„Szybcy i wściekli 8" - recenzja

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 18-04-2017 21:01 ()


Wygląda na to, że nic, włączając w to śmierć odtwórcy jednej z głównych ról, nie jest w stanie zatrzymać rozpędzonej hollywoodzkiej machiny nastawionej na masową produkcję wysoko opłacalnych produkcji gwarantujących pokaźny dochód. Los taki dotknął również serię „Szybcy i wściekli”, która bawi i wzrusza widzów od 2001 r. I chwała hollywoodzkim włodarzom za to, że wytrwale wypuszczają kolejne odcinki, bo przygody Dominica Torreto i jego wesołej gromadki to w gruncie rzeczy bardzo fajna, choć niewymagająca myślenia zabawa. Nie inaczej jest również w przypadku recenzowanej właśnie części ósmej. Ale po kolei.

Na początku postawmy sprawę jasno, w serii o przygodach szybkich i wściekłych fabuła stanowi pretekst. Pretekst do rozwałki i demolki przy użyciu cudnych i bajeranckich wozów, pretekst do budowania mitu macho o złotym sercu czy też pretekst do karmienia widzów mocno ckliwymi banałami o rodzinnych wartościach. Nie inaczej jest i tym razem, ale scenarzystom do skostniałej już nieco formuły udało się wprowadzić nieco wyraźnie uatrakcyjniających całość zawirowań. Można by wręcz powiedzieć, że wstrząśnięto filarami, na których seria ta opierała się przez lata. Dom, głowa rodziny obraca się przeciwko swoim pobratymcom, a jego przyjaciele, rodzina i dawni wrogowie zostają zmuszeni do współpracy, by rozwikłać zagadkę nagłej zdrady i sprowadzić swojego „patriarchę” na właściwą drogę. Gdy uświadomicie sobie, jak niezwykle istotnym motywem dla serii była rodzina, to zrozumiecie jak ten z pozoru prosty scenariuszowy zabieg wywraca wszystko do góry nogami. Później jest już mniej świeżo i momentami bardzo przewidywalnie, ale nie zmienia to faktu, że początkowa fabularna wolta stanowi miłą odmianę.

Wspomniana przewidywalność nie drażni, ponieważ produkcja ma dobrze rozplanowane tempo, a świetnie zrealizowane i podnoszące adrenalinę sceny akcji, w których ku uciesze widowni składana jest z pojazdów wszelakiego rodzaju istna hekatomba, umiejętnie przepleciono spokojniejszymi momentami, wśród których znalazły się i chwile na typowe dla serii zadumy nad wartościami rodzinnymi, jak i zaskakująco dobre akcenty humorystyczne generowane głównie przez Romana, biedną ofiarę żartów kolegów z zespołu oraz podszyte kultem machismo przepychanki duetu twardzieli Hobbs-Shaw. Dawka nowych, bardziej spektakularnych i ciekawych wyczynów kaskaderskich oraz znacznie większa dawka humoru sprawiają, że obraz przyswaja się gładko i z przyjemnością.

Zaskakujące w obrazie jest również położenie nieco większego nacisku na aktorstwo. Wyraźnie starano się poszerzyć gamę emocji, jakimi mieli posłużyć się bohaterowie i wyszło to z mieszanym skutkiem. Vin Diesel zdecydowanie powinien ograniczyć się do roli pełnego spokoju twardziela, bo odgrywanie innej roli nie poszło mu w tym wypadku za dobrze. Dominic Toretto starający się wyrazić coś innego niż chłodne zdystansowanie i własna zajebistość nie wypada zbyt przekonująco. Świetnie radzi sobie za to Jason Statham, który potrafił uczłowieczyć postać Deckarda Shawa i przekonać nas, że zimny brytyjski zabójca może być człowiekiem równie rodzinnym i sympatycznym co Dom. No i jest również boska Charlize Theron, kobieta, która wydaje się wręcz stworzona do roli zimnej suczy pozbawionej nie tyle serca, ile wręcz całego układu krwionośnego. Jest lodowata, w dążeniu do swojego celu wręcz oderwana od ziemskich trywializmów i cudownie wręcz manipuluje bohaterami, grając na ich słabościach. A gdy jej plan idzie w diabły, maska jej lodowatego spokoju sypie się we wręcz uroczy sposób.

Pod względem oprawy wizualnej i reżyserii dźwięku Szybcy i wściekli 8 to majstersztyk. Obraz jest ostry jak żyleta, a sprawna praca kamery pozwala widzom bez problemu śledzić akcję pomimo wyszukanej i bardzo gwałtownej choreografii zarówno motoryzacyjnej rozwałki, jak i starej, dobrej walki na gołe pięści. Graficznie obraz wręcz miażdży i wgniata w fotel, serwując nam kawalkadę chaosu i karambol w najdrobniejszych detalach. Całej tej wizualnej uczcie towarzyszy monumentalna symfonia miażdżonej blachy, ryku silników i eksplozji. Niestety oprawa muzyczna wygrywana na tradycyjnych instrumentach nie wypada już tak dobrze. Nie jest zła i całkiem nieźle dopełnia akcję przy pomocy odpowiednio agresywnych lub pompatycznych rytmów, ale zdecydowanie nie zapada w pamięć. Po prostu solidne rzemiosło.

Szybcy i wściekli 8 to doskonały przykład udanego kina sensacyjnego, które powinno zapewnić dawkę adrenaliny każdemu widzowi, który będzie skłonny przymknąć oko na kilka pomniejszych fabularnych uproszczeń oraz delikatną schematyczność i powtarzalność produkcji. Szalenie efekciarskie sceny akcji oraz bardzo dobra w większości przypadków gra aktorska i solidna porcja niewyszukanego, ale nie przekraczającego granic dobrego smaku humoru gwarantują przyjemnie spędzony czas wszystkim żądnym wrażeń i sensacji kinomanom.

Ocena: 7,5/10

Tytuł: „Szybcy i wściekli 8"

Reżyseria: F. Gary Gray

Scenariusz: Chris Morgan

Obsada:

  • Vin Diesel
  • Charlize Theron
  • Jason Statham
  • Michelle Rodriguez
  • Tyrese Gibson
  • Ludacris
  • Dwayne Johnson
  • Kurt Russell
  • Nathalie Emmanuel
  • Helen Mirren
  • Scott Eastwood

Muzyka: Brian Tyler

Zdjęcia: Stephen F. Windon

Montaż: Christian Wagner, Paul Rubell

Scenografia: Bill Brzeski

Kostiumy: Sanja Milković Hays

Czas trwania: 135 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus