Falkon 2017 - relacja

Autor: Anna Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 12-11-2017 11:39 ()


Już po raz XVIII Falkon królował w Lublinie. W dniach 3-5 listopada 2017 r. wszyscy miłośnicy fantastyki mogli uczestniczyć w tym niesamowitym wydarzeniu, które podobnie jak w ostatnich kilku latach odbyło się na terenie Targów Lublin oraz Szkoły Podstawowej nr 20. Biorąc pod uwagę to, że w sierpniu br. Lublin był gospodarzem Polconu, przed organizatorami stanęło trudne zadanie, aby w tak krótkim czasie przyciągnąć atrakcjami fantastów do uczestniczenia w kolejnym konwencie w Kozim Grodzie. Na szczęście uczestnicy nie zawiedli, a frekwencja była zauważalnie wysoka. Zwłaszcza w piątek, gdy po bilety ustawiała się spora kolejka.

Tegoroczna edycja odbywała się pod hasłem „Join the Federation” i obfitowała w szereg paneli, konkursów i turniejów. Nie sposób było wszystko spamiętać i we wszystkim uczestniczyć. Po dokładnym zapoznaniu się z programem, który otrzymywało się na wejściu, trzeba było wybrać te atrakcje, które najbardziej nas interesowały, chociaż nie zawsze łatwo było się zdecydować, jeśli wypadały w tym samym czasie. Pierwszym etapem, który zaliczał uczestnik, była hala, w której zgromadzili się wystawcy. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie książki, komiksy, biżuterię, stroje, gadżety. Aż głowa mogła rozboleć od tych różności i … portfel. Na pewno wiele osób wychodziło z większymi zakupami, niż zakładali. Bo czemu nie kupić jakiegoś smakołyku lub nie wziąć udziału w loterii? Konwent bez takich smaczków byłby niekompletny. Niestety, dało się zauważyć, że wystawców było mniej w tym roku. Mnie jako wielbicielce mang, najbardziej brakowało porządnego stoiska z japońskimi komiksami, tak jak np. kilka lata temu, gdy na falkonie gościła YATTA.

Wielbicieli różnego rodzaju pokazów i turniejów na pewno przyciągnęły pokazy Bractwa Rycerskiego, a także pokazy Wing Tsun oraz Kung Fu. Można było się także spróbować w szermierce. Na plus trzeba zaliczyć, że oprócz pokazów różnych sztuk walki można było uczestniczyć w warsztatach. Falkon to nie tylko Larpy, gry karciane, ale także wyzwania dla sprawności fizycznej. Miłe urozmaicenie np. po kilkugodzinnym graniu w Games Roomie, który jak zwykle był oblegany i trudno było znaleźć wolne miejsce. Jednakże przyjemność ze spędzenia czasu ze znajomymi lub z nowo poznanymi osobami przy ciekawej grze na pewno było warte czekania na stolik. Dla wielbicieli gier elektronicznych atrakcji również nie brakowało.

Wszystkich prelekcji czy też spotkań z zaproszonymi gośćmi nie sposób wymienić, ważne, że stały one na dość wysokim poziomie. Oczywiście zdarzały się bardziej i mniej oblegane punkty. Czasami ze względu na lokalizacje – namioty wieczorem bywały chłodne albo przez odbywanie się ciekawych rzeczy w jednym czasie. Autorzy mieli wydzielony namiot, gdzie pełnili dyżury i można było zdobyć autografy, co jest dobrym rozwiązaniem.

Nieodłącznym elementem każdego konwentu są oczywiście cosplayerzy. Bez ich kolorytu nie byłoby tak ciekawie i nie czułoby się tej fantastycznej atmosfery. A trzeba przyznać, że przebranych osób było mnóstwo i dało się zauważyć nowe trendy. W przebraniach Star Wars pojawiły się przebrania Rey, można było też spotkać Lokiego czy Thora. Niektóre stroje były naprawdę dopracowane i aż oczu nie można było oderwać. Szkoda tylko, że do konkursu Cosplay nie wszyscy z nich się zgłosili, bo było naprawdę wiele ciekawych kreacji. Minusem było na pewno to, że na wejściu otrzymywało się kartę do głosowania z listą uczestników i trzeba było się na nich natknąć, aby obejrzeć strój, a nie było jakieś oficjalnej prezentacji uczestników (ja przynajmniej na nią nie trafiłam).

Lubelski festiwal fantastyki to jak zwykle miejsce przyjazne, w którym dobrze i niestety zbyt szybko spędza się czas. Pomimo paru małych minusów jest to miejsce, do którego warto wracać i już na pewno wielu uczestników tegorocznej edycji czeka na kolejne spotkanie w przyszłym roku.


comments powered by Disqus