stałą grupkę fanów, mimo to nowy trend szybko zaskarbił sobie sporą liczbę pasjonatów i to w dużej mierze do nich skierowane jest „Authority”.
Tematyka albumu pozostaje jednak aktualna do dziś. Władza, prawo silniejszego, próba dominacji to elementy, które przewijają się od zarania dziejów. Jak głęboko możemy się posunąć w naszym postępowaniu oraz po której stronie barykady pozostawiamy moralność? Po stronie ludzkiej duszy, a może po stronie boskiej mocy? Ten podział u Ellisa widać w momencie jak drużyna, w drodze do realizacji wyższego celu, poświęca niewinne istnienia ludzkie. Czy to jest ta wyższa władza? Niewątpliwie tak można założyć. Należy sobie postawić pytanie, gdzie przebiega granica między szlachetnym bohaterstwem a boskością. Przecież nie da się ukryć, że Authority posiadają zdolności (w komiksie widać je dobitnie), które spokojnie pozwoliłyby grupie zaprowadzić własny porządek na świecie, urządzić lepszy świat. Czy chodzi tutaj tylko o utopijną wizję przyszłości? Raczej nie. Ellis stworzył drużynę tak, aby posiadała ona swoje zbrojne ramię, duszę, a także sumienie. A gdy zabraknie sumienia pozostanie jedynie nadzieja…
Od strony graficznej album prezentuje się znakomicie. Styl Bryana Hitach doskonale komponuje się z nakreśloną przez scenarzystę historią. Jeżeli rysunki w „Ultimates” przypadły wam do gustu, to w przypadku „Authority” nie będziecie zawiedzeni. Kreska jest niezwykle estetyczna, a kadry przejrzyste. Hitch słynie z dość oryginalnego sposobu zastosowania kolorów do wypełnienia tła niektórych plansz komiksu. Obojętnie kto odpowiada za nakładanie koloru (Paul Mounts czy Laura Depuy), efekt zawsze pozostawia piorunujące wrażenie. Niewątpliwie jest to ciekawy zabieg, który w kluczowych momentach nadaje klimatu historii.
W amerykańskim wydaniu „Krąg”, wspólnie ze „Statkami Albionu” składają się na pierwszy tom serii zwany „Relentless”. Manzoku zapowiedziało wydanie drugiej części już w czerwcu, a więc dość szybko poznamy kolejne losy Authority. Komiks Ellisa i Hitcha może nie jest wybitnym arcydziełem, ale nadal to kawał rzetelnej roboty i warto przyjrzeć się jej z bliska.
Tytuł oryginału: "Relentless"
Scenariusz: Warren Ellis
Rysunki: Bryan Hitch, Paul Neary
Kolor: Laura Depuy
Wydanie: I
Wydawnictwo: Manzoku
Data wydania: maj 2007
Rok wydania oryginału: 2000
Wydawca oryginału: Wildstorm
Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
Druk: kolor, kreda
Oprawa: miękka
Format: 17x26 cm
Stron: 100
Cena: 27,90 zł
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...