„Blacksad. Arktyczni” – recenzja
Dodane: 03-01-2018 23:00 ()
O ile pierwszy tom serii „Blacksad” zawierał mroczną, lecz prostą opowieść o demonach z przeszłości nawiedzających głównego bohatera, o tyle w drugiej odsłonie tej historii autorzy prezentują złożoną intrygę kryminalno-polityczną rozgrywającą się na tle jeszcze bardziej skomplikowanych relacji społecznych.
W przeżywającym kryzys gospodarczy mieście mnożą się zbrodnie na tle rasowym. Dwie wrogie sobie frakcje nie przebierając w środkach, prowadzą bezwzględną wojnę. Gang „Black Claws” skupiający – jak sama nazwa wskazuje – czarnych i ruch „Arctic Nation”, w którym działają biali mieszkańcy miasta, zamieniają miejskie ulice w pole walki. Mówiąc słowami jednego z bohaterów – „Z jednej strony zbzikowane białasy wierzące, że cały świat to Biegun Północny, a z drugiej Black Claws, uważający, że wszyscy powinni być czarni, jak noc. I jedni i drudzy są szaleni”. Znając konwencję komiksu łatwo się zatem domyślić, że autorzy podzielili tu zwierzęta na te dwa obozy, kierując się kolorem ich skóry, futra czy też upierzenia, a nie przynależnością gatunkową. Wykorzystali przy tym rozwiązania jednoznacznie kojarzące się z historycznymi zdarzeniami (ruch nazistowski, Ku Klux Klan, Czarne Pantery), ale przedstawili je w sposób dopasowany do zwierzęcej konwencji komiksu. Oficjalnie władzę w mieście sprawuje szeryf Karup, który jest niedźwiedziem polarnym, zatem jego „kolorystyczna” przynależność jest dość oczywista, ale faktycznie miastem trzęsie bogacz Oldsmill, który został przedstawiony tu jako biały tygrys. Nie ma zatem w tym konflikcie symetrii. Biali są ewidentnie uprzywilejowani, natomiast czarni dopiero walczą – często bardzo brutalnie – o swoje prawa.
W tych warunkach została porwana kilkuletnia dziewczynka i John Blacksad na prośbę jej nauczycielki – pani Grey – postanawia zająć się sprawą. W tym zaginięciu od samego początku było wiele zastanawiających elementów. Tajemnicza zmowa milczenia i brak zainteresowania okazywany nawet przez matkę dziewczynki od samego początku dawały do myślenia. I faktycznie – sprawa okazała się dużo bardziej skomplikowana, niż można byłoby przypuszczać. Nasz prywatny detektyw, prowadząc śledztwo, jak zwykle naraził się wszystkim stronom konfliktu i zadarł z przedstawicielami władz. Wraz z kolejnymi ustaleniami Blacksad nie tylko przekonał się, że porwanie jest tylko drobnym elementem złożonej intrygi, ale także odsłonił skrytą za fasadą kłamstw, plotek i pomówień prawdę o tym miejscu. I nie była to prawda napawająca optymizmem.
Fabuła drugiego tomu kryminalnej serii stworzonej przez Canalesa i Guarnido od samego początku intryguje i angażuje czytelnika. Porwanie małej dziewczynki jest elementem przykuwającym uwagę na początku tej opowieści, ale stopniowo schodzi na drugi plan. Centralne miejsce zajmuje natomiast drobiazgowa rekonstrukcja skomplikowanych relacji społeczno-politycznych oraz opis narastających konfliktów rasowych w burzliwych czasach kryzysu gospodarczego. Autorzy analizują również siłę oddziaływania plotek oraz mechanizmy piętnowania i oskarżania ludzi o rzeczy, których nie zrobili. Choć brzmi to dość poważnie, to nie ma tu jednak mowy o żadnym przynudzaniu. Wszystko zostało przedstawione w pasjonujący sposób, a wartka akcja i stopniowe odsłanianie mrocznych tajemnic miejscowych elit sprawia, że od lektury trudno się oderwać.
Niezmiennie zachwyca warstwa graficzna tego komiksu. Malowane akwarelami kadry prezentują się wybornie. Tym razem album oparty jest na kontraście czerni i bieli. W pierwszej części tej opowieści okolica spowita jest w mrokach, natomiast w drugiej zdarzenia rozgrywają się w krajobrazie pokrytym śniegiem. Ta zmiana daje artyście wiele interesujących możliwości pokazania różnych oblicz miasta. Na tym tle czarne i białe zwierzęta toczą swoją bezlitosną, choć chwilami także groteskową walkę. Juanjo Guarnido przedstawia to w niezwykle lekki, malowniczy sposób. Uwagę przykuwają zarówno tworzone z rozmachem i wypełnione szczegółami ujęcia pogrążającego się w upadku miasta, jak i wnętrza niszczejącej infrastruktury, gdzie mają miejsce dramatyczne zdarzenia. Bardzo efektownie prezentują się również bohaterowie – ich mowa ciała oraz mimika oddaje zawsze skomplikowane emocje, a zarazem bezpośrednio nawiązuje do stereotypowo przypisywanych określonym zwierzętom cech charakteru.
Drugi tom serii potwierdza, że „Blacksad” to komiks, który trzeba znać. Choć mamy tu do czynienia ze zmianą konwencji w porównaniu z tomem pierwszym, to opowieść niezmiennie utrzymuje wysoki poziom. Tym razem trochę mniej tu Chandlerowskich klimatów, więcej natomiast refleksji społeczno-politycznej, ale nadal jest ciekawie. John Blacksad ponownie prowadzi trudne śledztwo, ale nie ma już tak wielu okazji do zastanawiania się nad własnym zmarnowanym życiem. Zamiast tego z uwagą i smutkiem przygląda się światu, który pogrąża się w szaleństwie i utwierdza się w przekonaniu, że „ludzie to psychole”.
Tytuł: „Blacksad. Arktyczni”
- Tytuł oryginału: „Blacksad. Vol 2. Arctic-Nation”
- Scenariusz: Juan Diaz Canales
- Rysunki: Juanjo Guarnido
- Tłumaczenie: Joanna Jabłońska
- Wydawca: Egmont
- Data polskiego wydania: 07.12.2017 r.
- Wydawca oryginału: Dargaud
- Data wydania oryginału: 2000
- Objętość: 56 stron
- Format: 240x320 mm
- Oprawa: twarda
- Papier: kredowy
- Druk: kolorowy
- Cena: 39,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus