Dmitry Glukhovsky „Tekst” - recenzja

Autor: Żaneta Krawczugo Redaktor: Motyl

Dodane: 11-12-2017 16:18 ()


Widok maluchów biegających z najnowszym modelem iPhone’a jest dla mnie co najmniej groteskowy. Mój telefon to jakiś tam starszy model Samsunga i choć staram się być w miarę na bieżąco z różnymi aplikacjami itd., to jednak cieszę się, że mojego życia nie da się zmieścić w jednym, głupim urządzeniu, bo o tym, jak dramatyczne w skutkach mogłoby się to okazać, przekonali się bohaterowie najnowszej powieści Dmitra Glukhovskiego pod tytułem „Tekst”. Na wstępie pragnę zaznaczyć, że miałam okazję przeczytać kilka książek autora, i niestety żadna nie zrobiła na mnie tak ogromnego wrażenia, jak „Metro 2033”, „Tekst” również nie zmienił tego stanu rzeczy, ale…

Ilja Goriunow właśnie wyszedł z więzienia. Powraca do domu, choć czy tak naprawdę jest do czego wracać? W pewnych okolicznościach staje się właścicielem iPhone’a, a wraz z „nabyciem” urządzenia otwiera się przed nim zupełnie nowe życie. Życie innego człowieka.

Analizując treść „Tekstu”, zaczęłam zastanawiać się, czy jest to opowieść o konkretnym człowieku, czy też bardzo ogólna, moralizatorka przypowieść dotycząca kondycji współczesnego społeczeństwa i doszłam do wniosku, że choć na pewno można z niej wyciągnąć wartościowe dla ogółu wnioski, to jednak jest to historia konkretnego, zniszczonego przez system człowieka, któremu współczesny świat dał po prostu nowe, może nawet nieco dziwaczne, możliwości. Jednak bardziej intrygująca od głównego bohatera jest Moskwa, której ponury i przytłaczający obraz wyłania się z treści książki. Ta stolica, widziana oczyma autora, jest niesamowicie kompatybilna z bohaterem, który w wyniku pewnych okoliczności, których zdradzać nie chcę, stał się całkowicie upośledzony społecznie. I tak sobie próbują funkcjonować „złamane miasto” i „złamany człowiek”. Całość jawi się więc czytelnikowi w całkowicie ponurych barwach. W tej historii niewiele jest miejsca na inne perspektywy i różne możliwości interpretacyjne. Niby Glukhovsky nie ocenia, niby nie określa jednoznacznie wszystkich wydarzeń, a jednak trudno jest odczuwać podczas lektury coś więcej niż dyskomfort, niepokój i ogromne przygnębienie.

Nie sposób nie dostrzec podobieństw względem „Zbrodni i kary” Dostojewskiego, choć „Tekst” w zasadzie wcale nie pozwala nam poznać bohatera, jakim był, zanim traumatyczne doświadczenia odcisnęły na nim piętno. Dlatego też jego zachowania i działania raczej nie wzbudzają w czytelniku dylematów natury moralnej, tym bardziej że nie kieruje się on żadnymi ideałami, a większość jego decyzji jednoznacznie wskazuje na fatalistyczne zakończenie (w kontekście nieuchronności).

Glukhovsky ma ogromny talent. Pięknie posługuje się językiem i potrafi stworzyć naprawdę wybitne historie, przy czym często o tę wybitność się jedynie ocierają. Gdzieś w tych tekstach brakuje, takiego namacalnego pierwiastka ludzkiego. Czegoś, co naprawdę porusza. To trochę tak, jakby autor nie do końca potrafił zdecydować, czy jego powieści mają być popkulturowe (napisane dla rozrywki), czy też stanowić literaturę wielką, ale jednak nieprzeznaczoną dla każdego czytelnika. „Tekst” jest takim dziełem nie do końca określonym i to stanowi jego największą wadę.

Tytuł:  „Tekst”

  • Autor: Dmitry Glukhovsky
  • Tłumaczenie: Paweł Podmiotko
  • Wydawnictwo: Insignis
  • Data wydania: 22.11.2017 r.
  • Format:140x210 mm
  • Oprawa: miękka
  • Liczba stron: 366
  • Cena: 39,99 zł


comments powered by Disqus