„Pola dawno zapomnianych bitew" tom 1: „Łatwo być Bogiem" - recenzja

Autor: Damian Podoba Redaktor: Motyl

Dodane: 16-02-2017 07:12 ()


Pierwszy kontakt z uniwersum SF wykreowanym przez Roberta J. Szmidta miałem przy lekturze zbioru opowiadań „Alpha Team”. Pojawiło się tam opowiadanie „Pola dawno zapomnianych bitew”. Tytuł ten stanowi również nazwę całego cyklu, który autor zaplanował na co najmniej trzy tomy. „Łatwo być Bogiem” jest pierwszą powieścią osadzoną w tych realiach.

Prologiem w tej książce jest znane mi już opowiadanie, tutaj opublikowane pod tytułem „Misja Nomady”. Stanowi ono wprowadzenie do uniwersum i przedstawia „pierwszy kontakt”. Bohaterami są galaktyczni złomiarze – ludzie oddelegowani do najgorszej roboty. Gnani chęcią zarobku, niekoniecznie legalnego, wchodzą do wraku nieznanego statku, który wcale nie jest taki martwy, jak by się wydawało. Ktoś powie, że to klasyczny scenariusz. Może i tak, ale czy to znaczy, że zły? W dalszej części powieści zmieniamy miejsce, bohaterów i czas, w którym rozgrywają się opisane wydarzenia. Zmiana w pierwszym momencie dezorientuje, ponieważ narracja staje się mniej zrozumiała ze względu na ilość dziwnych słów i określeń. Dopiero po chwili zorientowałem się, że mamy do czynienia z inną rasą. Później poznajemy głównego bohatera – Henryana Święckiego. Jest to dość bezprecedensowy oficer, co wpędza go w nieliche kłopoty. Jego dalsze perypetie śledzimy w czasie pobytu w kolonii karnej i tajnej bazie badawczej. Osią fabuły jest problem ingerencji w konflikt dwóch ras, odkrytych przez ludzkość na odległej planecie. Wojsko i naukowcy stoją przed moralną decyzją, jakie kroki podjąć w obliczu nieuniknionej eksterminacji ogromnej liczby obcych stworzeń.

Intryga stworzona przez Szmidta jest naprawdę znakomita. Doskonale ilustruje to problematyczność wielu spraw, z jakimi nawet dziś stykamy się na Ziemi. Po pierwsze, kto garstce ludzi daje prawo do decydowania o losach wielu? Po drugie, czy można bezczynnie przyglądać się kiedy ktoś cierpi? Nie wiem, czy zamysłem autora było postawienie tych i wielu innych pytań, faktem jest, że takowe nasuwają się w trakcie lektury. Sam tytuł książki stwierdza, że łatwo bawić się w Boga czyimś kosztem, w domyśle można powiedzieć: szczególnie jeśli sprawa nie dotyka nas bezpośrednio. Jaki finał przyniosą działania głównego bohatera i jak zakończy się konflikt obcych, musicie przekonać się sami. Smaczkiem niech będzie świadomość, że zaskoczy Was nie tylko rozwiązanie głównych problemów.

Zawiedzeni będą czytelnicy oczekujący po powieści „Łatwo być Bogiem” space opery w stylu Gwiezdnych Wojen. Praktycznie nie ma tutaj walk kosmicznych, jest raczej przyziemnie. Nie ma klasycznego podziału na dobro i zło, jaki prezentuje duża liczba powieści SF. Jak przystało na polską fantastykę, jest niezwykle ciekawie. Nie sposób również odmówić autorowi oryginalności. Gryzą momentami imiona ludzkich bohaterów (o kosmitach nawet nie wspominam), które zbudowane są z dwóch członów. Na przykładzie Święckiego są to składowe Henryk i Ryan. Jest to zabieg wprowadzający coś nowego, jednak może utrudniać lekturę. Sam nie raz złapałem się na tym, że przekręcałem w myślach imię bohatera, bo zwyczajnie płynniej wchodziło mi do głowy inne brzmienie niż przywołany „Henryan”.

Rebis przy wydaniu tej książki wykonał dobrą robotę. Okładka jest znakomita. Szara i ponura, jak przystało na ilustrację przestrzeni kosmicznej. Jednocześnie bije z niej majestat ogromnego statku przestrzennego wiszącego nad planetą. Z jednej strony szkoda, że w środku nie ma żadnych rysunków, z drugiej natomiast można odetchnąć z ulgą, bo to, co czasami serwują wydawnictwa wewnątrz swoich tytułów, wręcz odstrasza. Książka nie jest bardzo obszerna, więc nie grozi jej zniszczenie grzbietu, niemniej jednak wydawca nie poskąpił kleju i wszystko trzyma się doskonale.

Powieść „Łatwo być Bogiem” jest wprowadzeniem do uniwersum, jakie stworzył Robert J. Szmidt. Projekt ten długo był w fazie planów, zanim książka ujrzała światło dzienne. Stało się dobrze, że w końcu na półki zawitała ta powieść. Zasługuje ona na każde słowo uznania, ponieważ jest niebanalna i wciągająca. Nie uświadczymy w niej ogromnych bitew w przestrzeni, ale możemy przez chwilę zastanowić się nad decyzjami, jakie podejmujemy w stosunku do innych. W żaden sposób Szmidt nie dryfuje w stronę filozofii, bo książka ta to wciąż czysta rozrywka w najlepszym wydaniu, ale i tutaj możemy znaleźć refleksję.

Z czystym sumieniem polecam tę powieść każdemu. Czyta się ją przyjemnie i szybko. Dziwi mnie tylko jedno. Dlaczego książka, którą rekomendują zagraniczni pisarze SF, nie została jeszcze wydana na rynkach zachodnich? Nie jest to odosobniony przypadek polskiej twórczości na najwyższym światowym poziomie, która nie może przebić się poza nasze granice.  

 

Tytuł:  „Pola dawno zapomnianych bitew" tom 1: „Łatwo być Bogiem"

  • Autor: Robert J. Szmidt
  • Wydawnictwo: Rebis
  • Seria: s-f Horyzonty zdarzeń
  • Liczba stron: 416
  • Format: 132 x 202 mm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Wydanie 1
  • Cena: 34,90 zł

               


comments powered by Disqus