„Uncanny Avengers” tom 5: „Preludium do Axis” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 29-01-2018 23:18 ()


Kiedy wydawało się, że po zażartej walce z Bliźniętami Apokalipsy połączone siły mutantów i Mścicieli znajdą chwilę na zregenerowanie sił i przeanalizowanie wydarzeń, które rozegrały się na Planecie X, stary/nowy wróg znów dał o sobie znać. Red Skull zamierza błyskawicznie wdrożyć plan wyeliminowania superludzi na Ziemi, a pomóc mu w tym mają jego S-Men. 

Po powrocie do przeszłości Avengers nie pozbierali się jeszcze po stratach, które ponieśli, a już przychodzi im mierzyć się z kolejnym potężnym przeciwnikiem. Jakby mieli mało problemów w swoich szeregach, aby tylko wspomnieć huśtawki nastrojów Rogue, rozpacz Wasp, niepewność Havoka czy nagłą starość Steve’a Rogersa. Nie ma jednak dla pozostałych taryfy ulgowej, wróg puka praktycznie do ich bram, więc trzeba podjąć rękawicę i ukrócić jego podłe knowania.  Nie oni jedyni mają chęć pokazać Red Skullowi jego miejsce. Osobistą vendettę przeprowadza Magneto, który zamierza pomścić swojego starego druha za to, co zrobił z nim dawny nazistowski uzurpator.  

Rick Remender ma zdecydowanie lepsze historie w swoim portfolio. Wstęp do Axis przypomina nieco tygiel, do którego wrzucono kilka pomysłów, niedokończonych wątków, podlano jedną czy dwoma dyskusyjnymi scenami i wskrzeszono potężnego przeciwnika bohaterów. Solidnie i nastrojowo prezentują się zeszyty z serii o Magneto, które stanowią mocny akcent tej historii, jak też postać Erika, będącego katalizatorem wszelkich nieszczęść mutantów. Niegdysiejszy zagorzały przeciwnik X-Men sięga po najmocniejsze argumenty w rywalizacji z Red Skullem. Wydaje się jednak, że wrzucenie dwóch potężnych złoczyńców do jednej historii okazało się dalekie od wykorzystania ich pełnego potencjału. Ciekawie  zarysowana jest relacja między Magnusem a Scarlet Witch, ale to jeden z niewielu pozytywów tego albumu.

Kolejnym są rysunki Daniela Acuni, które tym razem zdobią tylko jeden zeszyt. Graficzna mozaika sprawia, że niniejszy album w sferze ilustracji prezentuje się niezwykle nierówno, a powykrzywiane twarze autorstwa Sanforda Greena nie pozostawiają najlepszego wrażenia. Album wieńczy Annual rozgrywający się w Mojo świecie. Trochę głupot dla rozerwania czytelnika całkowicie zbędnych dla głównej historii. Jest to najsłabsza opowieść w tym runie, która wyszła spod ręki Remendera.    

Preludium do Axis nie zachwyca, wprowadza chaos, ucina wątki, aby w finale dać niespodziewany, acz oczekiwany twist. Szkopuł w tym, że nie ma w tej historii nic atrakcyjnego, co na dłużej przykułoby uwagę czytelnika. Możliwe, że jest to przekleństwo historii mających za zadanie wprowadzać do większych eventów. W tym przypadku nie wyszło to szczególnie udanie, ale może samo Axis okaże się znacznie lepszą lekturą niż piąty album Uncanny Avengers, bo jak na razie jest to najsłabsza odsłona tej serii.

 

Tytuł: Uncanny Avengers” tom 5: „Preludium do Axis”

  • Scenariusz: Rick Remender, Cullen Bunn
  • Rysunki: Salvador Larroca, Gabriel Hernandez Walta, Daniel Acuña, Sanford Greene, Paul Renaud
  • Wydawca: Egmont
  • Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
  • Data publikacji: 24.01.2018 r.
  • Oprawa:  miękka ze skrzydełkami
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • Stron: 144
  • Format: 167x255
  • Cena: 39,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie tytułu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus