„Y: Ostatni z mężczyzn” tom 4 - recenzja
Dodane: 09-04-2017 14:30 ()
Mijają kolejne miesiące, a życie Yoricka Browna – do niedawna ostatniego z mężczyzn – staje się coraz bardziej zagmatwane... Równocześnie jest jednak niebywale interesujące i, co równie zrozumiałe, szalenie niebezpieczne. Seria z Vertigo to prawdziwa gratka dla komiksomaniaków.
Brian K. Vaughan dysponuje bogatym arsenałem pomysłów, który wykorzystuje umiejętnie, stopniowo budując emocjonalne napięcie. Ceniony scenarzysta potrafi przykładowo rozpisać ujmujące partie dialogowe, dzięki którym bohaterowie mają szansę rozwijać partnersko-uczuciowe relacje (choćby Yorick i Agentka 355), ale przeprowadzać także zapadające w pamięć wiwisekcje konkretnych postaw oraz osobowości (doktor Mann, dowódczyni Alter). Co też warte podkreślenia, właściwie każda z grona najważniejszych postaci dostaje swój „antenowy czas” – mamy szansę poznać motywacje, zmieniające się wrażliwości. Uczuciowy świat bohaterów tętni nieprawdopodobnym życiem, które okupione jest zdradami, chwilami erotycznych uniesień, ale również... narodzinami. Yorick sprawnie wykorzystuje bowiem swoje męskie atrybuty.
Miejscami jest filozoficznie, innym razem sentymentalnie. Ale „Y: Ostatni z mężczyzn” nie zawodzi też na planie przygodowym. A właściwie – powieści drogi. Misja Yoricka i Ampersanda dotyczy coraz większej grupy osób rozsianych przecież po całym globie. Dość powiedzieć, że jednym z kolejnych przystanków na drodze początkującego iluzjonisty jest dzika Australia i orientalna Japonia. Wkrótce czeka nas natomiast odbycie podróży do Paryża, gdzie – najprawdopodobniej – znajduje się ukochana chłopaka, blondwłosa Beth. Również w warstwie emocjonalnej komiksowa seria Vaughana i Guerry nie zawodzi. Ba, właściwie nabiera coraz większych rumieńców!
W postapokaliptycznym dramacie obyczajowym (w którym nie brakuje sążnistej dawki humoru i wybuchowo-sensacyjnych elementów) trup ścieli się gęsto, a bezkompromisowe rozwiązania są charakterystycznym punktem bodajże każdego zeszytu ze zbiorczego, czwartego już albumu. Przy omawianiu poszczególnych albumów nie wypada natomiast analizować konkretnych scen, jako że można stracić zbyt wiele radości z samodzielnego poznawania losów Yoricka. Na zachętę powiedzmy na przykład jednak, że sytuacja na linii Izrael-USA należy do coraz bardziej napiętych, a sprawa rozwiązania biologicznego exodusu męskiego rodzaju może zostać wyjaśniona, okazuje się bowiem, że zagłada nie była przypadkowa.
Emocjonalna tożsamość konkretnych postaci – równocześnie silnych i kruchych (Agentka 355, doktor Mann) – to zasługa Pia Guerry, która utrzymuje bardzo wysoki poziom w obrazowaniu tej sugestywnej rzeczywistości. Realistyczną, dopracowaną w detale warstwę wizualną poznaje się z wielką przyjemnością. Autentycznie – czytelnik ma szansę poczuć, jak wielki i zróżnicowany, a przy tym... zarówno bliski, jak i daleki jest to świat.
Przedostatni tom zbiorczy „Y: Ostatni z mężczyzn” to komiks, który pochłania się z nieukrywaną przyjemnością. Polityczna intryga, egzystencjalna tajemnica, przygodowa aura, romansowy spektakl... seria Vaughana i Guerry sprawdza się na każdym z tych poziomów. Wypada oczekiwać – miejmy nadzieję – satysfakcjonującego końca tej niezwykłej odysei.
Tytuł: „Y: Ostatni z mężczyzn” tom 4
- Scenariusz: Brian K. Vaughan
- Rysunek: Pia Guerra
- Tusz: Jose Marzan Jr.
- Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
- Redakcja: Artur Szrejter
- Wydawca: Egmont Polska
- Data premiery: 15.03.2017 r.
- Oprawa: twarda
- Format: 17 x 26 cm
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Liczba stron: 288
- Cena: 89,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus