Lavie Tidhar „Stacja Centralna” - recenzja
Dodane: 15-10-2017 20:31 ()
„Stacja Centralna” to nazwa kosmoportu zlokalizowanego pomiędzy Tel Awiwem i Jaffą, gdzie rozgrywa się akcja powieści Laviego Tidhara. Ten wychowany w izraelskim kibucu autor jest laureatem licznych nagród literackich, m.in. World Fantasy Award, British Fantasy Award oraz nagrody im. Johna W. Campbella właśnie za powieść „Stacja Centralna”.
Największym atutem książki jest niezwykle barwny i bogaty świat przyszłości, który poznajemy poprzez historie życia bohaterów powieści. Jedne z ciekawszych przykładów to Kranki – chłopiec zaprojektowany w laboratorium, który wykazuje nadprzyrodzone zdolności, R. Gruntowna Naprawa, który jest robotem pracującym jako kapłan kościoła Robota, Carmel – wampirzyca wysysająca dane z implantów znajdujących się w mózgach ludzi czy też Boris – człowiek współistniejący z Innym – „wszczepką” wyhodowaną z bakterii znalezionych na Czerwonej Planecie. Bohaterów i wątków w powieści jest bardzo wiele, jednak autor znakomicie potrafi ich wprowadzić do akcji, nie zarzucając czytelnika nadmiarem postaci i historii.
Powieść zaczyna się w momencie, gdy kobieta z dzieckiem idzie na Stację Centralną, a niejako „po drodze” poznajemy ich przeszłość oraz historię powstania Stacji. Na miejscu spotykają mężczyznę wracającego z Kolonii Marsjańskich, który zamienia z nimi kilka słów i odchodzi. Dalej akcja podąża za owym mężczyzną – poznajemy i jego przeszłość, a kiedy on z kolei spotyka kogoś innego, akcja zgrabnie przeskakuje na kolejną historię, odkrywając przed czytelnikiem następny fragment układanki, która powoli będzie się układać w spójną całość. Powieść napisana jest raczej prostym językiem, z dość dynamicznymi dialogami, których jednak nie ma zbyt wiele. Wszelkie pojęcia techniczne nie są zbyt skomplikowane i nawet osoba niezbyt obeznana z powieściami sf nie będzie miała problemów ze zrozumieniem wszelkich niuansów.
Poniżej fragment opisujący procedurę tworzenia człowieka:
„Całą salę wypełniały komory narodzin. Potężne kadzie ustawione pod ścianami przypominały przemysłowe pralki. Składały się z chromu i szkła, z plastiku i rur. (…). W rozmnażaniu się człowieka nie ma nic magicznego. Plemnik i komórka jajowa – gamety – łączą się ze sobą, by utworzyć zygotę. (…). W laboratoriach nie używali chronionych patentem genów. Korzystali wyłącznie z kodów z domeny publicznej, podróbek wykonanych gdzie indziej i fragmentów pirackich. Plemnik spotyka komórkę jajową i razem tworzą zygotę. Tak wygląda tradycyjne poczęcie. Ale nowocześni ludzie potrzebują również trzeciego elementu, równie ważnego jak dwie gamety. Ziarna węzła. Człowiek bez węzła był kaleką, niepełnosprawnym. (…). Zatem trzy gamety. Plemnik, komórka jajowa i ziarno węzła. Łączą się w zygotę. Rosną, wytwarzają serce, stopy, dłonie i uszy, rosną dalej, aż wreszcie stają się embrionem, hodowanym w kadzi wzrostowej.”
Egzotyczny dla Czytelnika jest Izraelocentryzm powieści – większość akcji rozgrywa się w Tel Awiwie i właściwie nie wiadomo co się dzieje w innych częściach świata. W dobie zalewu książek z krajów anglosaskich jest to pewna odmiana.
Według mnie największym minusem książki jest brak jednego wyraźnego wątku, który poprowadziłby całą akcję do mocnego finału. Wydaje się, że autor za bardzo skupił się na szczegółowym przedstawieniu poszczególnych postaci i ich historii będących jednocześnie historią świata. Niestety, w tym gąszczu różnych wątków ginie główna intryga, która wydaje się po prostu kolejną historią, momentami nawet mniej ciekawą i wciągającą od innych. Czytając „Stację Centralną”, ma się wrażenie, że czyta się zbiór luźno powiązanych ze sobą opowiadań dziejących się w jednym uniwersum. Mimo wszystko uważam, że warto sięgnąć po tę powieść.
Tytuł: „Stacja Centralna”
- Autor: Lavie Tidhar
- Przekład: Michał Jakuszewski
- Wydawnictwo: Zysk i Spółka
- Stron: 320
- Format: 140x205 mm
- Wydanie: I
- Oprawa: twarda
- Gatunek: science fiction
- ISBN: 978-83-8116-099-5
- Cena: 45 zł
comments powered by Disqus