„Ostatnia rodzina" - recenzja
Dodane: 19-12-2016 16:04 ()
Nikt nie mógł sobie wymarzyć lepszego debiutu niż Jan P. Matuszyński, reżyser „Ostatniej rodziny”. Nawet on sam raczej nie przewidywał, że stworzy najlepszy tegoroczny polski film, a może nawet najlepszy polski film ostatniej dekady. Jego wizja jest kompletna – od świetnego castingu, na ekranie żyjemy wspólnie z trójką głównych bohaterów – po nastrojowe, niezwykle precyzyjne zdjęcia, na fenomenalnej ścieżce dźwiękowej skończywszy. Matuszyński „Ostatnią rodziną" wchodzi na salony i to bynajmniej nie na salony polskie, bo serca widzów podbił już zwiastun, ale na salony europejskie i światowe. Nie mamy się czego wstydzić!
Produkcja Aurum Film to obraz niezwykle osobliwy, odważny, a przede wszystkim prawdziwy. Nie ma tu fałszu ani obłudy. Ekran tętni życiem i zapadającymi w pamięć kreacjami. Kamera nie bez kozery szuka Andrzeja Seweryna, którego stonowana, jakby pozbawiona ekspresji kreacja hipnotyzuje widza, zaprasza do świata i umysłu genialnego malarza, który wydaje się nie zaprzątać sobie głowy rolą ojca i męża, wykonując te obowiązki dość mechanicznie. Jego całym życiem jest sztuka, malowanie, proces kreacji, trudny, żmudny, wymagający skupienia i poświęcenia. I Zdzisław Beksiński poświęca się dla rodziny, oddalając się od niej coraz bardziej, tak jakby najbliższy zawadzali mu w jego pracy, wizji tworzenia czegoś ponadczasowego. To właśnie ta chłodność i brak nawiązania poprawnych relacji z synem Tomkiem Beksińskim, praktycznie odepchnięcie go od siebie stają się osią fabuły filmu.
Kolejny członek rodziny – syn pierworodny – z jednej strony nie może odciąć familijnej pępowiny, będąc częstym gościem u swoim rodziców, z drugiej rozpaczliwie poszukuje akceptacji, której nie znajduje wśród najbliższych. Jego wybuchy, furie, targnięcia się na własne życie są pokłosiem rozpaczliwych prób zwrócenia na siebie uwagi. Niefortunnie Tomek, idąc w ślady ojca, otacza się podobnym kokonem samotności, który w jego przypadku prowadzi jednak nie do kreacji – jak u ojca, tylko całkowitej destrukcji. Widać to doskonale poprzez dysonans jego zachowań w domu i w pracy. Brawurowa i nadzwyczaj ekspresywna rola w wykonaniu Dawida Ogrodnika.
Nie mniej ważną osobą w wizji twórców jest Zofia Beksińska – przekonująca i z charyzmą sportretowana przez Aleksandrę Konieczną. Światło w tunelu dla obu mężczyzn, niepodważalnie stanowiąca niejako ostatnią nadzieję do ich wspólnego dialogu. Sprowadzona do roli typowej pani domu potrafiła jednak zaznaczyć swoją obecność na ekranie poprzez żywiołową kreację.
Mimo że obraz Matuszyńskiego mówi o przemijaniu, a śmierć w domu Beksińskich jest nad wyraz częstym gościem, to nie można odmówić twórcom polotu, lekkości, z jaką opowiadają o rzeczach przygnębiających, dramatycznych, pozostawiając sobie pewną swobodę, komentując wydarzenia z nutką błyskotliwego humoru, który niejednokrotnie rozciera mroki tej wieloletniej egzystencji. Na osobne brawa zasługuje umiejętne i interesujące pokazanie świata Beksińskich przez pryzmat jedynie ich zmieniającego się mieszkania, miejsca, gdzie rozgrywa się przeważająca część filmu. Miejsca, będącego cichym bohaterem obrazu, jedynym obserwatorem wszystkich rozgrywających się w ich życiu trosk. Nie ma tutaj poczucia znużenia czy braku urozmaicenia dzięki fantastycznym zdjęciom i żonglowaniem różnymi ujęciami tego swoistego mikrokosmosu Beksińskich.
„Ostatnia rodzina” to dzieło kompletne, zapadające w pamięć, piękna wizytówka rodzimego kina. To nie tylko film o sztuce i jej pojmowaniu, ale też ludzkich dramatach podanych w przystępnej formie. Majstersztyk, arcydzieło po prostu!
Ocena: 10/10
Tytuł: „Ostatnia rodzina"
Reżyseria: Jan P. Matuszyński
Scenariusz: Robert Bolesto
Obsada:
- Andrzej Seweryn
- Dawid Ogrodnik
- Aleksandra Konieczna
- Andrzej Chyra
- Zofia Perczyńska
- Danuta Nagórna
- Alicja Karluk
- Magdalena Boczarska
- Agnieszka Michalska
Zdjęcia: Kacper Fertacz
Montaż: Przemysław Chruścielewski
Scenografia: Jagna Janicka, Mirosław Koncewicz
Kostiumy: Emilia Czartoryska
Czas trwania: 124 minuty
comments powered by Disqus