„Żółwie aż do końca” - recenzja
Dodane: 30-01-2018 21:37 ()
Wydana w Polsce powieść „Gwiazd naszych wina” przyniosła jej autorowi sławę w naszym kraju („Gwiazd naszych wina”, to dziś najpopularniejsza powieść Johna Greena – przetłumaczono ją na 47 języków i została zekranizowana przez Hollywood). Dopiero po tym sukcesie wydawnictwo Bukowy Las zdecydowałoby wydać inne (nawet te wcześniejsze) książki Johna Greena. „Żółwie aż do końca” to jego najnowsza, napisana po prawie pięcioletniej przerwie, powieść, która przenosi nas w pełen dramatów świat młodych ludzi. Jest to też najbardziej osobista powieść autora, który w każdym ze swoich dzieł przemyca historię o sobie. „Żółwie aż do końca” to w zasadzie opowieść o walce ze swoim ja; o walce, do której zmusza Cię własna głowa, podpowiadająca koszmarne i paraliżujące wizje. Poznajcie więc Azę…
Aza ma szesnaście lat, najwspanialszą przyjaciółkę Daisy oraz ukochany samochód o bardzo ludzkim imieniu, a także ogromny problem. Aza nie może pozbyć się irytujących ją myśli dotyczących choćby clostridium difficile, czyli bakterii powodującej ciężką chorobę, a nawet śmierć. Dziewczynę ogólnie paraliżuje strach przed zakażeniem, trudno jej także poradzić sobie z wymianą ustrojów następującą przy pocałunkach, albo zwykłym trzymaniu się za ręce. Przecież jakoś żyć musi… Tym bardziej, kiedy Daisy wpada na plan wytropienia poszukiwanego przez policję miliardera, gdyż za informacje o jego miejscu pobytu można zgarnąć ogromną sumę pieniędzy, za które można by kupić upragnionego laptopa, lub zapłacić za studia. Pikanterii całej sytuacji dodaje fakt, że mężczyzna jest ojcem dawnego przyjaciela Azy…
Początkowo strasznie trudno było mi zainteresować się całą historią. Po pierwsze żadna ze mnie nastolatka, a bohaterki są ucieleśnieniem nastolactwa, z całą tą swoją uroczą naiwnością oraz młodzieńczą butnością i niewiedzą, a przy tym paradoksalnie ogromną ciekawością świata. Nie mogłam się odnaleźć w całym tym galopie dialogów dotyczących różnego typu pierdółek. Nie przekonał mnie także wątek poboczny – bo nie oszukujmy się, poszukiwanie zaginionego miliardera, jest tutaj tylko pretekstem do prezentowania bohaterów. Jednak im więcej czasu spędzałam nad kartami tej opowieści, wraz z nieprzystosowaną, a jednak intrygującą małoletnią bohaterką, tym bardziej mi się podobało. Być może nie wszystko rozumiałam – np. zachwyty Daisy nad II częścią Gwiezdnych Wojen (tak, mam na myśli „Atak Klonów”), ale choroba głównej bohaterki została przedstawiona w bardzo wymowny sposób, i akurat jej obawy i lęki, było mi łatwo sobie wyobrazić (kogo nie męczą czasem natrętne, głupie myśli?). Opowieść o chorobie psychicznej podana w tak przystępnej formie sprawia, że czytelnik może oswajać tematykę, która go przeraża/przerasta. Dlatego Green robi kawał dobrej roboty tą swoją literaturą.
Wierzę w to, że jego książki pomagają wielu ludziom, którzy borykają się z podobnymi problemami, co bohaterzy. Dają zagubionym poczucie bezpieczeństwa; uświadamiają osamotnionych, że nie są sami i pokazują, że nie trzeba się bać smutnych zakończeń, gdyż wpasowują się one w nasze codzienne życie, i tak naprawdę często wcale nie oznaczają takiego definitywnego końca. Green napisał lekką i całkiem przyjemną w odbiorze powieść, która doskonale wpasowuje się w jego styl. Myślę, że „Żółwie aż do końca” spodobają się miłośnikom jego poprzednich dzieł, ale sprawdzą się też doskonale na starcie z jego twórczością. Może moja początkowa niechęć to dla mnie jasny sygnał, że czas przestać sięgać po powieści skierowane do młodzieży? Nie mniej jednak cieszę się, że miałam okazję poznać Azę oraz jej historię, której zakończenie smakowało wybornie, choć wcale nie było wesołe (w takich standardowych kategoriach).
Tytuł: „Żółwie aż do końca”
- Autor: John Green
- Tłumaczenie: Iwona Michałowska-Gabrych
- Wydawca: Bukowy Las
- Data premiery: 22 listopada 2017
- Rodzaj okładki: Miękka ze skrzydełkami
- Wymiary: 135 mm × 205 mm
- Liczba stron: 304
- ISBN: 978-83-8074-127-0
- Cena: 34,90 zł
Dziękujemy wydawnictwu Bukowy Las za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus