„Y: Ostatni z mężczyzn” tom 5 – recenzja
Dodane: 02-12-2017 22:13 ()
Historia Yoricka Browna dobiegła końca. Życie ostatniego mężczyzny na Ziemi pisane było wielkimi emocjami, które w naturalny sposób udzielały się nam, obserwatorom tej niezwykłej, postapokaliptycznej odysei. Czy koniec wieńczy dzieło? Jaki finał dla Yoricka przewidział Brian K. Vaughan?
Od pewnego momentu (a kto wie, czy właściwie nie od początku) jasne stało się, że w komiksowej serii „Y: Ostatni z mężczyzn” ważniejsze od rozwiązania tajemnicy była sama wędrówka bohaterów. Nic zresztą dziwnego, wszak jest to jedno z głównych założeń opowieści drogi, a do takiej konwencji przypisywać należy serię spisaną piórem Vaughana, a zilustrowaną przez Guerrę oraz Sudzukę. W ostatnim tomie zbiorczym widać to natomiast szczególnie dobrze.
Skala wydarzeń w piątym albumie jest epicka. Yorick po wielu perturbacjach – a konkretnie pobycie w chińskim laboratorium, gdzie dowiadujemy się o przyczynach genetycznej zarazy – wyrusza w końcu w podróż do Paryża, aby spotkać się ze swoją ukochaną. Towarzyszy mu w tym agentka 355, z którą związany jest również uczuciową, choć nie do końca uświadomioną więzią. Tyle tylko, że wyprawa do miasta zakochanych naznaczona jest tragedią. W ślad za ostatnim z mężczyzn wyrusza bowiem oddział izraelskich żołnierek dowodzonych przez niezrównoważoną panią generał. A to dopiero początek... końca?
Brian K. Vaughan znalazł środek na utrzymanie uwagi odbiorców. Bo choć odyseja Yoricka nie zawsze jest prawdopodobna (nie tylko z gruntu katastroficznego założenia!), to śledzi się ją z zapartym tchem. Nie inaczej jest w ostatnim akcie tej historii. Zaskakującym, przewrotnym i tylko pod jednym względem nieco rozczarowującym. Prawdziwe przyczyny epidemii są bowiem nieco niedorzeczne. Paranaukowe rozważania stanowią bodaj najsłabszy element opowieści, nie ma co ukrywać. Ale jeśli chodzi już o motywowanie działań głównych bohaterów spektaklu... w tym miejscu należą się słowa uznania. Bo to komiks, który skrzy się od nieprawdopodobnych emocji.
Ewolucję, ba, metamorfozę, przechodzą niemal wszyscy. Yorick, mimo swojego wciąż młodzieńczego usposobienia, dojrzał, nabrał odpowiedzialności – tak za siebie, jak i innych. Agentka 355 odkryła w sobie pokłady emocji, o które wcześniej by się zapewne nie podejrzewała. Podobnie jest w przypadku doktor Mann, kobiety, która w pewnym momencie musiała skonfrontować się z własnymi grzechami i naukowymi eksperymentami czy Hery Brown, siostry Yoricka. Mocne, wyraziście nakreślone charaktery, żyjące niemal własnym życiem. A za ludzkimi doświadczeniami idą emocje. I to właśnie one stanowią bodaj największą siłę serii z Vertigo.
Śmiech i radość, przygnębienie i smutek. Nadzieja, że można iść dalej, wiara, mówiąca o tym, że trzeba walczyć, mimo że brakuje sił! Ach! A i łzy wzruszenia, gdy po pięcioletniej rozłące spotyka się ukochaną, a później... rozwiązanie historii Yoricka i Beth potrafi poruszyć autentycznie do głębi. I zaskoczyć. Na kilku różnych poziomach. Bez zaskoczeń jest natomiast w warstwie wizualnej – realistyczna kreska jest bardzo estetyczna, miła dla oka i doskonale wpisuje się w charakter opowieści. Rysownicy w drobiazgowy sposób odtworzyli niemalże współczesny nam świat, oddając ducha poszczególnych, niebywale zróżnicowanych miejsc – od Australii przez Azję, Stany Zjednoczone aż po Europę. W Paryżu, mieście miłości, zakończyła się zaś ta sugestywna opowieść.
Wyjątkowo interesująco prezentują się epilog historii, o którym... no cóż, zwyczajnie nie wypada mi tutaj pisać. Vaughan zaproponował wizję fascynującą ze względu na wymowę komiksu. W postapokaliptycznym sztafażu zagrały głęboko ludzkie emocje i doświadczenia, ale też polityczne zatargi i spiski. Gra toczyła się o przetrwanie kultury – jakkolwiek nie byłaby definiowana – i stworzenie nowej (lepszej? gorszej?) cywilizacji. A także o miłość. „Y: Ostatni z mężczyzn” to jedna z najważniejszych i najciekawszych serii od legendarnego Vertigo. I basta.
Tytuł: „Y: Ostatni z mężczyzn” tom 5
- Scenariusz: Brian K. Vaughan
- Rysunek: Pia Guerra i Goran Sudžuka
- Tusz: Jose Marzan Jr.
- Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
- Redakcja: Artur Szrejter
- Wydawca: Egmont Polska
- Data premiery: 22.11.2017 r.
- Oprawa: twarda
- Format: 17 x 26 cm
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Liczba stron: 312
- Cena: 99,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus