Tomasz Marchewka „Wszyscy patrzyli, nikt nie widział” - recenzja
Dodane: 29-06-2017 20:10 ()
Tomasz Marchewka debiutuje na scenie literackiej w bardzo interesujący sposób. „Wszyscy patrzyli, nikt nie widział” to oryginalna powieść o światku karcianych szulerów i mistrzowskiego rozdawania kart, nie tylko przy krupierskim stole.
Książkę tę ciężko zaklasyfikować gdzieś na półkach fantastyki, bo nie ma tutaj klasycznych motywów, jakie uderzają nas z większości powieści tego gatunku. W tym wypadku zdecydowanie na plus działa brak wszelkich udziwnień, które wypaczają rzeczywistość. Mimo że autor stworzył zalążek własnego uniwersum, to poznane na kartach książki miasto Hausenberg jest jakby wyjęte z przełomu XIX i XX wieku. Jest to oczywiście luźna klasyfikacja chronologiczna. Świat wykreowany przez Marchewkę ma swój system władzy, układów i zależności. Jest to niezwykle ciekawa konstrukcja, stworzona w przemyślany sposób.
Autor zbudował również charakterne postaci. Można by powiedzieć, że to takich trzech muszkieterów, w stylu jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, ale życie weryfikuje taką tezę. Slava, pewny siebie szuler, Petr, ambitny złodziej i człowiek ulicy oraz Nino, chodząca maszyna do zabijania. Tak przedstawia się bohaterska kompania z kart powieści. Każdy z nich ma inne cechy, zalety i wady. Kierują nimi odmienne motywy, ale wszyscy trzej chcą w jakiś sposób zaistnieć. No może małym wyjątkiem jest Nino, ale zarówno Slava, jak i Petr niemalże stają na głowach, by miasto o nich usłyszało. Nie trzeba być jasnowidzem, żeby domyślić się, że skończy się to porządną jatką. Czy aby na pewno? „Wszyscy patrzyli, nikt nie widział” nie jest klasyką, jeśli chodzi o rozwój akcji. Krwawe akcje oczywiście pojawiają się w toku fabuły, ale kwintesencją jest planowanie i obserwacja, jak plan jest realizowany. A jest co podziwiać, bo finał jest ciekawy.
Powieść jest napisana bardzo plastycznym językiem. Dobrze zrównoważona jest liczba opisów i dialogów. Nie daje się odczuć znudzenia i akcja cały czas zbliża się ku finałowi, nawet na chwilę nie pozwalając czytelnikowi na rozluźnienie. Urzekający jest prawdziwy brud opisanego świata. Nie ma sztucznej koloryzacji i ugrzecznienia i za to wielki plus dla autora.
Bardzo interesujące są również opisy karcianych taktyk i sposobów na prowadzenie gry. Jestem w tej dziedzinie zupełnym laikiem, ale niemal widziałem oczami wyobraźni opisane w książce tricki i zagrania. Jedyne co przyszło mi na myśl to pytanie, czy autor sam oddaje się sztuce karcianego szulerstwa, czy też po prostu świetnie odrobił pracę domową.
Książka posiada znakomitą oprawę graficzną w postaci okładki. Ilustracja jest powalająca. Komiksowy styl jest również świeży jak treść powieści, więc całość komponuje się idealnie. Niewybaczalne jest tylko to, że wewnątrz nie ma ani jednej ilustracji wykonanej przez tego samego artystę. Robert Adler spisał się naprawdę dobrze.
Z czystym sumieniem polecam książkę „Wszyscy patrzyli, nikt nie widział” każdemu miłośnikowi dobrej literatury. Fantastyki jest to tyle, co kot napłakał, ale dzięki temu powieść ta ma szansę trafić do ludzi, którzy dla zasady omijają półki z elfami, magią czy innymi kosmicznymi bajkami. I co tu dużo mówić, powinna trafić na szerokie wody. Czekam na kontynuację, która stanie na równie wysokim poziomie.
Tytuł: Wszyscy patrzyli, nikt nie widział
- Autor: Tomasz Marchewka
- Wydawnictwo: SQN Imaginatio
- Liczba stron: 336
- Oprawa: miękka
- Data wydania: 24 maja 2017 r.
- ISBN: 978-83-7924-818-6
- Cena: 36,90 zł
Dziękujemy wydawnictwu Sine Qua Non za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus