„Komiks i My" nr 6 - recenzja
Dodane: 14-02-2018 18:46 ()
Z niewielkim opóźnieniem pojawił się na rynku już szósty numer magazynu „Komiks i My”. Wewnątrz znajduje się jedna gwiazda będąca najjaśniejszym jego punktem i kilka innych tytułów, które w większości wypadków mogłyby być tymi najmocniejszymi elementami, lecz nie tym razem. Cóż, po prostu konkurencja jest za mocna. Po raz pierwszy chyba można tak jednoznacznie wskazać faworyta spośród wszystkich zaprezentowanych w piśmie komiksów.
Już efektowna i nastrajająca okładka w sposób jasny pokazuje, co jest daniem głównym, a co tylko (lub aż) przystawką... Zanim jednak do tego przejdziemy, czeka nas dość standardowy, można rzec początek, czyli kolejna odsłona przygód napisanych na podstawie wspomnień siostry Dolores, czyli poważne i niezwykle uduchowione wprowadzenie do dalszej części magazynu. Powtarzam to niemalże przy każdej okazji, że choć do komiksu tego można mieć różny stosunek, a kreska autora też zapewne nie każdemu do gustu przypadnie, jest to też bardzo ważny element tego pisma. Niezwykle sugestywne i skłaniające do refleksji krótkie opowieści w bardzo nienachalny sposób prezentują misję, którą powzięło sobie w pewien sposób za cel pismo, którego pomysłodawcą jest Sławomir Zajączkowski. Co do naczelnego to mam wrażenie, że z każdym numerem jest go w nim jakby nieco…mniej. Początkowe numery to działalność i publikacje nie tylko związane z jego komiksami, ale i sporą dawką publicystyki. Obecnie, gdy pismo zyskuje (?) nie tylko na popularności, ale i na kolejnych nazwiskach, które do niego dołączają Zajączkowskiego, jest jakby mniej. Oddaje on łamy magazynu innym, często równie zdolnym. W szóstym numerze jest więc go (w porównaniu do innych części) wręcz symbolicznie, aczkolwiek daję on radę (kolokwialnie rzecz ujmując) zaznaczyć w sposób dość wyraźny swoją obecność w krótkim wstępniaku. Zajączkowski odnosi się w nim do fali negatywnych a czasami wręcz chamskich komentarzy, których nie brakuje pod każdym kolejnym internetowym postem, w którym wspomina się recenzowany magazyn. I choć z jednej strony wcale mnie nie dziwi, że „ojciec” pisma chce bronić siebie i swoje „dziecko” przed agresją, to z drugiej tego typu odpowiedziami nieco prowokuje do kolejnych ataków i daję pożywkę anonimowym komentatorom. W mojej opinii pismo obroni się samo swoją zawartością i z numeru na numer rosnącym poziomem. Nie ma sensu tracić miejsca na ripostowanie nienawistnikom.
Sam początek jest mocny, natomiast jest to niejako tylko zapowiedź, preludium do tego, co czeka na nas w dalszej części. A tam po raz pierwszy w „KiM” komiks utrzymany w klimacie średniowiecznej grozy, czyli opowieść Zygmunta Kowala „Zeke” i doskonale już znanego Jerzego Ozgi. Krótka, ale zaskakująca i co ważniejsze niezwykle nastrojowa historia, która może przyprawić o dreszcz napięcia. Klimat historii podkręcony jest realistycznym sposobem przedstawiania postaci i stawianymi przez rysownika z charakterystyczną manierą kreskami, którą dopełnia wykorzystane żółte tło, zamiast standardowego śnieżnobiałego papieru. W intrygujący sposób wprowadza to efekt dawnej księgi, tak pasujący do konwencji komiksu. „Pośród rozsypanych pereł” powoduje, że „KiM” staje się dzięki niemu jeszcze bardziej różnorodny.
Nawet jednak i ta chwila grozy nie jest w stanie przyćmić efektu, który daje „Cyberoid” Janusza Onufrowicza i Andrzeja Krawczyka. Geneza tego komiksu jest niezwykle ciekawa i aż dziw bierze, że nikt do tej pory się nim nie zainteresował. Na szczęście jest jednak takie pismo jak „Komiks i My”, dzięki któremu światło dzienne ujrzała ta utrzymana w gatunku science-fiction historia. Intrygująca fabuła i świetna kreska spowodowały, że opowieść ta stoi na wysokim poziomie. Nietrudno w niej odnaleźć nawiązania do najlepszych, m.in. do takich kultowych dzieł jak „Gwiezdne Wojny” czy „Szninkiel” (tak drodzy autorzy takowe inspiracje łatwo można tu wyczuć). Całość jest perełką wśród komiksów, które do tej pory w tym czasopiśmie zagościły. Bardzo fajnym ruchem ze strony Naczelnego było również oddanie kilku stron scenarzyście, który mógł w ciekawy i rozległy sposób opowiedzieć o swoim dziele. Pozwala to czytelnikowi nie tylko poznać jego genezę, ale też spojrzenie autorów na swoją pracę. Jedynie szkoda, że ostatnie fragmenty zostały już dopowiedziane w rzeczonym artykule, a nie powstało rysunkowe zakończenie historii. Tak czy inaczej, chociażby dla tego jednego komiksu warto zakupić szósty numer magazynu.
To oczywiście nie wszystkie elementy, które w środku znajdziecie, pośród których znalazło się miejsce na m.in. komiksy Zajączkowskiego, Grzegorza Weigta i innych. To najlepszy dowód na to, jaki poziom aktualnie prezentuje magazyn. Aż szkoda, że tak niewielu (naczelny mówi o ok. 300 sprzedawanych sztukach) fanów komiksu, chce na własne oczy je poznać, a zamiast tego wolą karmić się internetowymi komentarzami. Jestem jednak dziwnie spokojny, że to dopiero początek i Zajączkowski przygotuje dla fanów jeszcze wiele dobrego.
Na chwilę obecną „Komiks i My” wyróżnia się różnorodnością prezentowanych historii, gdzie obok komiksu science-fiction jest miejsce dla historycznych i humorystycznych opowieści. Odległa przyszłość miesza się tu z wydarzeniami, które już za nami (świetna historia Roberta Konsztata o...gilotynie bohaterce rewolucji francuskiej). Każdy może tu znaleźć więc coś dla siebie, a należy pamiętać, że przecież jeszcze w zanadrzu są rozpoczęte projekty jak „Ixbunieta”. Warsztatowo z pewnością również prezentowane prace to komiksy, które na publikację zasługują, a więc wnoszą nową i dobrą jakość do polskiego sceny. Jestem przekonany, że najnowsza część magazynu jest doskonałą okazją, aby był to ten pierwszy raz, dla tych, którzy do tej pory go unikali.
Tytuł: „Komiks i My" nr 6
- Scenariusz: Robert Konsztat, Janusz Onufrowicz, Łukasz Pawlak, Mieczysław Skalimowski, Grzegorz Weigt, Sławomir Zajączkowski, Zygmunt Kowal „Zeke”
- Rysunki: Robert Konsztat, Andrzej Krawczyk, Jerzy Ozga, Łukasz Pawlak, Mieczysław Skalimowski, Grzegorz Weigt, Krzysztof Wyrzykowski
- Okładka: Andrzej Krawczyk, Marek Baranowski
- Publicystyka: Janusz Onufrowicz, Mikołaj Spionek, Grzegorz Weigt, Sławomir Zajączkowski
- Wydanie: I
- Data wydania: Grudzień 2017
- Seria: Komiks i My
- Redaktor naczelny: Sławomir Zajączkowski
- Druk: kolor, czarno-biały, offset
- Oprawa: miękka
- Format: 205x275 mm
- Stron: 64 + okładka
- Wydawnictwo: Komiks i My
- ISBN: 97 72450852003
- Cena: 19,00 zł
Dziękujemy wydawnictwu Komiks i My za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus