„Nowy Początek” - recenzja

Autor: Damian Drabik Redaktor: Motyl

Dodane: 15-11-2016 21:34 ()


Czy, gdybyś wiedział dokładnie, jak potoczy się twoje życie, spróbowałbyś coś zmienić? To pytanie nieustannie wraca do mnie po seansie najnowszego filmu Denisa Villeneuve’a – „Nowy Początek”. Niezwykle płodny filmowo kanadyjski reżyser próbuje swoich sił w różnych gatunkach – jak do tej pory z powodzeniem. Jeśli więc na hasło „science-fiction” zgrzytacie zębami, mając przed oczami jakieś „Transformery” czy inne efekciarskie bzdury, to nie dajcie się zniechęcić. „Arrival” to zupełnie inna bajka.

Dwanaście gigantycznych kosmicznych statków ląduje na Ziemi w zupełnie przypadkowych lokacjach. Przedstawiciele każdego z krajów, w którym zjawili się obcy, próbują nawiązać z nimi kontakt. Początkowa współpraca szybko się jednak załamuje, media i zaniepokojone społeczeństwo naciskają na rządy do szybkiego rozwiązania kwestii kosmicznych przybyszów. Dr Louise Banks, ekspert w dziedzinie lingwistyki, próbuje nawiązać kontakt z obcymi. W jej rękach będą się ważyły losy świata.

Brzmi banalnie, ale wcale takie nie jest. Już sam sposób realizacji filmu budzi najwyższy podziw. Skromność przekazu i estetyczny wdzięk pozwalają widzowi celebrować każdą scenę. Sekwencja, podczas której po raz pierwszy w pełni zobaczymy statek obcych, dzięki perfekcyjnemu wyczuciu operatora Bradforda Younga oraz znakomitej muzyce kompozytora Johanna Johannssona, potrafi dosłownie wgnieść w fotel. Nie swoim przepychem, feerią eksplozji i kolorów, ale zapierającym dech w piersiach panoramicznym ujęciem na tonący we mgle majestatyczny kształt.

„Arrvial” stanowi przede wszystkim intelektualną pożywkę. Villeneuve podchodzi do widza z dużym szacunkiem, wierzy w jego inteligencję i unika łopatologicznego wykładania wszystkich zjawisk. Z drugiej strony to, co powinno zostać wyjaśnione, przedstawione jest w sposób dokładny i fabularnie uzasadniony. Chodzi tu przede wszystkim o kwestie kontaktu z obcymi na poziomie językowym. Sprawa, która w większości podobnych filmów praktycznie nie istnieje. Pytanie, jakie rząd USA chce zadać kosmitom – w jakim celu przylecieli – zostaje językowo rozbite na czynniki pierwsze z objaśnieniem wszelkich trudności komunikacyjnych. Zamiast popisowych, efekciarskich strzelanek i wybuchów, otrzymujemy burzę mózgów towarzyszącą nawiązaniu porozumienia.

W rozważania bohaterów sprytnie zostaje wpleciona jeszcze teoria Sapira-Whorfa, według której używany przez człowieka język, wpływa na jego myślenie, a co za tym idzie – nauka innego języka sprawi nie tylko, że zaczniemy myśleć w innym języku, ale też zupełnie inaczej postrzegać świat. Jak się później okaże, ten wątek będzie miał kluczowe znaczenie dla fabuły „Nowego Początku”, ale nie będę zdradzał już nic więcej.

Widzimy zatem, że najnowszy film Denisa Villeneuve’a to sci-fi z zupełnie innej półki niż to, co na co dzień oglądamy w kinach. Na dobrą sprawę jest science-fiction właściwym, bowiem większość określanych tym mianem produkcji w praktyce niewiele ma wspólnego z tą naukową częścią gatunku. Nie spodziewajcie się kolejnego „Dnia Niepodległości”. To rzecz, której bliżej Kubrickowi niż kolejnym odsłonom „Star Wars”.

Nie będzie tu również scen akcji, niszczonych miast i naszpikowanych efektami specjalnymi sekwencji starć ludzkości z najeźdźcami z kosmosu. „Arrvial” jest bardzo kameralną produkcją, ograniczającą się do kilku lokacji. Mimo fabuły, w której ważą się losy całego świata, jest to raczej intymny portret jednostek. Efekty komputerowe, choć prezentujące się bardzo ciekawie, podporządkowane są treści, co również jest rzadkością we współczesnym kinie.

A sama treść „Nowego Początku”, choć prosta, niesie ze sobą przepiękny humanistyczny wydźwięk. Finałowy twist fabularny może co prawda wzbudzić sprzeciw części widzów, bo okazuje się rozwiązaniem ryzykownym i niekoniecznie prostym do zaakceptowania przez niektórych odbiorców, wyraża jednak wielką pochwałę życia oraz pokornego przyjęcia tego, co przynosi nam los. Ponadto Villeneuve mówi także o komunikacji między ludźmi: z jednej strony o podziałach i wyraźnym braku chęci nawiązywania relacji, współpracy z drugim człowiekiem, z drugiej – o strachu przed taką relacją i wyrażaniem uczuć.

„Nowy Początek” to zdecydowanie jedna z najlepszych rzeczy, jakie trafiły w tym roku do polskich kin. Kino realizacyjnie wysublimowane i intelektualnie dopieszczone do granic. Rzadko zdarza się, żeby strona techniczna produkcji szła w parze ze scenariuszem i reżyserią, oczywiście na najwyższym poziomie. Jeśli macie już dosyć tych wszystkich wałkowanych w nieskończoność inwazji obcych, efekciarskich gniotów sprawiających, że każdy kolejny film wygląda tak samo, pędźcie co tchu do kina na „Arrival”.

 

Tytuł: „Nowy Początek”

Reżyseria: Denis Villeneuve

Scenariusz: Eric Heisserer

Obsada:

  • Amy Adams  
  • Jeremy Renner
  • Michael Stuhlbarg     
  • Forest Whitaker     
  • Abigail Pniowsky     
  • Mark O'Brien     
  • Tzi Ma 

Muzyka: Johann Johannsson

Zdjęcia: Bradford Young

Montaż: Joe Walker

Scenografia: Paul Hotte, André Valade

Kostiumy: Renée April

Czas trwania: 116 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus