„Thorgal - Louve" tom 7: „Nidhogg" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 03-05-2017 21:20 ()


Louve i Tjahzi wyruszyli z niebezpieczną misją, której powodzenie ma zapobiec unicestwieniu wszystkich dziewięciu światów. Zła królowa czarnych elfów – Loth – jest już blisko osiągnięcia swojego celu. Prace nad toporem wykutym z metalu, który będzie mógł zniszczyć korzenie Yggdrasila, są na ukończeniu. Czas dobiega końca, a bohaterowie są uwięzieni w międzyświecie, gdzie niepodzielnie rządzi podstępny i potężny Nidhogg. Czy nieśmiertelny wąż zdecyduje się pomóc Tjahziemu? Jaką rolę w intrydze Loth odegra Vigrid – upadły pomniejszy bóg?

Siódmy tom serii o córce Thorgala cierpi na tę samą wadę, co wcześniejsze odsłony cyklu. Yann lubi przegadane i rozrzedzone historie, gdzie stara się ująć każdy zasygnalizowany wcześniej wątek, przez co nagromadzenie historii i postaci nie służy płynności fabuły. Autor Młodzieńczych lat nie posiada naturalnego zmysłu, podpowiadającego, które motywy czy postaci może pozostawić w dalekim tle głównej opowieści, nie zawsze pokazując, co stało się z danym bohaterem. W przypadku „Nidhogga” takim zapychaczem fabularnym jest Lundgen, a i po prawdzie perypetie księżniczki Yasminy również mogłyby nie być aż tak eksponowane.

Najciekawszy i najbardziej istotny dla rozwiązania głównego problemu wątek – wyprawa po pomoc do Nidhogga jest zwyczajnie rozczarowujący. Louve wraz z Tjahzim nie mają żadnych szans w starciu z ogromnym wężem i jego żabim towarzyszem, czyli Volsungiem z Nichor. Swoistą walkę Dawida z Goliatem można było poprowadzić w sposób udowadniający wyjątkowość i roztropność młodziutkiej Louve, a także spryt i doświadczenie Tjahziego, lecz Yann postanowił wybrać całkiem inne rozwiązanie, brnąc w kolejne gawędy o elfach i tworząc masę zbytecznych scen. Rozmywa się trochę główny sens opowieści, która przestaje traktować o przygodach dzielnej córki Thorgala, a staje się przewodnikiem po mitologii nordyckiej. Szkoda, bo z pierwszych albumów wynikało jasno, że Louve ma szansę stać się przebojową i zadziorną nastolatką, która rozumie mowę zwierząt i to dzięki tej umiejętności wychodzi z opresji obronną ręką.

Yann tymczasem, wzorem amerykańskich blockbusterów, na finał zebrał do kupy większość postaci, które towarzyszyły perypetiom Louve, serwując chaotyczną i mało oryginalną konkluzję. Zachował na sam koniec soczysty twist, ale patrząc przez pryzmat niniejszej historii, nie jest on w stanie złagodzić surowej oceny tego albumu. Wszak w tym przypadku mamy dalsze zmienianie charakterów postaci, które z powodzeniem nakreślił przed laty Jean Van Hamme.

Nie będę ukrywał, że „Nidhogg” pozostawia uczucie niedosytu w warstwie fabularnej, na szczęście zgoła odmiennie prezentują się ilustracje Romana Surżenki. Graficznie Louve utrzymuje wysoki poziom poprzednich przygód bohaterki, a rysownik udowadnia, że bez kompleksów mógłby przejąć obowiązki Grzegorza Rosińskiego, jeżeli ten wybierze się na zasłużoną emeryturę. Cudownie prezentuje się okładka niniejszego wydania.

Ostatnia misja Louve ukończona, teraz pozostaje już tylko czekać na jej spotkanie z ojcem. Przekonamy się, czy twórcom uda się płynnie połączyć trzy serie. Na razie pozostały jeszcze dwa tomy Kriss de Valnor do opublikowania przed kolejną odsłoną Thorgala

 

Tytuł: „Thorgal - Louve" tom 7: Nidhogg"

  • Scenariusz: Yann
  • Rysunki: Roman Surżenko
  • Tłumaczenie: Wojciech Birek
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 19.04.2017 r.
  • Oprawa: miękka / twarda
  • Druk:  kolor
  • Papier: kreda
  • Format: 215x290 mm
  • Stron: 48
  • Cena: 22,99 zł / 29,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus