„Gnat” tom 1: „Dolina, czyli równonoc wiosenna” - recenzja

Autor: Damian Maksymowicz Redaktor: Motyl

Dodane: 08-06-2017 12:29 ()


Na pewno słyszeliście o „Gnacie” (tytuł org. „Bone”). Komiks pojawiał się w wypowiedziach wydawnictwa Egmont od lat i wreszcie, słowo gnatem się stało. Same przymiarki do polskiej edycji sięgają w czasie nawet dalej, niż można by przypuszczać. Tłumacz komiksu - Jacek Drewnowski był zaangażowany w projekt już 15 (!) lat temu. Warto było czekać.

Pierwszy tom to twarda oprawa, papier wysokiej jakości i bezbłędne tłumaczenie. Kilka lat temu miałem okazję zapoznać się z oryginalnym wydaniem „Bone'a” i mając je w pamięci, pozostaje mi jedynie pogratulować Drewnowskiemu kapitalnej roboty. Humor (nie tylko graficzny, ale też słowny) stanowi istotny element epickiej fantasy Jeffa Smitha i polska edycja nic mu nie ujęła. Biorąc pod uwagę staż Drewnowskiego przy komiksach Disneya, był on zdecydowanie właściwym wyborem. Tłumaczenie tytułu i imion trójki kuzynów, choć z założenia mogło wzbudzać małe kontrowersje, to zdało egzamin na piątkę. Słowo „gnat” pasuje do kościanego wyglądu postaci i już od pierwszych stron staje się organiczną częścią komiksu. Cieszę się, że wydawca postanowił wydać gnatową epopeję w trzech tomach. Edycja, którą czytałem, była wersją jednotomową i wierzcie mi, dzierżenie w rękach mającej prawie 1500 stron cegły ciut odbiera przyjemności z lektury.

Wspominane przeze mnie „Bone: One Volume Edition” miało jeszcze jedną znaczącą różnicę. Było czarno-białe, bo w takiej formie pierwotnie tworzył Smith. Możliwość zobaczenia Doliny - w całej jej majestacie - i zaludniających ją postaci w kolorze, tylko podwyższyło w moich oczach arcydzielność komiksu. Tym bardziej że jest to pozycja all-ages, więc młodsi czytelnicy chętniej po nią sięgną. Barwy mają odpowiednią ciepłotę - rodem ze starszych animacji Disneya; nie znajdziemy tu jarzeniowej kolorystyki czy kwasowej kreski znanej ze współczesnych kreskówek z Cartoon Network.

Nie chcę zagłębiać się w meandry fabuły, byście mogli sami odkryć świat wykreowany przez Smitha. Z opisu możecie dowiedzieć się, że trójka kuzynów - Chwat Gnat, Chichot Gnat i Kant Gnat z powodu finansowych przekrętów tego ostatniego zostają wygnani z rodzinnego Gnatowa. Trafiają do Doliny, gdzie spotykają mającą dziwne sny Zadrę, jej wojowniczą babcię i czerwonego smoka, w którego istnienie nikt nie wierzy. Są też uroczo złe i jednocześni głupie jak but szczurostwory (dwójka z nich to istna gratka dla fanów slapstickowej komedii), które z jakiegoś powodu chcą dorwać Kanta. Charakter każdego z trzech kuzynów oddaje jego imię. Kant to krzyżówka Sknerusa McKwacza i Granita Forsanta; o Chichocie krąży obiegowa opinia, że nie ma mózgu; z kolei Chwat to punkt w punkt przysłowiowy brat łata.

„Gnat” to bardzo kaczy komiks. Gnaty z Gnatowa mogłyby zastąpić kaczki z Kaczogrodu i nie trzeba by wprowadzać zbyt wielkich zmian w fabule. Traktuję to jako pozytyw świadczący o uniwersalności historii. Graficznie styl Smitha nawiązuje do Carla Barksa, którego prywatnie autor jest wielkim fanem. Elegancja i prostota sprawiają, że poszczególne kadry wyglądają jak stopklatki z klasycznej animacji. I dobrze się składa, bo „Gnat” doczeka się adaptacji. Oby tylko dzieciaki nie poprzestały na filmie i chciały sięgnąć także po papierowy pierwowzór. Ważna uwaga: mimo że rysunki są Disneyowe, to znajdziemy tu dwa różne style. Gnatowie to klasyczna kreska, pamiętającą jeszcze czasy Walta. Ich kreskówkowość jest powodem niezliczonej ilości uśmiechów, które pojawiają się na twarzy czytelnika za sprawą mimiki kuzynów. Reszta bogatego świata i interesujących postaci (nikt nie jest tu potraktowany po macoszemu, każdy jest jakiś) to styl, który możemy znać choćby z komiksu „Trzy cienie” Cyrila Pedrosy - nomen omen byłego animatora studia na „D".

„Gnat": „Dolina, czyli równonoc wiosenna” to historia, którą rozmachem (pierwszy tom to dopiero rozgrzewka) można porównać do książek Tolkiena. To komiks dla każdego, którego pozycja jako najlepszego komiksu wydanego w Polsce w 2017 r., wydaje się równie pewna, jak to, że jutro wzejdzie słońce. „Gnat” nie moralizuje na siłę, a robi to z właściwą sobie gracją i humorem. Nie obraża również dziecięcej inteligencji. Jeśli nie przekonuje Was mój hiperentuzjazm, to może zrobią to zdobyte przez komiks nagrody - 10 Eisnerów i aż 11 statuetek Harveya. Róbcie miejsce na półce, „Gnat” bez wahania powinien na nią trafić.

 

Tytuł: „Gnat” tom 1: „Dolina, czyli równonoc wiosenna”

  • Scenariusz: Jeff Smith
  • Rysunki: Jeff Smith
  • Przekład: Jacek Drewnowski
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 05.2017 r.
  • Oprawa: twarda
  • Objętość: 456 stron
  • Format: 170x260
  • ISBN: 978-83-281-1984-0
  • Cena: 99,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus