„Lady S" tom 5: „Kret w Waszyngtonie" - recenzja
Dodane: 02-04-2017 21:05 ()
Rywalizacja o fotel najważniejszej osoby w Ameryce, a najpewniej i na świecie, to brudna gra, w której wszystkie chwyty są dozwolone. Nie tak dawno mogliśmy na żywo śledzić starcie między Hilary Clinton a Donaldem Trumpem, gdzie obie ze stron nie szczędziły sobie uszczypliwości, starając się na światło dziennie wyciągnąć wszystkie niegodziwości przeciwnika, aby pogrążyć go w oczach opinii publicznej. Podobną sytuację mamy w piątym tomie Lady S, gdzie fabuła kręci się wokół wyścigu do Białego Domu. O reelekcję ubiega się pierwsza kobieta piastująca ten urząd w Ameryce, a jej oponentem jest wpływowy senator. Stary wyga, a przy tym szczwany lis zamierza zdyskredytować panią prezydent, kreśląc intrygę, która utoruje mu drogę do upragnionego stanowiska. Niestety, w tych zakulisowych machinacjach jedną z głównych ról gra Suzie.
Sensacyjno-polityczna historia nie należy do nad wyraz skomplikowanych. Jean Van Hamme pozwala osobie spoza kręgu rodziny Fitzroy’ów poskładać do kupy wszystkie elementy dotyczące Suzie. Nie jest to zbyt trudne zadanie, patrząc na dotychczasowe przygody córki ambasadora, która niejednokrotnie wpadała w tarapaty, pozostawiając ślad swojej działalności. Wcześniej czy później ktoś odkryłby jej prawdziwą tożsamość i pochodzenie. Twórca Thorgala uruchomił jedynie trybiki intrygi, posługując się prowokacjami, a resztę roboty pozwalając wykonać zawsze łasym na sensację mediom. Przeszłość kiedyś musiała dogonić Suzie, a uczyniła to w najmniej odpowiednim dla niej i jej przybranego ojca momencie.
Kreta w Waszyngtonie cechuje mniej akcji i zakrojonych na szeroką skalę działań, a więcej chytrej, politycznej gry, a także żywych emocji. Obojętnie jaka przeszłość nie pozwala spać Suzie spokojnie, to dziewczyna zżyła się z otoczeniem ambasadora, przyzwyczaiła do nowej tożsamości, a przede wszystkim starała się wykorzystać drugą szansę. Atak wymierzony w nią nie powoduje jak dotychczas jej zdecydowanego odzewu. Dziewczyna bierze odpowiedzialność na swoje barki, aby chronić najbliższą jej osobę, która okazała jej wiele dobroci.
U Van Hamme’a soczyste dialogi stanowią oś akcji, a trzeba przyznać, że autor lubi się rozpisać, jednak czyni to w mistrzowski sposób. Sprawnie przenika do najwyższych sfer amerykańskiej władzy. Nie jest to intryga tak złożona, jak choćby w House of Cards, ale historię czyta się z zapartym tchem. Ponadto pomysł scenarzysty pozwala skierować fabułę cyklu na całkiem nowe tory. Suzie nie ma już nic do stracenia. Po zrzuceniu maski ukochanej i niewinnej córki ambasadora będzie mogła poświęcić się pracy agentki bez konieczności troszczenia się o niczyją reputację. To tak jakby w połowie serii zafundowano nam nowe rozdanie. Niewątpliwie nie mniej interesujące niż te z pierwszych albumów cyklu, z pewnością też otwierające przed autorami nowe możliwości. Jean Van Hamme słynie z pokrętnych i dopracowanych intryg, dynamicznego rozwoju wydarzeń, co niejednokrotnie udowadniał na kartach swojego ukochanego dziecka, Largo Wincha. Dla Suzie gra rozpoczyna się od nowa, dla czytelników jest to bardzo dobra wiadomość. Kolejne przygody kobiety z tak bogatą przeszłością i rozlicznymi talentami zapowiadają się ekscytująco.
Tytuł: „Lady S" tom 5: „Kret w Waszyngtonie"
-
Tytuł oryginału: Une taupe à Washington
- Scenariusz: Jean Van Hamme
- Rysunki: Philippe Aymond
- Tłumaczenie: Jakub Syty
- Wydawca: Kubusse
- Data publikacji: 03.2017
- Wydawca oryginału: Dupuis
- Data wydania oryginału: 11.2008
- Liczba stron: 48
- Format: 215x290 mm
- Oprawa: miękka
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Cena: 38 zł
Dziękujemy wydawnictwu Kubusse za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus