„Jestem najlepsza. Ja, Tonya” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 04-03-2018 21:30 ()


W 1994 roku świat żył skandalem wokół łyżwiarstwa figurowego, a wszystkie oczy były skierowane na Tonyę Harding i Nancy Kerrigan. Obie zawodniczki ubiegały się o występ w amerykańskim zespole na igrzyskach olimpijskich w Lillehammer, a ich rywalizacja przerodziła się w dramat.

Prawda zawsze leży gdzieś pośrodku, a gdy chodzi o sławę i pieniądze etyczne i moralne hamulce puszczają. Pytanie, do czego jesteśmy w stanie się posunąć, by wygrać? Historia niezwykle utalentowanej Tonyi Harding to prawdziwa sinusoida. Kronika wlotów i upadków, dawanych drugich szans na udowodnienie swojej wartości. Życie nie rozpieszczało młodej dziewczyny. Już od wczesnych lat apodyktyczna i ambicjonalna matka wymuszała treningi ponad siły dorastającej córki. Brak stabilności rodzinnej, codzienne poniżanie nie wpływały pozytywnie na rozwój dziecka. Na pewno jednak Tonya miała wielkie serce do jazdy i chęć walki o lepszą przyszłość na lodzie.

Dzieło Craiga Gillsepiego przybrało postać wywiadów z Tonyą i osobami z jej najbliższego kręgu. Wcielająca się w łyżwiarkę Margot Robbie odsłania swoją drogę do kariery wybrukowana wyrzeczeniami i toksycznym związkiem z zaborczą matką oraz nieudanym małżeństwem. Codziennie wybory nie wychodziły Tonyi najlepiej, ale silne rezonowały na tę sferę jej życia, gdzie czuła się najlepiej. Na tafli lodu. Wybuchy gniewu, posądzanie sędziów o stronniczość, wulgarne zachowanie. Tonya bez wątpienia była rozpierana przez złe emocje, które eksplodowały niczym wulkan, pozostawiając ją niejednokrotnie z niczym. Nie umniejsza to jednak jej talentowi. Jako pierwszej kobiecie w Ameryce udało się zrobić potrójnego axla.  Wyczyn bez precedensu. Zatem czy osoba z takim talentem i potencjałem musiała sięgać po najbardziej prymitywne metody wyeliminowania konkurentki niż oddać się czystej rywalizacji?

Film nie stara się odpowiedzieć na to pytanie, ale też nie wskazuje jednoznacznie czy Tonya widziała o za daleko idących planach swojego męża i czy je akceptowała. Konstrukcja fabuły  pozwala spojrzeć na tę sytuację z perspektywy głównych postaci dramatu – łyżwiarki, jej męża i ochroniarza mitomana. Mimo że świat przeżywał dramat utalentowanej zawodniczki blisko ćwierć wieku temu, historia zrekonstruowana na ekranie przez Craiga Gillsepiego ma w sobie tak duży ładunek emocjonalny, że ogląda się ją z niekłamaną radością. Głównym atutem są wyśmienite kreacje aktorskie. Metamorfoza i zaangażowanie się w rolę Margot Robbie pokazują, że jest ona gwiazdą wielkiego formatu, a przecież jeszcze na dobre nie rozgościła się wśród sław Hollywood. W jej roli nie ma ani jednej fałszywej nuty, wszelkie emocje są zagrane z wielką wprawą i kunsztem. Prawdziwą perłą obrazu jest jednak Allison Janey w roli matki Tonyi. Aktorka wzięła drugi plan w swoje władanie, a sceny z jej udziałem, bezkompromisowe dialogi i popis gry na długo pozostaną w pamięci widzów. Bez dwóch zdań jest to oscarowy występ znanej z serialu Mamuśka aktorki. Na wyróżnienia zasługuje też Paul Walker Hauser. Rola ochroniarza, maminsynka, wiecznego obiboka opowiadającego niestworzone historii to kolejny mocny punkt filmu. Zagrać przekonująco pociesznego głupka i mitomana to wielka sztuka, która również zasługuje na wspomnienie.

Poprzez ciekawy montaż pozwalający spojrzeć na kontrowersyjną sytuację okiem głównych postaci dramatu dzieło Craiga Gillsepiego jest zajmującą i niezwykle angażującą kroniką z dawnych lat. Autor nie stara się wybielać Harding, ale pokazać ją taką, jaką była. Utalentowaną, acz zagubioną zawodniczką, która nie raz i nie dwa mogła wyjść na prostą, skorzystać z pomocy osób, które widziały w niej mistrzynię. Jednak wolała tkwić w bagnie rodzinnych kłótni i wzajemnych oskarżeń. Czy wygrała swoje życie? Na pewno stała się sławna i to nie tylko przez incydent z Nancy Kerrigan, jednak swoje pięć minut w świetle fleszy będzie wspominać raczej jako połowiczny sukces. Bo świat zapamięta ją nie za sportową rywalizację, a całą otoczkę wokół niej. Niewątpliwie była kolorową osobowością połowy lat 90. i dlatego też warto przyjrzeć się jej gorzkiemu życiu w filmie Jestem najlepsza. Ja, Tonya. Margot Robbie w tytułowej roli jest autentyczna, szalona i naturalna. Kreacja jakich mało, zasługująca na atencję widza, jak i sam film.

Ocena: 8/10

Tytuł: „Jestem najlepsza. Ja, Tonya” 

Reżyseria: Craig Gillsepi

Scenariusz: Steven Rogers

Obsada:

  • Margot Robbie
  • Sebastian Stan
  • Allison Janney
  • Julianne Nicholson
  • Paul Walter Hauser
  • Bobby Cannavale
  • Bojana Novakovic
  • Caitlin Carver

Muzyka: Peter Nashel

Zdjęcia: Nicolas Karakatsanis 

Montaż: Tatiana S. Riegel

Scenografia: Adam Willis

Kostiumy: Jennifer Johnson

Czas trwania: 120 minuty  

 Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji. 


comments powered by Disqus