Corina Bomann „Mechaniczne pająki” - recenzja
Dodane: 03-01-2018 19:27 ()
„Mechaniczne pająki” Coriny Bomann to książka niesłychanie nierówna. Z jednej strony mamy do czynienia z ciekawym pomysłem na steampunkowy kryminał, z drugiej zaś dostajemy słabą realizację.
Bohaterką powieści jest młoda arystokratka Violet Adair, której nie w głowie zamążpójście. Dziewczyna zdecydowanie woli poddać się przygodzie, więc kiedy nadarza się ku temu okazja, bez większego zastanowienia miesza się w niebezpieczne wydarzenia. Jej poczynania wspiera wierny majordomus Alfred. Obie postacie są zbudowane interesująco. Violet ma zadatki na XIX-wieczną feministkę, chociaż wiele sytuacji przywraca ją do rzeczywistości, w której pewne rzeczy po prostu musi zrobić mężczyzna. Alfred jest z kolei człowiekiem o intrygującej przeszłości, która zajmuje głowę nie tylko czytelnika, ale także Violet. Jest to ciekawa relacja bohaterów, dowodząca, że autorka nie dała się wciągnąć bezmyślnie w nienaturalny świat widziany oczami „wszechwiedzącego” narratora.
Fabuła książki jest stosunkowo prosta. Jest to w zasadzie kryminał osadzony w oderwanych od rzeczywistości realiach pełnych mechanicznych konstruktów. Nie można powiedzieć, że powieść czymś zaskakuje. Autorka nie prowadzi czytelnika za rękę, ale nie trudno się domyślić kto stoi za wydarzeniami napędzającymi główną oś fabuły.
Pomysł był dobry, jednak trzeba przejść do wykonania i w tym wypadku jest znacznie słabiej. Nie wiem, czy zawiódł przekład i praca redakcyjna, czy już na etapie oryginału wystąpiły problemy. Najprościej jest stwierdzić, że i tu, i tu coś nie zagrało. Polskie wydanie roi się od błędów. Są to zarówno literówki, jak i błędy logiczne. Na niskim poziomie stoi strona językowa tekstu. Można by się w tym dopatrywać próby stylizowania wypowiedzi na XIX-wieczną mowę, ale to słaba linia obrony. Zdania często mają dziwny szyk przestawny, który w odbiorze jest bardzo nienaturalny. Sprawia to, że książka czyta się źle i mozolnie, szczególnie że momentami trzeba się zastanawiać nad sensem przeczytanego fragmentu.
Okładka książki jest wykonana z dużą dbałością o szczegóły. Ilustracja wygląda bardzo ładnie. Całości dopełniają zdobienia udające złoconą ramkę. Niepotrzebne są według mnie złocenia na szkłach. Co prawda było to logiczne dla całej koncepcji graficznej, ale wydaje mi się, że jest tych złoceń zbyt wiele.
Nie mam szczęścia, jeśli chodzi o literaturę aspirującą do klimatu steampunkowego. Podobnie rzecz ma się z powieściami, które wyszły spod pióra kobiet zza granicy. Oczywiście znajdzie się wyjątek, jednak nie tym razem. Książka ma kilka plusów, jak chociażby ciekawie opisane postacie i ogólny pomysł. Zawodzi wykonanie. Jeśli ktoś zna niemiecki, to powinien bez zastanowienia sięgnąć po oryginał, zawsze uniknie bolączek przekładu. Wszyscy inni fani gatunku mają kilka opcji: poczekać na wydanie poprawione (o ile takie wyjdzie), przełknąć to, co jest, ominąć i nie szarpać sobie nerwów. Czytelnikom niezdecydowanym i niezdesperowanym szczerze odradzam. „Mechaniczne pająki” czytało mi się ciężko. Miałem wiele chwil zwątpienia i książka lądowała w ciemnym kącie. Czuję niedosyt, był potencjał, ale został zabity gdzieś po drodze. Szkoda.
Tytuł: Mechaniczne pająki
- Autor: Corina Bomann
- Wydawnictwo: Uroboros
- Format: 135x205 mm
- Liczba stron: 476
- Oprawa: miękka
- ISBN-13:9788328014824
- Cena: 39,99 zł
comments powered by Disqus