„Mechaniczna ziemia” tom 1: „Oceanika” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 25-12-2017 17:05 ()


Mechaniczna ziemia” to kolejna propozycja oficyny Kurc skierowana do miłośników fantastyki. Świat wykreowany na łamach pierwszego tomu nie tylko zachwyca swoją enigmatycznością, ale też cudnymi ilustracjami Jeana-Baptiste’a Andréae. Gdyby czytelnik skupił się tylko na wrażeniach estetycznych, to „Oceanika" z pewnością plasowałby się w czołówce najlepszych tytułów kończącego się roku. Rysunki są jednak tylko częścią składową, która przykuwa uwagę. Chciałoby się jednak, aby w jednakowym stopniu fabuła wciągała odbiorcę w ten fantazyjny i tajemniczy świat. Z tym jest jednak nieco gorzej.

Miejscem akcji jest ogromny statek, na którym nieustannie trwa zabawa. Nie ma dnia, aby pasażerowie transatlantyku nie znaleźli pretekstu, aby świętować. Ktoś mógłby rzec, że prowadzą hulaszczy i beztroski żywot, nie interesując się tym, co jest wokoło. Bo właściwie nie mają dostępu do świata – nazwijmy go umownie – zewnętrznego. Ich umysły są rozpalone codziennymi uciechami, hedonistyczne gry i zabawy dostarczają niezapomnianych wrażeń, że gdyby nawet gdzieś trwała wojna, to bohaterowie na statku i tak by się nią nie przejęli.

W tej sielankowej, odrealnionej, wręcz utopijnej mini rzeczywistości pojawia się jednak rysa, skaza. Jest nią Philéon, nosorożec, który chce za wszelką cenę wyrwać się ze statku. Jego szalony plan nie przynosi rezultatu, a z opresji ratuje go nastoletni Bruno. Razem ze swoją mamą – Edmée – ukrywa nosorożca przed Siłami Specjalnymi. Nie jest to bowiem koniec kłopotów niedoszłego zbiega. Staje się on najbardziej poszukiwanym pasażerem, a admirał Finoiseau nie spocznie, póki go nie złapie, korzystając ze wszelkich możliwych środków.

Większa część fabuły skupia się na ucieczce Philéona, który sprawia wrażenia dziwnego, ale wydaje się najnormalniejszy ze wszystkich pasażerów. Mało tego, dynamiczny pościg za nim ujawnia kolejne postaci, których poczynania dość często są absurdalne, by nie rzecz irracjonalne. Można odnieść wrażenie, że mały nosorożec podejmuje próbę ucieczki z jakiejś placówki dla obłąkanych, bo oprzytomniał, a całe środowisko wewnątrz pozostaje uśpione w niby szaleńczym transie wypaczającym ich ogląd rzeczywistości. Na wszelkie bolączki dnia codziennego dawkowana jest zabawa – niekiedy w podwójnej dawce. Ma ona odciągnąć pasażerów od prawdziwych problemów, zająć czymś głowę, uniknąć fali depresyjnych zachowań. Atmosfera na statku to iluzja wolności, a rejterada Philéona jest rozpaczliwym aktem wyswobodzenia się z tego pływającego cyrku.

Album cechują dopracowane i przepiękne ilustracje Jeana-Baptiste’a Andréae, którego prace mogliśmy podziwiać już w „Azymucie". Dynamiczne kadrowanie i fantazyjna kolorystyka udanie kreują oryginalny i surrealistyczny świat. Wizualnie jest to uczta dla oka. Odrobinę zawodzi fabuła, która może nie sprawia wrażenia chaotycznej, ale piętrzenie niewiadomych i rzucenie bohaterów w wir nieustającej ucieczki wywołuje uczucie zdezorientowania. Miejmy nadzieję, że ten nieoczywisty wstęp otrzyma klarowne rozwinięcie w kolejnej odsłonie.

Fabuła „Mechanicznej ziemi” skłania ku różnym interpretacjom, może wydawać się nieczytelna, ale może też właśnie o to w tym wszystkim chodzi, pokazać zwariowany świat pędzony na złamanie karku, a w nim jednostkę, która połapała się, o co chodzi i pragnie wysiąść z tego statku prowadzącego do rychłej zagłady. Jak będzie, przekonamy się w drugim tomie. Na pewno warto przyjrzeć się bliżej perypetiom Philéona i jego przyjaciół, poszukując odpowiedzi na pojawiające się pytania.

 

Tytuł: „Mechaniczna ziemia”  tom 1: „Oceanika” 

  • Scenariusz: Patrick Fitou
  • Rysunki: Jean-Baptiste Andréae
  • Format: 210 x 297 mm
  • Papier: kredowy
  • Oprawa: twarda
  • Druk: kolor
  • Stron: 48
  • Wydawca: Wydawnictwo KURC
  • Data publikacji: 11.2017 r.
  • Cena: 45 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kurc za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus