Scott Bergstrom „Okrucieństwo” - recenzja

Autor: Żaneta Wiśnik Redaktor: Motyl

Dodane: 04-10-2017 11:48 ()


„Okrucieństwo” Scotta Bergstroma to literacki debiut, przywołujący na myśl wszystkie te hollywoodzkie, sensacyjne, nieprawdopodobne historie w stylu „zabili go i uciekł”. I czyta się tę powieść z takim samym zaangażowaniem, z jakim ogląda się kolejną część „Uprowadzonej” i następny odcinek „24 godzin”. Choć pierwsze rozdziały wcale nie napawają optymizmem, bo nie jest łatwo uwierzyć w to, że skromna i raczej niepewna siebie siedemnastolatka, w ciągu kilkunastu tygodni zamienia się w maszynę do zabijania. A jednak…

Gwendolyn Bloom mogłaby być zwyczajną nastolatką, jednak z racji tego, że jej tata jest dyplomatą, wciąż zmienia miejsce zamieszkania i zna biegle pięć języków, potrafi również łatwo dostosowywać się do zaistniałej sytuacji. Jej świat wywraca się do góry nogami, kiedy podczas jednego ze służbowych wyjazdów jej ojciec znika. Wtedy okazuje się, że Gwen tak naprawdę wcale nie wie, czym zajmuje się jej ukochany tata, na szczęście znajduje wsparcie w osobie sąsiada, byłego agenta Mossadu. To właśnie on pomaga dziewczynie, w dramatycznej chwili, kiedy tygodniowe poszukiwania jej ojca kończą się fiaskiem, a ona podejmuje decyzję o odszukaniu go na własną rękę. Kolejne miesiące będą dla Gwen trudne. Jej cel będzie się na zmianę przybliżał i oddalał, a ona sama przejdzie dramatyczną przemianę. Nie zawaha się przed niczym, by odnaleźć tatę.

To, co pozostaje w pamięci na długo po zakończeniu lektury, to poczucie absolutnego odrealnienia. Jednak im bardziej intensywnie się nad tym zastanawiam, tym silniejsze wydaje się przekonanie, że właśnie w tym tkwi cała siła tej powieści. Nie jest to przecież książka oparta na faktach, a więc wszystko, co w niej zapisane jest w równym stopniu prawdopodobne i nie. Wszystko zależy od fantazji autora i czytelników. Ostatecznie opowieść snuta przez Bergstroma wciągnęła mnie, a przecież właśnie to się liczy w dobrej literaturze.

Abstrakcyjność wydarzeń zaprezentowanych na kartach „Okrucieństwa” zostaje w efekcie finalnym przyćmiona przez niesamowitą umiejętność budowania napięcia oraz szczerość artysty, który stworzył dojrzałe dzieło rozrywkowe, „tylko i wyłącznie”. Dzięki temu, zamiast analizować poszczególne wątki czytelnik może po prostu oddać się ciekawej i podnoszącej ciśnienie lekturze.

Otwarte zakończenie daje oczywiście możliwość kontynuowania tej historii, choć nie ukrywam, że życzyłabym sobie dopełnienia, niektórych wątków zamiast otwarcia nowej historii. Z drugiej strony cel autora został osiągnięty. Zaraz po przeczytaniu ostatniego akapitu powieści mogłabym kontynuować lekturę, a tam, gdzie jest popyt, istnieje też podaż, jestem przekonana, że już niedługo doczekamy się kontynuacji.

Fajnie było poznać taką bohaterkę jak Gwen, choć jeszcze sporo jej brakuje do porównań z takimi heroinami jak chociażby Katniss Everdeen (nawiązanie do „Igrzysk śmierci” pojawia się na okładce) czy nasza „rodzima” Achaja. Niemniej jednak „Okrucieństwo” to naprawdę dobry początek nowego sensacyjnego cyklu. Być może na naszych oczach rodzi się przyszła gwiazda filmów sensacyjnych? Bo jednego jestem pewna – pierwsza powieść Scotta Bergstroma doskonale nadaje się do zekranizowania.

 

Tytuł:  „Okrucieństwo”

  • Autor: Scott Bergstrom
  • Wydawnictwo: Bukowy Las
  • Tłumaczenie: Maciej Studencki
  • Data wydania: 07.2017 r.
  • Format: 140 x 205 mm
  • Oprawa: miękka
  • Liczba stron: 416
  • ISBN: 978-83-8074-042-6
  • Cena: 39,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Bukowy Las za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 


comments powered by Disqus