Dmitry Glukhovsky „Czas zmierzchu” - recenzja
Dodane: 02-08-2017 10:32 ()
„Czas zmierzchu” Dmitra Glukhovskiego to powieść odbiegająca od tego, co autor zaserwował w swoim debiutanckim „Metrze 2033”. W zasadzie jedynym wyraźnym łącznikiem między tytułami jest „apokalipsa”, chociaż ujęta w zupełnie odmienny sposób.
Bohaterem „Czasu zmierzchu” jest moskiewski tłumacz, który dawno już przestał spełniać się w swojej pracy nad przekładem instrukcji do różnych urządzeń i umów handlowych. Los sprawia, że w jego ręce trafiają wspomnienia jednego z konkwistadorów z wyprawy do miasta Majów. Tekst jest na tyle wciągający, że Dmitr Aleksiejewicz niemal zapomina o realnym świecie i żyje od rozdziału do rozdziału niezwykłych wspomnień spisanych w XVI w. Dopiero gdy wokół zaczynają się rozgrywać wydarzenia nieprzystające do normalnego świata, tłumacz zauważa, że zlecenie, które przyjął, niekoniecznie jest przypadkowe, a już na pewno nie należy do zwyczajnych zadań, jakimi zajmował się do tej pory.
Fabuła książki rozgrywa się na dwóch płaszczyznach. Z jeden strony mamy do czynienia z opowieścią współczesną, w której główny bohater boryka się z przekładem niecodziennego tekstu, przez który zostaje wplątany w nie lada kłopoty. Z drugiej strony, poznajemy kolejne fragmenty opowieści, która jest przyczyną problemów bohatera. Ta zaś przedstawia wydarzenia z XVI-wiecznego półwyspu Jukatan, gdzie Hiszpanie słowem i ogniem krzewili chrześcijaństwo wśród rodowitych Indian. Pod koniec zawiłość fabuły jest nieco większa i trudniejsza do przyswojenia, jednak warto przegryźć się przez końcówkę, żeby dotrzeć do finału. W końcu, co może być niezwykłego w tłumaczeniu starych wspomnień? To zależy od tego, w co jest zdolny uwierzyć człowiek.
W zasadzie taki wniosek płynie z całej książki, chociaż każdy czytelnik na pewno znajdzie więcej inspirujących przemyśleń. W sposób dosłowny w swojej powieści Glukhovsky, jak wielu przed nim, ukazuje bezmyślne postępowanie kościelnych dostojników, którzy w imię swojej wiary praktycznie wymazali z historii kulturę na niesłychanie wysokim poziomie.
Autor oparł się na prawdziwych wydarzeniach i postaciach, w szczególności na działaniach Diego de Landy, którego historia zapamiętała zarówno jako piewcę kultury Majów, jak i jej niszczyciela. Od siebie Glukhovsky dodał otoczkę fabularną oraz część bohaterów historycznej kroniki, tworząc spójną narrację na obu poziomach fabularnych. Wszystko to było jednak tylko drogą do puenty, którą każdy powinien poznać samodzielnie, bo inaczej czytanie tej książki nie ma większego sensu. Oczywiście poza puentą powieść dostarcza wielu godzin dobrej rozrywki i jest niezwykle wciągająca, jednak gdyby oderwać od niej finałowe przemyślenia głównego bohatera to całość byłaby niepełna.
Wewnątrz książki znajdziemy dość groteskowe obrazki rozpoczynające każdy rozdział. Zazwyczaj niechętnie odnoszę się do takich ozdób, jednak w tym wypadku są one w stu procentach uzasadnione. Co więcej, niektóre są opisane w samym tekście. Większą niechęć budzi we mnie okładka. Nie chodzi jednak o warstwę graficzną, która jest wyśmienita, ale o ten dziwny materiał zbierający wszystkie odciski palców niczym rasowy oficer śledczy. Fakt, książka trzyma się w rękach dobrze, ale po odłożeniu nie wygląda zachęcająco. Śliskie okładki górą.
Podobało mi się, że autor nie pogubił się w dwutorowej narracji prowadzonej w obu przypadkach w pierwszej osobie. Przy opisach codziennych czynności głównego bohatera odnosiłem wrażenie, że pisarz odkrywa przed czytelnikiem dużą część własnego życia. Czy rzeczywiście tak było, tego nie wiem, ale świadczy to o kunszcie autora, który tak przekonująco potrafi przedstawić swojego bohatera.
Zdecydowanie polecam „Czas zmierzchu” każdemu miłośnikowi dobrej lektury z przesłaniem. Nie jest to powieść na jeden wieczór, ale warto poświęcić jej więcej uwagi. Zbliżając się do końca książki, zadbajcie o to, by czytać w spokoju, bez zakłócania uwagi. Zyskacie na tym o wiele więcej, niż mogłoby się Wam wydawać.
Tytuł: „Czas zmierzchu”
- Autor: Dmitry Glukhovsky
- Tłumaczenie: Paweł Podmiotko
- Wydawnictwo: Insignis
- Data wydania: 16.06.2017 r.
- Format:140x210 mm
- Oprawa: miękka
- Liczba stron: 360
- Cena: 39,99 zł
comments powered by Disqus