„Ukryte piękno" - recenzja
Dodane: 26-12-2016 22:34 ()
Twórca przeboju Diabeł ubiera się u Prady tym razem stara się przekonać nas, że po bolesnej stracie nie wolno się załamywać, ponieważ mimo rozpaczy nadal gdzieś tam istnieje ukryte piękno, czyli sens życia, którego warto szukać. Niestety, opowiadając historię ku pokrzepieniu, wlewającą nadzieję w serca nie udaje mu się ani przez moment sprawić, by widz uwierzył w ckliwą opowiastkę.
Howard wraz ze swoimi wspólnikami prowadzi nieźle prosperującą agencję reklamową. Wszystko kończy się jednego dnia, kiedy umiera córka mężczyzny. Załamany, pogrążony w żałobie i depresji całkowicie odsuwa się na bok. Wszystko inne, w tym praca, przestają mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie. Stan ten trwa na tyle długo, że jego wspólnicy postanawiają działać, gdyż agencja może nie przetrwać stanu bezczynności ich szefa, a oni sami nie chcą tracić kapitału, na który pracowali w pocie czoła przez wiele lat. W tym celu wynajmują detektywa, aby sprawdził kondycję psychiczną Howarda, a potem trójkę aktorów, którzy mają pojawić się w życiu mężczyzny jako trzy fundamentalne dla niego byty – miłość, śmierć i czas. Czy poprzez rozmowę, wyładowanie agresji i tłumionych emocji, wyrwanie z przedłużającego się stanu otępienia uda się im ocalić pracę, a przy okazji przywrócić Howarda światu żywych?
Obraz Davida Frankela posiada jedną znaczącą wadę. Fabuła, mimo że przygnębiająca, nie chwyta za serce, a działania podejmowane przez grupę tak zwanych przyjaciół mają niewiele wspólnego z chęcią pomocy potrzebującemu, tylko prowadzą do uzyskania samolubnych korzyści. Już na tym etapie opowieści widz jest mocno zniesmaczony, że twórcy starają się grać na uczuciach, ale uderzają w fałszywe nuty, o silnym, materialistycznym wydźwięku. Nie ma w tym ani grama współczucia czy próby zrozumienia. I mimo że nie wszyscy podzielają ten sam punkt widzenia, bo jak w każdej grupie znajdą się głosy sprzeciwu, to wszystko i tak sprowadza się do pieniędzy. Akcja poprowadzona jest tak, że nawet przez chwilę nie da się odczuć, że rozgrywa się w świątecznym okresie. Na oku kamery mamy albo udręczającego się i wylewającego tony łez Willa Smitha, albo nieporadne trio jego wspólników w osobach Edwarda Nortona, Kate Winslet i Michaela Peñy, z których tylko rola kobieca się broni, dwie męskie są zwyczajnie nudne, mimo że ich ekranowe życia też są skomplikowane.
Znacznie lepiej wypadają aktorzy wcielający się we wspomniane byty. Helen Mirren jako Śmierć jest nieoczekiwanie zabawna, emanuje od niej niebywała klasa i gracja. Jacob Latimore jako Czas jest odpowiednio wściekły i agresywny, w jego występie widać żywe, przekonujące emocje. Najcięższa rola przypadła w udziale Keirze Knightley, ponieważ Miłość w jej interpretacji jest bytem nieśmiałym, zagubionym i stłamszonym przez list Howarda. Może wydawać się, że aktorka nie wybrnęła z tej roli, ale w decydującej scenie udało jej się przekazać na tyle istotny ładunek emocjonalny, że widz na moment zapomina o niedostatkach scenariusza.
Największym problemem obrazu jest jednak jego zakończenie, które niejako neguje całą ścieżkę terapii Howarda, podjęcie przez niego próby powrotu, przełamania się. Will Smith nie znalazł udanej recepty na przekonujące pokazanie przemiany swej postaci, zbyt wiele w jego poczynaniach jest momentów nijakich bądź sztucznie rozczulających. Z ratunkiem przyszła mu Naomie Harris w roli terapeutki, bo między tą parą maluje się więź, która wyciąga postać Howarda i podciąga rolę Smitha. Niestety, pozytywny wizerunek psuje nietrafiony twist w finale, jakby przeczył wszystkim wydarzeniom. Dlatego też Ukryte piękno jest filmem nieudanym, który miał potencjał, patrząc na wyśmienitą obsadę, ale jak w wielu przypadkach bywa, nazwiska nie grają, gdy historia nie jest w stanie wykrzesać z widza tych podstawowych uczuć. Szkoda.
Ocena: 4/10
Tytuł: „Ukryte piękno"
Reżyseria: David Frankel
Scenariusz: Allan Loeb
Obsada:
- Will Smith
- Edward Norton
- Kate Winslet
- Michael Peña
- Helen Mirren
- Naomie Harris
- Keira Knightley
- Jacob Latimore
- Ann Dowd
Muzyka: Theodore Shapiro
Zdjęcia: Maryse Alberti
Montaż: Andrew Marcus
Scenografia: Beth Mickle
Kostiumy: Leah Katznelson
Czas trwania: 94 minuty
comments powered by Disqus