„Avengers i X-Men – Axis” - recenzja
Dodane: 20-02-2018 23:22 ()
W ostatnim tomie przygód Uncanny Avengers brutalny i bezkompromisowy czyn Magneto, zamiast wybawić świat z opresji, pchnął go w objęcia bezlitosnego tyrana. Śmierć jest dopiero początkiem, a w przypadku byłego nazistowskiego zbrodniarza zwiastunem największym cierpień dla wszystkich superbohaterów. Oto z połączenia mocy Charlesa Xaviera i Red Skulla narodził się uzurpator, którego ciężko będzie pokonać jedynie siłami drużyny jedności. Któż bowiem jest w stanie powstrzymać przerażającego Red Onslaughta roztaczającego wizję Wiecznej Rzeszy?
Może dwadzieścia lat temu Rick Remender stworzyłby niezapomnianą historię, a przy tym biłby rekordy w zaangażowaniu pokaźnej liczby bohaterów wykorzystanych na potrzeby niniejszej fabuły. Jednak w przypadku Axis można mówić tylko o rozczarowaniu. I nie chodzi już nawet o przemielane przez autorów Marvela od lat podobne schematy, do których czytelnik już przywykł, ale o samą ideę zderzenia na kartach jednej historii tak wielu bohaterów w tak głupiutkiej opowieści. Remender słynie z nieco lepszych fabuł niż ta zaprezentowana na potrzeby konfrontacji odwiecznego rywala Kapitana Ameryki z całym trykociarskim światem.
Walka gigantycznego Red Onslaughta z malutkimi herosami przypomina istny chaos. Każdy z głównych bohaterów Domu Pomysłu ma sobie coś do udowodnienia, przez co starcie z emanacją czystego zła to pompatyczne przemowy kolejnych herosów, w dość prostacki sposób niweczące pierwotne założenia serii. Z drużyny jedności pozostaje bowiem jedynie cień, a mutanci w obliczu armagedonu zacieśniają swe szyki, co w rezultacie prowadzi do pojednania dwóch zwaśnionych braci. Niestety, bardzo to sztampowe i przewidywalne. Mało tego, do akcji wkraczają złoczyńcy i opowiadają się po stronie dobrych. Wszyscy jak jeden mąż uderzają w przerośniętego potwora, jakim stał się Red Skull. Nie wiadomo, kto w tej batalii powinien liczyć na większą atencję, a kto znajdować się w drugim czy trzecim szeregu bohaterów. Remender wprawia machinę chaosu w ruch i już nad nią nie panuje. Reperkusje tego zabiegu, czyli odwrócenie osobowości uczestników krwawej sieczki to dalsza część opowieści. Równie mało oryginalna i przełomowa, jak część pierwsza.
Skażenie nieskazitelnych charakterów bohaterów następuje zbyt gwałtownie. Avengers mają parcie na władzę i chcieliby formować świat podług swoich żądz. Z kolei mutanci w końcu przejrzeli na oczy, że nie jest możliwa pokojowa egzystencja z ludźmi i należy odwieczną rywalizację w końcu przechylić na swoją korzyść. A mając u boku potężnego orędownika homo superior, nawet najbardziej szalony pomysł jest wart realizacji. Pozostaje garstka bohaterów, których ominęła inwersja oraz złoczyńcy, którzy chcą czynić dobro, ale nie za bardzo wiedzą, jak się do tego zabrać. W tym całym galimatiasie i tak wszystko sprowadza się do standardowej rozwałki Mściciele kontra mutanci. Remender nie zadał sobie zbyt dużo trudu, aby odejść od podobnego schematu, który niedawno był uskuteczniany na łamach wcześniejszych przygód mutantów Marvela. Wygląda na to, że w obliczu większych historii, w których krzyżują się drogi różnych grup Domu Pomysłów, kolejnym twórcom zależy jedynie na ekspozycji galerii bohaterów i starć pomiędzy poszczególnymi charakterami. Co niestety nie jest ciekawe.
Axis mogę polecić wielbicielom komiksów, dla których fabuła jest drugorzędna, motywacja bohaterów powierzchowna, a najważniejszą częścią publikacji są ilustracje. Dla nich event będzie ciągiem niekończących się, a zatem atrakcyjnych superbohaterskich batalii, z których nic nie wynika. Pozostali powinni sięgnąć zdecydowanie po coś ambitniejszego, bo w tym albumie jest miejsce tylko na globalną rozwałkę.
Tytuł: Avengers i X-Men – Axis
- Scenariusz: Rick Remender
- Rysunki: Adam Kubert, Leinil Francis Yu, Terry Dodson, Jim Cheung
- Przekład: Jacek Drewnowski
- Wydawca: Egmont
- Data publikacji: 21.02.2018 r.
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Papier: kreda
- Objętość: 252 strony
- Format: 167x255
- ISBN: 978-83-281-2792-0
- Cena: 69,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus