Myszka Miki. Kawa „Zombo” - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 16-11-2017 22:20 ()


W Ameryce trwa Wielki Kryzys. Miki wraz ze swoim przyjacielem Horacym po raz kolejny próbują znaleźć jakąś pracę. Mają nadzieję, że tym razem im się uda, bo poszukiwani są dobrzy mechanicy, ale niestety znów spotyka ich rozczarowanie. Nasi bohaterowie nie wiedzą jeszcze, że ich niepowodzenia w znalezieniu pracy nie są przypadkiem. Komuś bardzo zależy, żeby nie zostali zatrudnieni. Zniechęceni i zdenerwowani postanawiają podreperować trochę własne nastroje i wraz ze swoimi przyjaciółkami – Minnie oraz Klarabellą – wybierają się do wiejskiego domku Kaczora Donalda. Tu zażywają nieco relaksu, ale po powrocie do domu szybko przekonują się, że sprawy przybrały jeszcze gorszy obrót. Ich okolica jest niemal całkowicie wyludniona. Większość domów została już wykupiona za bezcen. Zachodnia część dzielnicy ma zostać zrównana z ziemią, a na jej miejscu zostanie wybudowane… pole golfowe. Kiedy Miki i Horacy dowiadują się, że i oni muszą opuścić swoje domy, postanawiają jakoś temu zapobiec. W trakcie realizacji swojego planu dowiadują się, że to wszystko jest elementem zakrojonego na szeroką skalę planu, za którym stoi niejaki Big Boss.

Regis Loisel stworzył własną opowieść o jednym z najbardziej znanych bohaterów popkultury i postanowił umieścić w niej zarówno te bardziej, jak i mniej znane postaci oraz elementy ze świata Disneya. Osadzenie akcji komiksu w latach trzydziestych XX wieku dawało wiele interesujących możliwości. Kryzys, bezrobocie, bieda, a na tym tle nie zawsze moralnie akceptowalne postępowanie bogaczy, którzy mimo wszystko nadal się bogacą – zazwyczaj kosztem tych najbiedniejszych – to główne elementy, na których zbudowana jest narracja. Loisel opowiada oczywiście swoją historię, sympatyzując z tymi najbiedniejszymi, którzy przeciwstawiają się wyzyskowi i niesprawiedliwości. W tej narracji uosobieniem wszelkiego zła są przedsiębiorcy i biznesmeni, którzy nie przejmują się niedolą zwykłych ludzi. Można byłoby w tym miejscu zarzucić Loiselowi nadmierną ideologizację tej opowieści, ale też trudno zaprzeczyć, że odwołuje się on po prostu do popularnej także i dziś lewicowej retoryki opartej na postulatach równości i sprawiedliwości. Być może dlatego zabrakło tu miejsca dla Sknerusa McKwacza, który pasowałby lepiej jako bohater neoliberalnej narracji o milionerze, który doszedł do wielkiego bogactwa ciężką i uczciwą pracą. Jedno jest pewne. Dzieci, które będą ten komiks czytać, zobaczą w nim po prostu zabawną historyjkę o walce dobra ze złem.

Większym problemem tego komiksu jest to, że fabuła sprawia wrażenie mało spójnej. Wygląda to tak, jakby autor chciał opowiedzieć jakąś historię, umieszczając w niej jak najwięcej kanonicznych postaci oraz zabawnych scen. Niektóre pomysły są naprawdę ciekawe i mają spory potencjał (np. kawa „Zombo” i uzależniające hamburgery), ale nadmiar gagów sprawia, że komiks trochę się dłuży. Nieco sztuczne wprowadzanie niektórych postaci też nieco utrudnia odbiór. Dla przykładu – pojawianie się Kaczora Donalda nie jest w żaden sposób uzasadnione logiką opowieści i wynika zapewne z chęci wykorzystania popularności tej postaci. Znów jednak trzeba zastrzec, że dla młodych czytelników może właśnie te elementy okażą się najciekawsze.

Te potknięcia fabularne autor z naddatkiem rekompensuje warstwą graficzną. Régis Loisel stworzył świetnie narysowaną opowieść w stylu wczesnych disneyowskich kreskówek, nie tracąc przy tym własnej niepowtarzalnej kreski. Rysowane przez niego postaci są niezwykle dynamiczne – chwilami wręcz „wyskakują” ze swoich kadrów. Pełne detali tła przywołują skojarzenia z najlepszymi dziełami francuskiego rysownika. Paskowy układ paneli oddaje natomiast ducha wczesnych komiksów. Komiks dobrze prezentuje się również pod względem edytorskim – twarda oprawa, papier imitujący prasowe publikacje i „pożółkła”, sepiowa wyklejka nadają mu odpowiedni charakter.

Kawa „Zombo” to bez wątpienia komiks, który może spodobać się najmłodszym czytelnikom. Znajdą tu swoje ulubione postaci, mnóstwo zabawnych scen i gagów oraz ciekawą historyjkę. Mniej zadowoleni pewnie będą recenzenci, porównujący ten komiks z dziełami disneyowskich klasyków, doszukujący się ideologicznego skrzywienia autora i narzekający na mało spójną narrację. Taka już jest kolej rzeczy. Tak czy inaczej tę francuską interpretację amerykańskiej bajki należy uznać za udaną. Fani Loisela i miłośnicy Myszki Miki bez wątpienia powinni mieć tę pozycję w swoich biblioteczkach.

 

Tytuł: Myszka Miki. Kawa „Zombo

  • Tytuł oryginału: Mickey Mouse: Café „Zombo”
  • Scenariusz i rysunki: Régis Loisel
  • Tłumaczenie: Magdalena Miskiewicz
  • Wydawca: Egmont
  • Data polskiego wydania: 25.10.2017 r.
  • Wydawca oryginału: Disney / Glénat
  • Data wydania oryginału: 2016 r.
  • Objętość: 176 stron
  • Format: 305x195 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • Cena: 79,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus