„Kapitan Majtas: Pierwszy wielki film" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 25-07-2017 21:52 ()


Tego lata nie tylko bohaterowie Marvela i DC Comics śmigają w przestworzach. Swój ekranowy debiut zaliczył również heros królująca na kartach książeczek dla dzieci autorstwa Dava Pilkeya. Mowa o Kapitanie Majtasie, który w tym roku obchodzi swoje dwudziestolecie powstania. Aż dziw, że nikt wcześniej nie zdecydował się na ekranizację jego szalonych przygód.

Głównymi bohaterami animacji DreamWorks jest para przyjaciół, dwóch urwipołciów, niezłych gagatków, którzy odpowiadają za wszystkie niewybredne żarty w swojej szkole. George i Harold mają niczym nieograniczone poczucie humoru, zawsze znajdą powód do śmiechu. A ponadto są zapalonymi komiksiarzami. Tworzą przygody niesamowitego Kapitana Majtasa, który odziany jedynie w olbrzymie, bawełniane gacie oraz stylową pelerynkę zrobioną z firanki, pomyka po mieście, zwalczając wszelki występek. Ich zwariowane pomysły i żarty są swego rodzaju odskocznią od ponurego życia w szkolnej ławie. Prześladowani przez groźnego dyrektora tej placówki postanawiają wprowadzić radykalne środki, aby zaradzić rozdzieleniu ich do innych klas. I tak rodzi się plan zahipnotyzowania Mr Kruppa. Jak nie trudno się domyślić urwisom udaje się go zrealizować, a niemiły i ciągle pochmurny dyrektor zostaje całkowicie odmieniony. Staje się Kapitanem Majtasem! Wyimaginowany bohater ożywa, aby przysporzyć bohaterom jeszcze więcej kłopotów.

Film Davida Sorena to typowy origin superbohatera pokazany w krzywym zwierciadle. Przemyślana i sprawnie nakreślona parodia, w której znajdziemy nawiązania do komiksowych herosów, ale autorzy najwięcej zaczerpnęli od Supermana, co widać w kultowej scenie z pytaniem, czy to ptak, czy to samolot. Odrobinę przydługi wstęp – opatrzony jednak sporą dawką humoru – zarówno wysublimowanych żartów, jak i tych niższych lotów – szybko zmienia się w dynamiczne kino akcji, bo wraz z narodzinami herosa pojawia się też jego zaciekły przeciwnik, a mianowicie Profesor Pofajdanek. Mający kompleksy na tle swojego nazwiska pragnie wykorzenić humor na całej Ziemi. George i Harold oraz namaszczony przez nich bohater nie mogą na to pozwolić.

Animacja niejednokrotnie bazuje na prostych, niekiedy głupkowatych dowcipach, mających obnażyć władcze zapędy dyrektora. Ale traktuje też o potędze przyjaźni oraz posiadaniu niepowtarzalnej pasji, dostarczającej mnóstwo twórczego zapału. George i Harold nadają na tych samych falach, rozumieją się praktycznie bez słów. Po prawdzie to ciąg niekończących się gagów albo w wykonaniu dwóch najlepszych kumpli, albo w osobie Kapitana Majtasa, którego transformacja, działanie i gapiostwo są motorem napędowym akcji. Ten niewyszukany, czysto ludyczny rodzaj humoru dostarcza największej frajdy, bo film prezentuje się nie tylko świeżo, ale też lekko i dowcipnie. Chyba jedynym zarzutem, jaki można wymienić to nierównomierne rozłożenie akcentów fabuły. Początek nieco się dłuży, a jak już Majtas przejmuje stery, to pokładamy się ze śmiechu do napisów końcowych.

Kapitan Majtas: Pierwszy wielki film nie zawodzi, pompuje w widza morze pierwszorzędnego humoru i pozytywnej energii, dostarcza kilku niezapomnianych gagów, a przede wszystkim bawi zarówno małych, jak i dorosłych. Niewinny żart George’a i Harolda nie tylko będzie miał długofalowe skutki, co zwiastuje powrót bieliźnianego herosa, ale też zapewni całą gamę abstrakcyjnych i przekomicznych przeciwników. Co najmniej dwóch narodziło się na kadrach tej opowieści. Majtas jeszcze powróci. To więcej niż pewne. Polecam.

Ocena: 7/10

Tytuł: Kapitan Majtas: Pierwszy wielki film"

Reżyseria: David Soren

Scenariusz: Nicholas Stoller

Obsada (głosy):

  • Kevin Hart             
  • Ed Helms        
  • Nick Kroll        
  • Thomas Middleditch    
  • Jordan Peele
  • Kristen Schaal
  • DeeDee Rescher
  • Brian Posehn

Muzyka: Theodore Shapiro

Montaż: Matt Landon

Scenografia: Nate Wragg

Czas trwania: 89 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus