„Piła: Dziedzictwo" - recenzja
Dodane: 29-10-2017 20:52 ()
John Kramer powrócił, aby ponownie udzielić bolesnej lekcji grzesznikom, którzy idą w zaparte i nie chcą przyznać się do popełnionych czynów. Ci jednak, którzy poddadzą się niecodziennym metodom resocjalizacji, odnajdą drogę do odkupienia swych win.
Siedem odsłon Piły rok po roku nawiedzało kina na Halloween. Ostatnia, nakręcona w dobie popularności 3D zamknęła sprawę kata psychopaty, który de facto nie żył już od trzeciego epizodu serii, a jego metody wymierzania sprawiedliwości zostały podjęte przez zdolnych kontynuatorów. Pokazywanie wymyślnych pułapek, brutalnych i krwawych scen tortur i kaźni stanowiło jedyną rozrywkę finalnych aktów serii. Przerysowana, niekiedy groteskowa przemoc i związana z nią śmiercionośna gra miały dostarczyć widzom niezapomnianych wrażeń. Poza gore i estetyką obrzydzenia cykl coraz bardziej pogrążał się w odmętach absurdalnych twistów i pułapek bez wyjścia.
Jak zatem wypada dziedzictwo Jigsawa? Nie jest najgorzej, ale po braciach Spierig - odpowiedzialnych za m.in. Daybrakers: Świt oraz Przeznaczenie, spodziewano się renesansu serii, a niestety otrzymaliśmy zachowawczą produkcję, mocno zakorzenioną w stylistyce dotychczasowych filmów spod znaku Piły.
Gra rozpoczęła się ponownie, ktoś zapoczątkował ścieżkę zdrowia dla piątki wybrańców, którzy mają coś na sumieniu. Identyfikacja pierwszego trupa wskazuje jasno, że John Kramer ponownie bawi się ze swoimi ofiarami. Nasuwa się tylko pytanie, jak to możliwe, że człowiek, który od dziesięciu lat gryzie ziemię, może siać strach i terror wśród szeregów policji. A może to kolejny sprytny naśladowca, który stara się wybić na sławie niegdysiejszego mistrza tortur? Śledztwo dość szybko wskazuje dwójkę podejrzanych, ale tak naprawdę każdy może być nawróconym uczniem Jigsawa, bądź jego kolejną ofiarą.
Bracia Spierig podążają przetartym szlakiem, który został mocno zdewastowany przez nieudolne próby wykrzesania przejawów oryginalności przez Kevin Greutert. I o ile w poprzednich odsłonach socjopatyczne zapędy Hoffmana, zagranego brawurowo przez Costasa Mandylora trzymały widza w napięciu, o tyle w przypadku niniejszego obrazu twórcy zdecydowali się na niecodzienny twist, który wprowadza sporo zamieszania i od początku wydaje się jedynie złudną grą pod publiczkę. Nawet w takiej formule filmu pewnych reguł nie sposób złamać, a twórcy poszli jednak drogą na skróty. Gdyby znaleźli się w samym centrum gry Jigsawa, ich los byłby marny.
Trudno nie odnieść wrażenia, że najnowsza „Piła” ma szokować nie poprzez wyrafinowane pułapki czy brutalne sceny kaźni, a raczej wprowadzić widza w stan niepewności, kto tak naprawdę stoi za wskrzeszeniem Jigsawa. Dla widzów, którzy nie znają poprzednich odsłon, nie będzie to miało większego znaczenia, dla wiernych fanów serii wprowadzi małą dezorientację.
Nie można jednak odmówić twórcom polotu w konstrukcji pułapek, z jednoczesnym rzuceniem podejrzenia na wszystkich głównych aktorów filmu. Jest to chyba pierwsza od dłuższego czasu Piła, która została sprawnie nakręcona, bez uczucia taniości scenograficznej. Finał zaś nie tylko wprowadza nową zbrodniczą zabawkę, ale jest najbliższy pamiętnemu zakończeniu i zaskoczeniu z pierwszej odsłony. Gdyby udało się jeszcze nadać tamten nastrój niepewności to byśmy mówili o więcej niż udanym powrocie Jigsawa.
Piła wciąż posiada mesmeryzującą siłę śledzenia kolejnych mąk grzeszników wybranych przez Johna Kramera, a głos Tobina Bella jest wciąż tak samo złowieszczy i upiorny, wywołując ciarki na skórze. Szkoda, że postanowiono oddać hołd zasłużonej serii, a nie spróbowano rzucić ją na całkiem nowe tory. Mimo wad warto obejrzeć ósmą część, aby przekonać się, w jaki sposób Jigsaw wciąż pociąga za sznurki tej makabrycznej gry o przeżycie.
Ocena: 6/10
Tytuł: „Piła: Dziedzictwo"
Reżyseria: Michael Spierig, Peter Spierig
Scenariusz: Pete Goldfinger, Josh Stolberg
Obsada:
- Tobin Bell
- Matt Passmore
- Callum Keith Rennie
- Hannah Emily Anderson
- Clé Bennett
- Laura Vandervoort
- Paul Braunstein P
- Mandela Van Peebles
- Brittany Allen
Muzyka: Charlie Clouser
Zdjęcia: Ben Nott
Montaż: Kevin Greutert
Scenografia: Greg Chown
Kostiumy: Steven Wright
Czas trwania: 91 minut
comments powered by Disqus