„mother!” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 15-11-2017 05:10 ()


Darren Aronofsky po raz kolejny zabiera widza do swojego filmowego świata, gdzie absurd miesza się z symboliką, a groteska z alegorią. O nowym filmie twórcy Requiem dla snu można powiedzieć wszystko, ale nie to, że jest to dzieło nudne czy przeintelektualizowane. Autor ten zawsze wzbudzał kontrowersje, szukał przeróżnych dróg, aby dać upust swoim pomysłom, a gdy nie mógł realizować się dzięki ekranowemu medium, sięgał po inne formy wyrażania twórczych koncepcji.

Bez wątpienia mother! okaże się dla jednych chaosem, przez który trudno przebrnąć, historią niespójną, która zaczyna się tajemniczo, a kończy całkowicie inaczej, niż zapowiadał to wstęp. Jedyne, co można zarzucić twórcy, to konstrukcję zwiastuna, który mylnie wskazywał, że będziemy mieli do czynienia z kinem grozy tudzież jakimś okultystycznym dziełem. Wprawdzie są w filmie sceny mocno nasuwające stylistykę horroru, ale nie w tym kierunku zmierza autor. Początkowo snuje historię pary ludzi żyjących na uboczu, których niepokoi niespodziewana wizyta lekarza. Chwilę po nim pojawia się jego żona, a to nie koniec kolejnych odwiedzin ich domu, w którym On - twórca szuka natchnienia do kolejnego dzieła, a Ona - ma stanowić jego inspirację.

Więcej fabuły nie sposób opisać, aby nie ujawnić istotnych jej elementów. W miarę upływu ekranowych minut sielankowe życie wspomnianej pary zaczyna przypominać koszmar, a Aronofsky serwuje widzowi fabularną kakofonię, pragnąc jak najsilniej zaakcentować najważniejsze dla niego nawiązania i alegorie. Z ekranu bije eksperymentatorski ton jego wypowiedzi, który sprawia wrażenie chaotycznej sieczki, którą widz musi zaakceptować i przez nią przebrnąć, aby doczekać finału, który jest tylko kolejnym etapem w podróży bohaterów, o czym sygnalizuje autor już wcześniej.

Na pewno mother! wzbudza mieszane uczucia, będąc obrazem na granicy dobrego smaku, nie można jednak twórcy odmówić ciągłego szukania nowych ścieżek w kinie przesiąkniętym schematami i banalnymi rozwiązaniami. Aronofsky pozostawia zbyt wielkie pole do interpretacji widzowi, zawierzając aż nadto symbolice, odwołując się do religijnych nawiązań. Ale dla kogoś, kto nie wyznaje dogmatów wiary, mother! będzie polem do szukania innych interpretacji, zasadzonych na bardziej emocjonalnym polu, mocno związanym z emotywną stroną bohaterów. Warto zauważyć, że postać grana przez Jennifer Lawrence kultywuje mit twórcy - istoty idealnej, którą obdarza nieograniczoną miłością. Z kolei Javier Bardem - jej małżonek - nie odwzajemnia już tak silnie tego uczucia, często pozostaje obojętnym, przedkładając nad uczucie własną sławę. Jego zachowanie zmienia się tylko w jednym przypadku, gdy żonie może stać się krzywda, wtedy baczniej zwraca na nią uwagę, co w rezultacie prowadzi do obumarcia pielęgnowanego przez nią uczucia.

Nie da się ukryć, że Aronofsky wyznacza nowe szlaki we współczesnym kinie, jednak nie zawsze pozwala sobie na czytelny przekaz, a niektóre interpretacje stara się wcisnąć nazbyt nachalnie. Niemniej nie można mu odmówić ambicji i prób łamania schematów. Czytelność czy chaotyczność jego nowego dzieła są wynikiem chęci poszukiwania dróg interpretacyjnych. Oczywiście dla jednych będzie to bełkot nie do przełknięcia, nieudana próba stworzenia wielkiego kina. Dla drugich autor pozostanie wizjonerem, który w dobie uproszczonego i schematycznego kina pozwala sobie na nieoczywiste czy nad wyraz ambitne rozwiązania, nawet jeśli niejednokrotnie w oddali przebrzmiewają zarzuty o pretensjonalność czy też banał. Nie sposób jednak przejść obok jego dzieł obojętnie, bo nie tylko dostarczają twórczych inspiracji, ale też są przykładem modelowania filmową formą, nawet jeśli nie zawsze otrzymujemy satysfakcjonujący efekt. Może mother! nie błyszczy tak jak inne jego dzieła, ale stanowi wyraz niepokojących myśli kłębiących się w głowie nietuzinkowego twórcy. 

Ocena: 7/10

Tytuł: „mother!"

Reżyseria: Darren Aronofsky

Scenariusz:  Darren Aronofsky

Obsada:

  • Jennifer Lawrence
  • Javier Bardem
  • Ed Harris
  • Michelle Pfeiffer
  • Brian Gleeson
  • Domhnall Gleeson
  • Jovan Adepo
  • Amanda Chiu
  • Kristen Wiig

Zdjęcia: Matthew Libatique

Montaż: Andrew Weisblum

Scenografia: Larry Dias, Martine Kazemirchuk

Kostiumy: Danny Glicker

Czas trwania: 121 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji


comments powered by Disqus