„Morderstwo w Orient Expressie" - recenzja
Dodane: 27-11-2017 22:11 ()
Kenneth Branagh znany jest przede wszystkim jako twórca chętnie sięgający po dzieła Szekspira, ale w jego repertuarze nie brak też wysokobudżetowych produkcji, których przykładem jest choćby Thor. Nie sposób nie zauważyć, że jego wizji kina niedaleko jest do teatru, a wyjątkowy nacisk kładzie na drobiazgowe przygotowanie dialogów. Nie jest to bowiem kino nowoczesne, a raczej kult niedzisiejszych dzieł, które cechuje większa dbałość o kunszt aktorski niż tuszowanie niedostatków scenariusza elementami kina rozrywkowego, dynamiczną akcją czy spektakularnymi wybuchami. Nic więc dziwnego, że postanowił on odświeżyć jeden z klasycznych kryminałów, a mianowicie „Morderstwo w Orient Expressie” Agathy Christie. Czy udało mu się nadać tej opowieści współczesnego wyrazu i nie zanudzić widza?
Hercule Poirot po rozwiązaniu kolejnej sprawy na Bliskim Wschodzie postanawia wrócić do Europy i zrobić sobie krótki urlop. Niestety jego obecność jest jak najbardziej wskazana, więc detektyw postanawia udać się w podróż Orient Expressem. Dzięki znajomości z dyrektorem składu udaje mu się dostać miejsce w wypełnionym po brzegi pociągu. W podróży towarzyszy mu tuzin pasażerów, z tym że jeden z nich, handlarz antykami sztuki - Samuel Ratchett – zaczyna narzucać się słynnemu detektywowi. Prosi go nawet o pomoc – doskonale płatną – aby ten zajął się jego ochroną z powodu pogróżek, które przedsiębiorczy biznesmen ciągle otrzymuje. Poirot odmawia, widząc, że ma do czynienia nie z osobą znajdującą się w potrzebie, a podrzędną kanalią. Pech chce, że kolejnej nocy Ratchett zostaje zamordowany, a cień podejrzenia pada na pozostałych pasażerów pociągu. Skład utknął bowiem w górach przysypany lawiną, więc nikt nie miał możliwości opuszczenia miejsca zbrodni. Rozpoczyna się mozolne przesłuchiwanie podróżnych, z których każdy ma mocne alibi.
W tej klasycznej do bólu opowieści Branagh stara się wykrzesać nieco energii, zdać się na umiejętności utytułowanych aktorów, ugryźć historię z innej niż zazwyczaj strony. Mając wsparcie wyśmienitych artystów, rozpoczyna nie tyle poszukiwania mordercy, co odtwarza wydarzenia feralnej nocy i poszukuje motywu, który przyświecał zabójcy. Wydaje się, że właśnie ten element – gra między słynnym detektywem a pasażerami pociągu powinien być najatrakcyjniejszy dla widza. Każdy z przesłuchiwanych będzie starał się zakamuflować swoje powiązanie z ofiarą, a jednocześnie znaleźć odpowiednie alibi. W tej nerwowej rozgrywce nie brakuje mocnych i niewygodnych pytań.
Niestety przesłuchiwania pasażerów i wynikające z nich komplikacje w śledztwie nie są porywające, wręcz można rzec, że Branagh wyłożył się na nich, czyniąc z kolejnych rozmów z pasażerami mało atrakcyjne tło dla głównego motywu i dawnej tragedii. Tam, gdzie powinno być napięcie, twórca serwuje kolejne przydługie, acz błyskotliwe tyrady sprytnego detektywa. Pryska czar unikalności grupki pasażerów, z których każdy ma do odegrania jakąś rolę, ale żaden z nich nie jest w niej do końca przekonujący. Na czoło wybijają się napastliwe próby emocjonalnej gry Michelle Pfeiffer, której kreacja zaburza atmosferę konsternacji. Podobnie można potraktować kolejnych pasażerów, którzy – oprócz skrupulatnie przesłuchiwanego sekretarza zmarłego – mają na ekranie dosłownie niewielką chwilę na zaprezentowanie swych umiejętności.
Jeżeli można mieć jakieś zastrzeżenia do konstrukcji fabularnej, to już na poziomie realizacyjnym obraz Branagha prezentuje się wyśmienicie. Twórca znalazł sposób na ukazanie wąskich przestrzeni pociągu, niewielkich kabin, ukazując sporo scen z górnej perspektywy. Praca kamery i filmowanie zdarzeń w miejscach o ograniczonej przestrzeni, nadającym kameralności historii to uczta dla oka. Finezyjne ujęcia niejednokrotnie bardziej budują klimat niż przemowy bohaterów.
Morderstwo w Orient Expressie ma niepowtarzalny klimat kina nieco już zapomnianego, anachronicznego, ale jednocześnie bardzo bezpiecznego, bez prób nowoczesnych narracji. Jeżeli ktoś przepada za tego rodzaju produkcjami, to seans będzie dla niego prawdziwą ucztą. W innym przypadku podczas oglądania może wkraść się nuda, której nie zmąci nawet najbardziej zaskakujące zakończenie tej historii.
Ocena 5,5/10
Tytuł: „Morderstwo w Orient Expressie"
Reżyseria: Kenneth Branagh
Scenariusz: Michael Green
Obsada:
- Kenneth Branagh
- Daisy Ridley
- Leslie Odom Jr.
- Tom Bateman
- Penélope Cruz
- Josh Gad
- Johnny Depp
- Derek Jacobi
- Sergei Polunin
- Lucy Boynton
- Michelle Pfeiffer
- Judi Dench
- Olivia Colman
- Willem Dafoe
Zdjęcia: Haris Zambarloukos
Muzyka: Patrick Doyle
Montaż: Mick Audsley
Scenografia: Rebecca Alleway
Kostiumy: Alexandra Byrne
Czas trwania: 114 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji
comments powered by Disqus