Krzysztof Haladyn „Na skraju Strefy” tom 2 - recenzja

Autor: Mariusz „Orzeł” Wojteczek Redaktor: Motyl

Dodane: 24-04-2017 16:57 ()


Kolejna wycieczka do Fabrycznej Zony okazała się nad wyraz udana. Drugi tom powieści „Na skraju Strefy” Krzysztofa Haladyna to przykład, że stalkerskie historie nie muszą sięgać po wyświechtane do granic możliwości motywy, a opowieść niekoniecznie musi być oparta na kolejnych rodzajach mutantów i obsesyjnie zbieranych artefaktach.

Autor kontynuuje wątki rozpoczęte w tomie pierwszym. Jest to bezpośrednia kontynuacja i jako taka powinna być traktowana. Nie mam jednak wrażenia wtórności i odcinania kuponów od wykorzystanych w „jedynce” pomysłów, ale solidnie przygotowaną fabularnie kontynuację, po której zakończeniu mam nieodpartą chęć złorzeczyć na autora. Czemu? Zbyt się zżyłem z bohaterami, by taki finał, tak nagle i gwałtownie przerwana opowieść, akceptować i by nie oczekiwać na więcej.

Strefa u Haladyna jest miejscem zupełnie innym, niż przyzwyczaili nas autorzy rosyjskojęzyczni (jak np. Noczkin). Tu nie ma hord mutantów i szybkiej akcji, ale czynnik ludzki się liczy. Świetnie nakreślony czynnik ludzki. Ale żeby nie było, Strefy i jej klimatu nie brak. Jednak to nie ona gra pierwsze skrzypce. Stanowi tło, wyraźnie, mocno nakreślone, na tyle silnie, byśmy ani przez chwilę nie zapomnieli, gdzie jesteśmy, jednak to odczucia bohaterów wychodzą tu na pierwszy plan. Nie to się liczy, kto i jaki artefakt znajdzie, ale co mu w duszy gra, co jego myśli trawi, jak robak. Jakie ma nadzieje, lęki, tęsknoty. To mocno zorientowana na sferę obyczajową opowieść, wtłoczona w - wydawać by się mogło, wyświechtane i pulpowe, wszak na grach oparte - uniwersum. Haladyn szanuje jego prawa i żelazne reguły konieczne dla typowych stalkerskich opowieści, ale jednocześnie pozostawia je gdzieś z boku. One istnieją, są ważne, ale nie najważniejsze, bo dużo większe znaczenie dla pisarza mają rozterki emocjonalne postaci, ich powolne, ale i nieubłagane wrastanie w Zonę, stawanie się jej częścią, integralnym elementem.

Jest w Sołdacie i jego kompanach jakiś rodzaj tęsknoty nie tylko ten odczuwany przez stalkerów względem Zony, z której nijak się wyrwać mentalnie nie mogą, kiedy raz już do niej trafili, ale też takiej ukrytej w rozważaniach na temat samej Strefy i jej mieszkańców. W jakim stopniu pozostaje człowiekiem ten, na którego to dziwaczne miejsce wpływa przez każdą chwilę pobytu? Jak bardzo da się być człowiekiem w miejscu, gdzie co dzień ryzykuje się życiem, gdzie każdy krok może okazać się fałszywym. Krokiem w anomalię, w śmierć, do grobu?

Haladyn gra na odczuciach, na emocjach, kreśląc najbardziej chyba ludzkich bohaterów, jakich dane mi było w Strefie spotkać. Ale to właśnie siła przekazu tej powieści. Dlatego, że postaci są najrealniej nakreślone, najmniej przerysowane, najmocniej przeciętne - choć stanowią zaiste ciekawy przegląd osobowości - to nam do nich najbliżej, najłatwiej się z nimi identyfikować. I kibicować zarówno romantycznym uniesieniom Sołdata, jak i Ingi - niemających przecież tego przesłodzonego sznytu, ale skreślonych ciekawie i naturalnie - jak i ich dążeniom do wyrwania się ze Strefy, do normalności. Jednak Zona niełatwo oddaje tych, których raz przyjęła, a kto się w jej trzewia zapuścił, już zbyt łatwo nie ucieknie.

Jak wspomniałem, nie ma tu szaleńczo pędzącej akcji, całość fabuły opiera się raczej na drobnych zadaniach, na codziennych zmaganiach bohaterów, a nie na jednej, poważnej, rozciągniętej na całą powieść misji. To czyni tę książkę atrakcyjniejszą jeszcze, bo skupioną na codzienności w Zonie, na prozaicznych - zdawać by się mogło - troskach, problemach i radościach. To Strefa pokazana od zupełnie innej strony i choć i mutanty się znajdą i artefakty i tajne laboratoria oraz szemrane interesy, to jednak tutaj najważniejsi są ludzie. Co myślą, co czują stalkerzy oraz ci, którzy eksploratorami Zony stali się z przypadku lub przymusu.

Mamy szansę poznać losy bohaterów, którzy do Zony trafili wbrew swej woli, których jedynym pragnieniem jest się z niej wyrwać, którzy nie takiego życia pragnęli. A mierzenie się człowieka z nieuchronnością losu to zawsze znakomita opowieść. Haladyn serwuje nam jej z poświatą radioaktywną w tle. Polecam!

 

Tytuł: „Na skraju Strefy” tom 2

  • Autor: Krzysztof Haladyn
  • Wydawnictwo: Fabryka Słów
  • Okładka: miękka
  • Ilość stron: 428
  • Rok wydania: 04.2017
  • Format: 125 x 195 mm
  • Cena: 39,90

Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

 

comments powered by Disqus