„Strażnicy Galaktyki/All New X-Men": „Proces Jean Grey” - recenzja
Dodane: 14-05-2017 20:41 ()
„Proces Jean Grey” to crossover dwóch serii, nad którymi pieczę sprawuje obecnie Brian Michael Bendis. Tytuł tego tomu i zawarta w nim historia stanowi oczywiście bezpośrednie nawiązanie do kultowej opowieści o mutantach z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych stworzonej przez Chrisa Claremonta i Johna Byrne’a. „Saga o Mrocznej Phoenix”, którą mieliśmy możliwość poznać ostatnio dzięki Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, to mimo upływu lat jedna z najlepszych komiksowych historii. O jej znaczeniu świadczą liczne komiksowe i filmowe nawiązania współczesnych twórców. Niestety wersję Bendisa trudno uznać za udaną.
Jak wiadomo, seria „All-New X-Men” z Marvel Now oparta jest na idei zderzenia dwóch wersji składu mutantów – oryginalnego i współczesnego. Bendis wymyślił sobie, że sprowadzi z przeszłości młodych i idealistycznie nastawionych do swej misji uczniów Charlesa Xaviera – Cyclopsa, Icemana, Angela, Beasta oraz Marvel Girl – i wrzuci ich w wir współczesnych problemów trapiących X-Men. Jak można się domyślić, taka podróż w przyszłość wiązała się z szeregiem niezbyt przyjemnych doświadczeń. Szczególnie traumatycznych uczuć doświadczyła Jean Grey, która nie tylko dowiedziała się, że w tych czasach już nie żyje (choć jednocześnie żyje – ach, te paradoksy podróży w czasie), ale też odpowiada za zniszczenie całych planet. Kiedy wieść o jej powrocie dociera do Imperium Shi’ar, natychmiast podjęte zostają działania zmierzające do wytoczenia jej procesu przed Trybunałem Galaktycznym. Tajna misja porwania Jean Grey kończy się sukcesem i dziewczyna zostaje postawiona w stan oskarżenia. Teraz X-Men wspomagani przez Strażników Galaktyki muszą wydostać swoją towarzyszkę z tarapatów.
Porównując współczesny proces Jean Grey z tym opisanym przez Claremonta i Byrne’a, trzeba od razu podkreślić, że jest to opowieść z zupełnie innej ligi. Opowieść Bendisa jest oczywiście wtórna z założenia, ale poza tym brakuje jej tej atmosfery, którą miały komiksy Claremonta. Poza tym, jak niemal każda opowieść o podróżach w czasie, jest ona narażona na szereg paradoksów. W tym przypadku chodzi o status Jean Grey, która przecież jako młoda dziewczyna przeniesiona do współczesności z tego momentu w przeszłości, w którym jeszcze nie stała się Feniksem, nie może być oskarżana o zbrodnie, z tej prostej przyczyny, że ich nie popełniła. W konsekwencji momenty, w których Gladiator oskarża nieświadomą niczego dziewczynę o galaktyczne ludobójstwo, są – delikatnie mówiąc – mało przekonujące. Po lekturze w pamięci zostają tylko niektóre, dobrze rozpisane epizody (np. świetna scena rozmowy Cyclopsa z Jean Grey na stołówce). Jednak pojedyncze dobre sceny i kilka zabawnych sytuacji, to za mało na pełnometrażową opowieść, która ma ambicję nawiązywania do komiksowej klasyki.
Pod względem graficznym komiks prezentuje się całkiem nieźle. Zarówno Sara Pichelli („Strażnicy Galaktyki”), jak i Stuart Immonen (All-New X-Men) stają na wysokości zadania. Rysownicy prezentują zbliżoną stylistykę, dzięki czemu album stanowi jednorodną całość. Widoczne są oczywiście pewne różnice, ale w dużym stopniu wynikają one m.in. z pracy kolorystów. Można się o tym przekonać, oglądając rysunki z dwunastego zeszytu „Strażników Galaktyki”, który przygotowali wspólnie Pichelli i Immonen, a kolory nakładał Justin Ponsor. Oczywiście z dużą dozą prawdopodobieństwa można poszczególne plansze przypisać poszczególnym artystom, ale różnice między nimi są niewielkie. Zarówno Pichelli, jak i Immonen często stosują dwuplanszowy rozkład paneli, dzięki czemu w komiksie pojawia się wiele efektownych, „szerokoekranowych” rozkładówek, przedstawiających zarówno epickie bitwy, jak i bardziej statyczne sceny, na których trzeba było zmieścić dość pokaźny tłum bohaterów. W albumie znalazło się również miejsce dla materiałów dodatkowych. Tym razem są to regularne i alternatywne okładki poszczególnych serii.
„Proces Jean Grey” to modelowy przykład swoistej mody na komiksowe powroty do przeszłości, wynikającej w znacznej mierze z tego, że współczesny przemysł superbohaterski trapi poważny problem. Jest nim mianowicie brak świeżych i oryginalnych pomysłów, który często próbuje się ukryć trikami bazującymi na nostalgii czytelników. W przypadku dzieła Briana Michaela Bendisa mamy jednak do czynienia z przedsięwzięciem nieudanym. Oczywiście nikt pewnie nie spodziewał się, że ten komiks wniesie coś do kompletnej opowieści Claremonta i Byrne’a, ale po twórcy „Ultimate Spider-Mana” można było jednak oczekiwać znacznie więcej. Choć z drugiej strony sam pomysł na sprowadzenie z przeszłości oryginalnych mutantów jest na tyle absurdalny, że poza kolejnymi komplikacjami w uniwersum Marvela, nic ciekawego nie może po prostu z niego wyniknąć.
Tytuł: „Strażnicy Galaktyki/All New X-Men": „Proces Jean Grey”
- Tytuł oryginału: „Guardians of the Galaxy. All-New X-Men: The Trial of Jean Grey”
- Scenariusz: Brian Michael Bendis
- Rysunki: Sara Pichelli, Stuart Immonen, David Marquez
- Tłumaczenie: Paulina Braiter
- Wydawca: Egmont
- Data polskiego wydania: 19.04.2017 r.
- Objętość: 144 strony
- Format 165x255 mm
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Papier: kredowy
- Druk: kolorowy
- Cena: 39,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus