Terry Brooks „Obrońcy Shannary" tom 1: „Czarne ostrze" - recenzja

Autor: Luiza Dobrzyńska Redaktor: Redakcja

Dodane: 07-09-2017 08:33 ()


Renoma Terry'ego Brooksa jest powszechnie znana. Cokolwiek napisze ten wyjątkowo popularny autor, sprzedaje się na pniu, a produkcja telewizyjna na podstawie „Kronik Shannary” umocniła jego pozycję. Najnowszą serią, która trafiła też do polskich księgarń, są „Obrońcy Shannary”, kontynuacja bestsellerowego cyklu „Kroniki Shannary”. Mamy okazję cieszyć się pierwszą częścią nowej opowieści. Cieszyć się, to może za dużo powiedziane, w końcu nie wszyscy jesteśmy miłośnikami stylu Brooksa. Jednak warto przeczytać, by się upewnić, czy rzeczywiście nam się to nie podoba. „Czarne ostrze” jest do tego świetną okazją.

Chrysallin Leah jest w całym tego słowa znaczeniu dziewczyną rozrywkową. Ma zaledwie piętnaście lat, ale uważa się już za całkowicie dorosłą i zdolną do samodzielnego kierowania swoim życiem. Na razie manifestuje swą niezależność, balując z kolegami w miejscowej tawernie i nie licząc się z żadnymi autorytetami. Doprowadza tym do rozpaczy matkę, ojczyma i swego starszego brata, Paxtona, ale ma to w nosie. Jednak pewnego dnia sytuacja ulega dramatycznej zmianie. Bawiąc jak zwykle w tawernie, Chrys zostaje porwana przez tajemniczego napastnika. Paxton sądzi początkowo, że jego nieodpowiedzialna jak zwykle siostra zapożyczyła się u kogoś, kto chce teraz odzyskać dług, myli się jednak. Sprawcą okazuje się czarnoksiężnik Arcannen, który chce otrzymać za dziewczynę starożytny Miecz Shannary, ten sam, który kiedyś należał do ojca Paxtona. Chłopak wykorzystuje starą broń, by odzyskać siostrę i przepędzić porywacza. Nie oznacza to jednak końca kłopotów, a zaledwie początek. Nie tylko miecz ma odegrać swą rolę w niecnych planach Arcannana, Chrysallin również...  

Szczerze mówiąc, nie wiem, skąd wzięła się tak szalona popularność książek Terry'ego Brooksa. Jego książki cechują się pewnym... nie tyle może pesymizmem, ile nadmiernym realizmem, przeniesionym w świat fantasy. Postacie magicznych stworzeń, takich jak elfy czy trolle, stają się tylko kostiumami, pod którymi ukryci są ludzi, razem z ich najgorszymi lub najlepszymi cechami. Brooks opisuje to, co najlepiej się sprzedaje, czyli wojny, tortury, bezpardonowa walka o władzę i wszelkie możliwe świństwa, z którymi ma walczyć „wybraniec”. Oczywiście nie wie on początkowo, że ma być wybrańcem, choć to w jego posiadaniu znajduje się Miecz Greyskull... przepraszam, Shannary, tytułowe Czarne Ostrze. Wybaczcie mi wszyscy, którzy to czytacie, ale wielokrotnie spotykałam się z zarzutem, że książka tego czy innego polskiego pisarza jest wtórna. Tymczasem jak nazwać schematy, którymi operuje Brooks? Mamy tu wzorce z He-Mana (magiczny miecz), z Gwiezdnych Wojen (chłopek-roztropek zostaje Nową Nadzieją i ratuje porwaną siostrę, która ma moc nie mniejszą niż on sam), z Asteriksa (druidzi i magiczne napoje)... Na upartego pewnie znalazłyby się też wątki z „Harry'ego Pottera”, „Miecza prawdy” i setki innych powieści czy filmów.

To wszystko jest jeszcze drobiazgiem. Pewnie zostanę zaraz zlinczowana, ale sam styl Brooksa, już nawet nie treść jego książki, po prostu mi nie odpowiada. Kwestia gustu, ale według mnie w żaden sposób nie dorównuje on wielu innym pisarzom, na przykład Abercrombiemu, a już Oldze Gromyko do pięt nie dorasta. Przykładów z naszego podwórka nie podam, bo jest ich aż za dużo. Podkreślam z naciskiem, że jest to moje zdanie, moja ocena i wiem, że mija się ona z ocenami setek tysięcy innych czytelników. Nie odmawiam Brooksowi bardzo dobrego warsztatu literackiego i zręczności we władaniu piórem. Mam jednak wrażenie, że jest lekko przereklamowany, a na dodatek wtórny wobec swego imiennika, Terry'ego Goodkinda – co na Zachodzie nie jest jednak żadnym grzechem, trzeba podkreślić. Tam znacznie mniej uwagi zwracają na oryginalność pomysłu, więcej na to, czy książka ma szanse się sprzedać. Stąd każda bardzo popularna powieść ma tam dziesiątki, jeśli nie setki „klonów”.

A obiektywnie? „Czarne ostrze” bez wątpienia przypadnie do gustu miłośnikom Terry'ego Brooksa. Charakteryzuje się wartką akcją, bez zbędnej opisowości i wyraziście zarysowanymi postaciami głównych bohaterów. Do tego muszę pochwalić oprawę graficzną. Jeśli podobał się Wam cykl Goodkinda „Miecz prawdy”, to zapewniam, że „Obrońcy Shannary” też Was usatysfakcjonują. Sądzę nawet, że bardziej, gdyż jest to opowieść dużo ciekawsza, a tłumacz wykonał swą pracę bez zarzutu. To bardzo ważne, gdyż kiepskie tłumaczenie może zepsuć nawet najlepszą książkę, a tu mamy do czynienia z naprawdę dobrze wykonaną robotą.

 

Tytuł: „Czarne ostrze”

  • Autor: Terry Brooks
  • Cykl: „Obrońcy Shannary”
  • Tom: 1
  • Język oryginału: angielski
  • Tłumacz: Pawe Wieczorek
  • Okładka: miękka, ze skrzydełkami
  • Ilość stron: 336
  • Data wydania: 24 lipca 2017
  • Wydawnictwo: Replika
  • Cena: 39,90 zł


comments powered by Disqus