„Chrononauci" - recenzja
Dodane: 07-11-2017 22:42 ()
Podróże w czasie to temat tak wielopoziomowy i obszerny, że artyści niezmiennie po niego sięgają, gdyż dostarcza nieograniczonych wręcz możliwości twórczych. Tym razem z zagadnieniem kontinuum postanowił zmierzyć się znany, popularny i niezwykle utalentowany Mark Millar.
Teoria względności Einsteina nie wyklucza podróży w czasie, choć czyni je raczej trudnymi z technicznego punktu widzenia. Okienko jednak istnieje, dzięki czemu różni fantaści i marzyciele mogą zastanawiać się, co by było, gdyby...
Doktor Quinn całe swoje dotychczasowe życie poświęcił pracy nad tą koncepcją. Poświęcił w dosłownym znaczeniu, ponieważ jego prywatne życie to katastrofa. Niemniej na polu zawodowym odnosi spektakularny sukces, konstruując chronostrój. Na żywo, we wszystkich stacjach telewizyjnych świata ukazuje się więc relacja, pozostawiająca w głębokim cieniu retransmisję z misji pierwszego lotu załogowego na Księżyc. Relacja z pierwszego skoku w czasie z udziałem dwóch śmiałków. Quinna wspiera bowiem bliski przyjaciel, doktor Reilly, przypominający jak żywo Johnny'ego Storma. Do tego momentu wszystko idzie jak po maśle, okazuje się jednak, że przystojny i wyjątkowo dobrze zbudowany naukowiec miał plany, o których dowództwo misji nic nie wiedziało. Quinn, który dla pracy poświęcił swoje prywatne życie, umarł. Narodził się Quinn, który postanowił zagarnąć z życia tyle, ile to tylko możliwe, wykorzystując do tego przewagę, jaką daje mu jego wynalazek...
Millarowi udało się przedstawić całe mnóstwo wydarzeń w stosunkowo krótkiej objętości. Miłośnicy hard SF nie znajdą tu wiele ciekawostek, sprawy techniczno-naukowe praktycznie nie istnieją. Scenarzysta skupia się na bohaterach i wydarzeniach, w których uczestniczą, Akcja pędzi naprzód w zawrotnym - a nawet chciałoby się rzec - w zbyt szybkim tempie. Chronopodróżnicy skaczą po epokach niczym po trampolinie, wszędzie wprowadzając zmiany na niewyobrażalną skalę, co stanowi dość oryginalne podejście do tematu. Natłok wydarzeń powoduje, że lektura sprawia wrażenie nieco chaotycznej, a co ważniejsze, brak jej wyrazistej osi i jakiegoś konfliktu, tudzież motywu, którym scenarzyście udałoby się w sposób szczególny przykuć czytelnika do lektury. Dialogi oraz interakcje pomiędzy postaciami są natomiast pierwszorzędne i rozpisane z prawdziwym kunsztem, do którego Millar przyzwyczaił już swoich czytelników. Również dość ciekawe, choć może nieco przewidywalne zakończenie podbija stawkę i każe sięgnąć po kolejną odsłonę.
Sean Murphy okazuje się wybitnie uzdolnionym artystą i nie bez powodu jego gwiazda jaśnieje coraz silniejszym blaskiem. Rysownik porusza się pewnie po każdej z epok przedstawionych w historii. Dynamika wprost bije z plansz, na które składają się rozbudowane scenerie, oryginalne ujęcia i charakterystyczne, rozpoznawalne postaci. Do tego koniecznie należy wymienić wspierającego go kolorystę, również wybitnie uzdolnionego Matta Hollingwortha. Album pokolorowany jest w oryginalny, nastrojowa sposób. Żaden z miłośników powieści obrazkowych na ten aspekt komiksu nie powinien narzekać. Duet tych panów dostarcza wrażeń na najwyższym poziomie.
Chrononauci to ciekawie zapowiadające się spojrzenie na temat podróży w czasie. Historia dynamiczna i solidna, choć - przynajmniej w pierwszym albumie - nie tak dobra, jak to, co Millar zaprezentował w głośnych Ultimates czy Civil War. Wspaniała oprawa graficzna. Mocna pozycja w wachlarzu wydawnictwa Non Stop Comics, którą warto się zainteresować.
Tytuł: Chrononauci
- Scenariusz: Mark Millar
- Rysunki: Sean Murphy
- Tłumaczenie: Kamil Śmiałkowski
- Wydawca oryginału: Image Comics
- ISBN: 978-83-8110-176-9
- Format: 170x260mm
- Oprawa: miękka
- Liczba stron: 120
- druk: kolor
- Data wydania: 11.10.2017
- Cena: 40 zł
Dziękujemy wydawnictwu Non Stop Comics za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus