Miroslav Žamboch „Sierżant” - recenzja

Autor: Damian Podoba Redaktor: Motyl

Dodane: 11-12-2016 22:02 ()


„Sierżant” Miroslava Žambocha jest powieścią bardzo intensywną. Książka liczy trochę ponad trzysta stron, więc nie należy do monumentalnych dzieł, jednak jej lektura jest przyjemnością. Autor znakomicie żongluje konwencjami, tworzy oryginalny świat osadzony w alternatywnej rzeczywistości. Magia i technika w równym stopniu są rozwijane, głównie na potrzeby armii. Technika, jaką poznajemy w „Sierżancie”, przywodzi na myśl uzbrojenie z czasów pierwszej wojny światowej. Takie skojarzenie wywołały u mnie szczególnie opisy masywnych czołgów. Magia natomiast jest skomplikowaną nauką, która ewoluowała przez lata, a jej stosowanie wymaga odpowiedniej wiedzy dotyczącej pisania zaklęć i potencjału osobistego. Poza tym obie dziedziny przenikają się, gdyż broń konwencjonalna jest często umagiczniona, co grozi dość destruktywnym finałem w jej użyciu. Magiczne przedmioty mają różne przeznaczenie, jedne zapewniają osłonę przed ostrzałem, inne absorbują złe moce lub pomagają w leczeniu rannych. Oczywiście jest też druga strona magicznego medalu – czarna magia. Sztuka, której granice są dość rozmyte, jednak jej najgorsze wydanie to nekromancja. Jakie są jej zasady i możliwości dowiecie się w czasie lektury książki. Fakt jest taki, że stanowi ona ważny element całej historii.

Budowa świata, w którym autor osadził fabułę, jest interesująca. Szkoda, że dowiadujemy się stosunkowo niewiele na temat przedstawionych realiów. Owszem, w toku fabuły poznajemy ogólnikowo sytuację geo-polityczną, jednak bez większych szczegółów historycznych. W różnych rozmowach i opisach dowiadujemy się o Królestwie, które wokół swoich granic ma ziemie zdominowane przez chaos. Istoty z tamtych terenów chętnie podbiłyby Królestwo, które jednak skutecznie opiera się napastnikom. Strzępki informacji, z których dowiadujemy się zarówno o przeszłości Królestwa i tym, co można spotkać na ziemiach niczyich, potęgują tylko ciekawość. Ujmuje to nieco radości z „przebywania” w tamtym świecie, bo jest wiele pytań, na które autor nie odpowiada.

Bohaterem książki jest tytułowy sierżant, Lancelot Gievitz ze zwiadowczej kompanii karnej. Jest to w zasadzie zwykły żołnierz, chociaż pewnej indywidualności dodaje mu fakt, iż w walce wręcz posługuje się dwoma mieczami. Poza tym śmiało można go określić jako charakternika, który jest oddany swoim ludziom. Dość nieoczekiwanie bohater znajduje się w centrum wydarzeń, które sięgają daleko wstecz zarówno jego życia, jak i przeszłości jego kraju, kiedy toczyły się wielkie wojny z nekromantami. Ważną rolę odgrywają również postaci drugoplanowe – Fill oraz Dominika, jednak ich roli nie zdradzę ze względu na to, byście zachowali przyjemność z lektury. Z kolei jeśli chodzi o „tego złego”, to intryga jest zbudowana ciekawie, chociaż ścisły finał pozostawia nieco do życzenia. Niby autor w epilogu zostawił jakąś puentę, ale czegoś mi tam brakowało, zupełnie jakby w planach była kontynuacja, ale od pierwszego wydania książki w 2005 r., nic w tym kierunku się nie wydarzyło.

Drugie wydanie „Sierżanta” ma niesamowitą okładkę. Po pierwsze jest ona zintegrowana z innymi książkami Žambocha wydanymi lub wznowionymi w 2016 r., więc dla ludzi ceniących estetykę, będzie się znakomicie komponowała na półce, kiedy ktoś postawi tam całą serię. Po drugie grafika z okładki jest piekielnie dobra. Używam tego słowa nie bez znaczenia. Czerwona aura, magiczny symbol i czaszki otoczone ognistą poświatą sprawiają wrażenie, jakbyśmy otwierali wrota piekieł. Jest to podrasowana ilustracja z pierwszego wydania, ale grafik wykonał kawał dobrej pracy. Plakat z taką grafiką to byłoby coś! Przeszkadza mi tylko mało ekspresyjna twarz postaci na okładce, ale można przymknąć oko. Gorzej jest z grafikami ze środka książki. Niektóre w tak groteskowy sposób przedstawiają postaci, że nie da się na nie patrzeć dłużej niż chwilę. Jeśli zabieg był celowy – okej, trudno. Natomiast jeśli to przypadek, to autor powinien ostro ćwiczyć rysowanie postaci, w szczególności twarzy.

Pozostałe sprawy techniczne są na dobrym poziomie. Gdzieś tam przemknęła mi literówka. No i w moim egzemplarzu dwie kartki były nierówno przycięte. Czy poszło tak w całym nakładzie, nie wiem. W kontekście całości można rzec: nic to. 

Powieść czytało mi się znakomicie. Raz ze względu na styl i bardzo szybkie tempo akcji, dwa, zarówno bohater, jak i pewne cechy całej opowieści bardzo przypominały mi prozę jednego z polskich autorów, a konkretnie Adama Przechrzty. Mocna, męska postać, która jednak samodzielnie nie zdziała tyle, co ze wsparciem wiernych przyjaciół. Kobieta. Tempo, o którym już wspominałem oraz głęboko sięgająca intryga. Miks prawie doskonały. Byłoby idealnie, gdyby autor pozwolił na lepsze zagłębienie się w wykreowany świat. Jeszcze jeden szczegół: w zasadzie tytuł staje się nieaktualny już po 1/3 książki. Czemu? Sprawdźcie sami. Naprawdę warto.    

Tytuł: „Sierżant”

  • Autor: Miroslav Žamboch
  • Okładka: miękka
  • Wydanie: II
  • Format: 125x195
  • Ilość stron: 360
  • Rok wydania: 08.2016
  • Wydawnictwo: Fabryka Słów
  • Cena: 32,90 zł

 

Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

                 


comments powered by Disqus