„Szklana trumna" - recenzja
Dodane: 13-11-2017 21:32 ()
W świecie aktorów oprócz lukratywnych kontraktów liczy się sława i nagrody. Nieważne, jaką drogę przebyło się, aby zdobyć jedno i drugie, ważne, że w danym momencie znajduje się w świetle reflektorów paparazzich i na pierwszy stronach gazet. Tak też myślała główna bohaterka Szklanej trumny, wybierając się na wręczenie kolejnego, prestiżowego wyróżnienia. Wsiadając do podstawionej pod dom limuzyny, nie wiedziała jeszcze, jaki koszmar ją czeka. Jak to mówią, co dzieje się w limuzynie, to zostaje w limuzynie.
Hiszpańska produkcja autorstwa Haritza Zubillagi ma w obsadzie tylko jedną aktorkę, Paolę Bontempi, wcielającą się w gwiazdkę wielkiego formatu - Amandę. Podczas krótkiego seansu pojawia się jeszcze głosy innych postaci - czy to w telefonie komórkowym, czy podczas jazdy limuzyną, ale to na kobiecie wisi ciężar utrzymania widza w napięciu. Początkowy etap zaciekawienia - jaka jest przyczyna uwięzienia aktorki w limuzynie, zaczyna ustępować miejsca zniechęceniu i odrazie, bo główny antagonista w filmie bawi się w hiszpańskiego Jigsawa - pragnie ukarać bohaterkę za jej grzechy, które ciężko sobie przypomnieć, a jednocześni ujawnić prawdę skrywającą się za jej błyskotliwą karierą. Nie wybiera jednak ścieżki zdrowia preferowanej przez Johna Kramera, a stara się upodlić kobietę w każdy możliwy sposób, dając wyraz swoim sadystycznym żądzom. I mimo że w tej grze obowiązuje zasada prawdomówności, każde kolejne zadanie, które musi wykonać aktorka, by nie otrzymać tęgiego lania od zakapiora prowadzącego limuzynę, jest na tyle czytelne, że nie zaskakuje, a to powinno być najważniejszym elementem obrazu, gdy widz pozostaje praktycznie sam na sam z odtwórcą jedynej roli w filmie.
Specyficzna oprawa wizualna, mająca nadać obrazowi większej upiorności i grozy wypada tandetnie. Bo przyciemnienie barw i wprowadzenie nieprzyjemnej dla oczu czerwieni w momencie, gdy coś się dzieje wewnątrz samochodu, zaburza ostrość odbioru, ale w żadnym wypadku nie stanowi o atrakcyjności tego rozwiązania. Raczej taniość w dekoracjach zostaje zasłonięta przez przyciemnione światło i miejscami irytującą muzykę. Finał tego straszaka jest już wiadomy od połowy seansu i nic, co wydarzy się później, nie zaskakuje, a jest jedynie oczywistością zaplanowaną przez twórcę.
Utrzymanie widza w napięciu, kiedy ma się do dyspozycji tylko jednego aktora to rzecz niełatwa, ale wykonalna, jak pokazał to choćby Tom Hardy w Locke. Niestety Szklana trumna ma jedynie krzykliwy tytuł, a jej fabuła i napięcie pozostawiają wiele do życzenia. Całkiem możliwe, że gdyby zdecydowano się na trochę inny przebieg wydarzeń, bez natrętnego poniżania bohaterki, efekt byłby znacznie ciekawszy. A tak nie ma tu nic specjalnego, co wyróżniałoby tę produkcję na tle przeciętnego kina grozy.
Ocena: 4/10
Tytuł: „Szklana trumna"
Reżyseria: Haritz Zubillaga
Scenariusz: Haritz Zubillaga, Aitor Enériz
Obsada:
- Paola Bontempi
Muzyka: Aránzazu Calleja
Zdjęcia: Jon D. Domínguez
Montaż: Haritz Zubillaga
Scenografia: Mónica Ausín
Czas trwania: 75 minut
comments powered by Disqus