„Dzień czwarty” - recenzja

Autor: Anna Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 10-09-2017 14:39 ()


Rejs statkiem wycieczkowym to zazwyczaj przyjemna podróż, która ma przynieść pasażerom relaks i oderwanie od codziennych zmartwień. Zwłaszcza że właśnie zbliża się Nowy Rok i niektórzy mają nadzieję, że coś zmieni się w ich życiu. Osoby podróżujące na „Pięknym marzycielu” znalazły się tu z różnych powodów. Jedni szukają po prostu rozrywki, grupa singli szans na spotkanie drugiej połowy, a jeszcze inni tworzący tzw. Grupę Przyjaciół są tutaj tylko z jednego powodu – spotkania z Celine del Ray, medium, która może im pomóc porozmawiać z utraconymi bliskimi.

Przez pierwsze dni rejsu wszystko przebiega zgodnie z planem. Załoga organizuje przewidywane rozrywki, głos opiekuna wesoło pobrzmiewa z głośników, słowem idealna wycieczka. Wszystko zmienia się czwartego dnia. Zaczyna się od niewielkiej awarii silników i zatrzymania statku. Wszyscy mają nadzieję, że to tylko chwilowa niedogodność, ale z każdą minutą wszystko się pogarsza. Pomoc nie nadchodzi, załoga uparcie milczy, na domiar złego na statku zaczyna panować epidemia norowirusa, dochodzi do zagadkowej śmierci dziewczyny, tajemnicze medium wydaje się zachowywać dziwnie nawet dla znających ją osób, a niektórzy pasażerowie zaczynają widzieć rzeczy, których nie ma. Rejs marzeń zmienia się w rejs koszmarów.

Sarah Lotz zasłynęła powieścią „Troje”, która swoją specyficzną formą fabularyzowanej relacji oraz tematyką powieści katastroficznej z dodatkiem paranormalnych elementów zachwyciła czytelników. „Dzień czwarty” widnieje jako sequel, ale tak naprawdę z „Troje” łączy go zaledwie lekko zaznaczony wątek i równie dobrze można czytać książkę samodzielnie. Autorka w tej powieści zmieniła również sposób narracji, a raczej podzieliła na dwie części. Pierwsza to klasyczna powieść z narracją trzecioosobową, druga zaś, krótsza, to zapisy przesłuchań.

„Dzień czwarty” to całkiem dobry thriller katastroficzny. Trzyma w napięciu, jest przepełniony aurą tajemniczości i tak naprawdę nie wiadomo, co się dzieje. A wydarzenia rozgrywają się na kilku płaszczyznach, ze względu na całą gamę bohaterów, których świetnie kreuje autorka.

Wydarzenia obserwujemy z perspektywy kilku osób. Pierwszą z nich jest Maddie, asystentka wspomnianej już medium, Celine del Ray. Pracuje dla niej, chociaż nie pochwala metod, jakich ona używa. Nie ma jednak większego wyboru, gdyż jej życie wyraźnie się pokomplikowało. Musi mierzyć się nie tylko z nietypową sytuacją, jaka pojawia się na statku, dziwnym zachowaniem szefowej, ale także z Xavierem, blogerem, który przybył tu, aby zdemaskować oszustwa medium. Althea jest pracownicą obsługi statku. Od jej strony widzimy, jak wygląda praca na wycieczkowcu, relacje między członkami załogi. Poznajemy jej marzenia i obawy. Kolejny ważny bohater to Gary. Podróżuje z żoną, ale tak naprawdę liczy, że uda mu się spotkać jakąś młodą dziewczynę i zabawić, tyle że wszystko wymyka się spod jego kontroli. Jest też kilkoro „Przyjaciół”, którzy szukają spokoju po stracie bliskich oraz dwie starsze wdowy, które straciły sens życia i wybrały się w swoją ostatnią podróż.

Wszystkie wątki wzajemnie się przeplatają, a wraz z pogarszającymi się warunkami na statku obserwujemy, jak zmienia się zachowanie ludzi. Co dzieje się, gdy w uporządkowany tryb rejsu wkradnie się chaos i panika? Czy wszyscy zachowają się tak, jak powinni? A może procedury zostaną zapomniane i każdy będzie starał się ratować tylko swoje życie? Zwłaszcza że brak łączności ze światem zewnętrznym oraz dziwne, paranormalne zjawiska, jakich doświadczają niektórzy, tylko pogłębia ciężką atmosferę. Spokojnie wydaje się być tylko w jednym miejscu, w otoczeniu Celine del Ray. Ale czy zgromadzonym wokół niej ludziom przyniesie ona ocalenie?

„Dzień czwarty” trzyma w napięciu do końca i nie przynosi jasnych odpowiedzi. Ale to już domena tej autorki oraz dobrze skonstruowanego thrillera. Książka - podobnie jak poprzednia pozycja autorki - została wydana w miękkiej oprawie, a głęboki granat okładki dobrze zapowiada tajemniczość wnętrza opowieści. Jedynym minusem jest zbyt obszerne streszczenie na wewnętrznej stronie jej tylnej części, zdradza za wiele szczegółów i radzę czytać je po lekturze książki albo tylko do połowy, gdyż może zepsuć samodzielne odkrywanie niektórych wątków.

Wszystkim, którzy czytali „Troje” książka na pewno przypadnie do gustu, ale także nie powinna zawieść osób, które oczekują zaskakujących tajemnic, dreszczyku emocji czy też ciekawych, różnorodnych bohaterów i obserwowania ludzkich zachowań w obliczu kryzysu. Polecam.

Tytuł: „Dzień czwarty”

  • Autor: Sarah Lotz
  • Tłumaczenie: Maciej Wacław
  • Wydawnictwo: Akurat
  • Oprawa: miękka
  • Ilość stron: 416
  • Wydanie: I
  • Data premiery: 08.2017 r.
  • Cena: 39,90 zł

 


comments powered by Disqus