Zygmunt Miłoszewski „Ziarno prawdy” - recenzja
Dodane: 06-12-2016 19:15 ()
Kryminał to dość wymagający gatunek literacki. Oprócz zwykłych walorów, jakimi powinna się charakteryzować każda dobra powieść, pojawiają się tu elementy niełatwe z punktu widzenia warsztatu pisarza. Snucie narracji pomiędzy jednym a drugim tropem, mylenie śladów, zabawa z czytelnikiem – to wszystko jest skomplikowane. I wymaga od autora przemyślenia wszystkiego jeszcze przed momentem rozpoczęcia pisania.
Zygmunt Miłoszewski w swojej powieści „Ziarno prawdy” niewątpliwie odrobił tę lekcję. I uczynił to celująco.
Bohaterem kryminału jest Teodor Szacki, prokurator przeniesiony z Warszawy do Sandomierza, by w tym historycznym mieście ścigać zbrodniarzy. Okazuje się jednak, że wbrew propagandzie „Ojca Mateusza” to spokojna powiatowa miejscowość, gdzie najbardziej wymagającymi sprawami są te dotyczące kradzieży komórki czy też włamania do sklepu monopolowego celem konsumpcji oferowanych tam trunków. Znużony życiem po rozwodzie, topiący smutki w drogich alkoholach i łatwych kobietach, jest na skraju depresji. Ożywia się, kiedy dochodzi do mordu.
Sprawa trafia do niego, gdyż ofiarą okazuje się znana i podziwiana Sandomierzanka, a wszyscy inni prokuratorzy okazują się z nią zaprzyjaźnieni, a więc jako osoby z nią związane nie mogą prowadzić śledztwa. Smaczku dodaje fakt, iż śmierć nastąpiła w wyniku użycia bardzo ostrego rytualnego narzędzia służącego do pewnych obrzędów wyznawcom jednej z religii. Szacki szybko rusza do akcji. Nie przejmuje się konwenansami, rozbija zastane układy, a jego bystry analityczny umysł powoli rozwikłuje zagadkę. Jest piekielnie trudna do rozwiązania, a prokurator z jednej strony musi borykać się z różnymi czynnikami zewnętrznymi: histerią mediów, naciskami zwierzchników, lojalnością współpracowników, a z drugiej własnymi problemami emocjonalnymi. W tym całym zamieszaniu poznajemy coraz lepiej charakter Szackiego – twardy, ponury, ogólnie paskudny, ale mimo to coraz bardziej go lubimy.
Osobnym bohaterem powieści jest samo miasto. Miłoszewski spędził kilka miesięcy, mieszkając w Sandomierzu, by poczuć jego klimat i poznać jego piękno. I to mu się udało. Sandomierz w powieści jest autentyczny. Autor wskazuje, że tak naprawdę to niejako trzy miasta funkcjonujące obok siebie: tzw. huta, czyli rozległa przemysłowa część miasta z wielką hutą szkła i blokowiskami, druga część – dość bezbarwna i nijaka, podobna do wielu innych polskich miast powiatowych oraz to, co tak wyróżnia Sandomierz na mapie Polski – najstarsza część miasta z przepiękną starówką, parkiem Piszczele i bulwarem Piłsudskiego nad Wisłą, perła w koronie Rzeczypospolitej Polskiej. Ale Miłoszewskiemu nie tylko udało się oddać klimat miasta. Udało mu się oddać również coś trudniejszego – małomiasteczkową mentalność jego mieszkańców, plotkujących o wszystkich i wszystkim, mającym swoje małe tajemnice, fascynacje i kompleksy.
Jednym z najmocniejszych punktów powieści jest narracja. Styl Miłoszewskiego jest niepowtarzalny i znakomity, a jednocześnie niebanalny, jak czasami w prozie Kinga. Autor nieprzypadkowo zaliczany jest do ścisłej czołówki polskich twórców kryminału.
Zresztą, „Ziarno prawdy” nie ma słabych punktów. Zawiła fabuła, trzymająca w napięciu do ostatnich stron książki, świetny swobodny styl, jakim jest napisana, interesujący bohaterowie, czego chcieć więcej? Jak dla mnie to absolutny top gatunku.
Tytuł: „Ziarno prawdy”
- Autor: Zygmunt Miłoszewski
- Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.
- Ilość stron: 452
- Data premiery: 05.10.2011 r.
- Okładka: miękka
- Cena: 34,99 zł
comments powered by Disqus