„Naznaczony”: „Ostatni klucz” - recenzja
Dodane: 07-01-2018 20:46 ()
Jeśli koszt produkcji podrzędnego horroru zwraca się po jednym dniu wyświetlania w kinach, to nawet najgorsza seria filmowa będzie kontynuowana, dopóki widzowie całkowicie się od niej nie odwrócą. Mimo że o cyklu Naznaczony nie można powiedzieć, że należy do najlepszych przedstawicieli gatunki, to dwie pierwsze odsłony prezentowały całkiem solidny poziom. Jednak im dalej brniemy w tematykę podróży po astralnym wymiarze, tym twórcom ewidentnie kończy się wena, a wkrada powtarzalność i nuda.
Już w trzecim rozdziale tej historii główne skrzypce grała weteranka kina grozy - Lin Shaye. Tym razem twórcy postanowili poświęcić jej cały film. A dokładnie cofamy się do lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia, aby poznać młodziutką Elise Rainier, która dorasta pod okiem despotycznego ojca, zastraszonej matki, w pobliżu więzienia, gdzie skazańcy lądują na krześle elektrycznym. Dziewczynka przejawia niepokojące zdolności, widzi duchy, rozmawia z nieistniejącymi postaciami, co napawa jej rodziców przerażeniem. Matka widzi w tym wszystkim dar, ojciec jest innego zdania. Za niewłaściwe zachowanie boleśnie każe córkę. Odejście z tego przeklętego domu wydaje się dla Elise jedynym wyjściem.
Jednak po latach przeszłość nie przestaje dawać o sobie znać. Starsza kobieta pomaga osobom, które padają ofiarą paranormalnych zjawisk. Tym razem jest inaczej niż zwykle, bo zwraca się do niej mężczyzna, który mieszka w jej rodzinnym domu. Elise niechętnie, ale postanawia wrócić do miejsca, gdzie zaczęły się jej wszystkie zmartwienia, by położyć kres potworowi, który prześladuje ją od dziecka. Zabiera ze sobą dwóch oddanych współpracowników Specsa i Tuckera.
Skupienie się na postaci Elise, która jest łącznikiem między światami, należy uznać za udane posunięcie nieco wyeksploatowanej serii. Młodość bohaterki, ujawnienie się jej daru i traumatyczne przeżycia w domu wiele mówią o tej postaci. Dobry materiał na fabułę, który nie został należycie przekuty w zajmującą historię. Elise musi zmierzyć się z własnymi demonami i odkryć przerażającą prawdę o domu swojego dzieciństwa, a w tle tego wszystkiego przewija się upiór z kluczami zamiast palców. Pomysł na stwora całkiem udany, szkoda, że w znikomym stopniu wykorzystany. Większa część filmu skupia się bowiem na Elise, jej wspomnieniach i komediowych wstawkach z jej współpracownikami.
Najmocniejszą stroną Naznaczonego był ciekawie skonstruowany świat po drugiej stronie, tajemniczy, przerażający, napawający grozą. Adam Robitel nie ma talentu swoich poprzedników do umiejętnego eksplorowania tego świata, nie potrafi zbudować niepokojącej atmosfery, która udzieli się widzowi, a bazuje jedynie na sprawdzonych straszakach. Widać brak mu doświadczenia i umiejętności, aby zaznaczyć autorski sznyt. Niby wszystko jest na swoim miejscu, ale efekt nie jest straszny, a co najwyżej groteskowy.
Głównym atutem Ostatniego klucza jest bez wątpienia Lin Shaye, która balansuje między pewną siebie pogromczynią demonów a wrażliwą osóbką poszukującą w życiu odrobiny rodzinnego ciepła. Jej charyzma trzyma w kupie film i to głównie dla jej kreacji warto go obejrzeć. Wydaje się, że Ostatni klucz zamyka ładną klamrą historię zebraną w czterech częściach cyklu. Jednak ma się nieodparte wrażenie, że wcześniej czy później powrócimy do astralnego świata, a naszym przewodnikiem zostanie ktoś zupełnie inny niż Elise.
Ocena: 4/10
Tytuł: Naznaczony: Ostatni klucz
Reżyseria: Adam Robitel
Scenariusz: Leigh Whannell
Obsada:
- Lin Shaye
- Kirk Acevedo
- Caitlin Gerard
- Spencer Locke
- Josh Stewart
- Bruce Davison
- Angus Sampson
- Leigh Whannell
Muzyka: Joseph Bishara
Zdjęcia: Toby Oliver
Montaż: Timothy Alverson
Scenografia: Sandra Skora
Kostiumy: Lisa Norcia
Czas trwania: 103 minuty
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji
comments powered by Disqus