M. S. Przybyłek „Gamedec" tom 1: „Granica rzeczywistości” - recenzja

Autor: Damian Podoba Redaktor: Motyl

Dodane: 12-11-2016 21:41 ()


Gamedec to uniwersum stworzone przez Marcina S. Przybyłka. Po raz pierwszy na rynku książka „Granica rzeczywistości” pojawiła się w 2004 r. Teraz nadszedł czas na wznowienie serii.

Świat przedstawiony w opowieści o Torkilu Aymorze w pewnym sensie przywodzi na myśl klasyczne kino SF z lat 80. XX wieku, a głównie film TRON. Z nowszych produkcji dobrym tropem wydaje mi się z kolei Matrix. W obu przypadkach bohaterowie funkcjonują w jakiejś wykreowanej sztucznie rzeczywistości. Przybyłek stworzył swoją wizję realnego świata, w którym ludzie szukają najróżniejszej rozrywki w grach. Niby nic nowego, tyle tylko, że gry te, to mocno zaawansowana wirtualna rzeczywistość. Każdy tytuł dostępny na rynku oferuje różne rodzaje doznań, od szaleńczych wyścigów, w których gracze zasiadają za sterami niezwykłych pojazdów, po światy fantasy pełne magii. Trafiają się również typowe strzelanki i kosmiczne symulatory. Nie brakuje horrorów oraz romansów, a nawet gier erotycznych. Nie wszystkie tytuły są legalne. Zdarza się, że prócz ekstremalnej rozrywki gracze poddawani są najróżniejszym impulsom emocjonalnym i fizycznym.

Światem realnym zarządzają tak naprawdę korporacje, które produkują gry i sprzęt potrzebny do udziału w nich. Co raz, na rynek wypuszczane są nowe modele specjalnych łóżek i hełmów dla graczy. Niemożliwe jest wejście w świat gier bez zastosowania specjalnego medykamentu, pozwalającego przebywać w świecie gry dłuższy czas bez uszczerbku na zdrowiu. Uzależnienie od gier powoduje jednak, że wielu graczy decyduje się na całkowite przeniesienie świadomości do cyfrowego świata. No, może niezupełnie całkowite, bo mózg musi funkcjonować w świecie rzeczywistym. Jest to również szansa dla osób okaleczonych lub nieuleczalnie chorych. Rynek wydaje się dość zasobny, więc nic dziwnego, że korporacje pracują nad diabolicznymi projektami, zupełnej likwidacji organicznych mózgów oraz stworzeniem mechanicznych pojemników, dla jaźni wyrwanej z prawdziwych ciał. Od tego, ludzkość dzieli tylko krok, by przenieść do takich ciał sztuczną inteligencję. Czy ktoś zdecyduje się na zabawę w Boga? A może będą tacy, którzy zechcę powstrzymać ten proceder? Przekonacie się, sięgając po tę fantastyczną książkę.

Wspomniany już główny bohater, jest gameDECiem, detektywem rozwiązującym problemy w wirtualnych światach. A problemów takich jest mnóstwo, bo hakerzy nie śpią. Zdarzają się oszustwa finansowe, wspomaganie się ułatwieniami w grach oraz przestępstwa znacznie poważniejsze, np. porwania wirtualnych alter ego, przez co gracze nie mogą przywrócić świadomości do swoich ciał w tzw. realium. Jakie mogą być tego skutki? W ostateczności nawet śmierć. Torkil rozwiązuje takie kłopoty, jednak nie są one tak rentowne, jak praca dla korporacji. Tutaj w „grę” wchodzą znaczne pieniądze oraz niemniej cenne przysługi.

W książce, oprócz różnego rodzaju akcji, spotkamy także wątek romantyczny. Czy raczej wątki. Jednak do czego to doprowadzi, to każdy musi dotrzeć samodzielnie. W każdym razie nie bądźcie zaskoczeni, w tym szalonym uniwersum też są uczucia. Za to odniosłem wrażenie, że brakuje tu humoru. Na palcach można policzyć momenty humorystyczne. Sprawia to, że świat wykreowany przez autora wydaje się ponury, ciężki w odbiorze. Te nieliczne przejawy jaśniejszych barw stają się przez to pewną groteską, która nie przystaje do reszty. Nie jest to w żaden sposób zarzut, bo dzięki temu zbudowany jest odpowiedni klimat.

Wydanie „Granicy rzeczywistości” podtrzymuje ten klimat doskonale. Szczególnie okładka dokłada swoje kilka groszy. Jest groteskowa, zbalansowana między kolorami ciemnymi i jasnymi, a ilustracja przedstawia nam kawałek świata przyszłości – miasto-moloch i wszechobecna elektronika. Obrazy takie znamy z wielu produkcji naszych czasów, np. Gwiezdnych wojen czy serii Mass Effect, jednak kiedy zagłębicie się w książkę, to zobaczycie ogromne różnice.

Oprócz tego książka jest wydana bardzo dobrze. Kartki nie grożą samodzielnym lotem w nieznane, są mocno przyklejone. Na końcu znajdziemy słowniczek pojęć wyjaśniający wiele sformułowań występujących w tekście. Jest to dobre posunięcie, bo dzięki temu autor nie tracił czasu na opisywanie nowinek w treści głównej. Zyskało na tym tempo akcji. Zazwyczaj nie przepadam z tworzeniem nowych słów poprzez różnego rodzaju lepienie z tego, co już jest w słowniku, jednak w przypadku „Granicy rzeczywistości” nowe pojęcia bardzo zgrabnie wchodzą w wykreowany świat. Fakt, można sobie pokaleczyć nieco język, dukając np. półzoeneta, ale z czasem przychodzi przyzwyczajenie.

Książka ta jest tak naprawdę zbiorem luźnych opowieści, połączonych postacią głównego bohatera oraz jego kompanów, których poznajemy przy okazji kolejnych przygód. Gdzieś w tle rozwija się również świat, w którym pojawiają się grubsze sprawy i nowe modele sprzętu i pomysły korporacji. Realium rozwija się z każdą przygodą Torkila Aymora i obserwacja tego procesu jest interesująca.

Po lekturze naszła mnie pewna refleksja. Mianowicie, jak dużo czasu zostało, zanim nasz świat zacznie przypominać to, co autor opisał kilkanaście lat temu? Wtedy, w 2004 roku, mało kto myślał chyba, że będziemy w domu mogli korzystać z urządzeń kreujących wirtualną rzeczywistość. A tu proszę, rok 2016 i każdy może sprawić sobie Google VR. Jest to technologia prymitywna, ale czy trzydzieści lat temu, ktoś myślał, że tak powszechnie będziemy używali sprzętu z dotykowymi ekranami? Marcin Przybyłek w swojej książce nie postawił tego typu pytań, ale świadomy czytelnik sam powinien się na chwilę zatrzymać w tym galopującym świecie i zapytać gdzie to wszystko zmierza. Cyfryzacja, portale społecznościowe, powszechne zbieranie danych o użytkowniku – to dzisiejsza rzeczywistość, a co będzie za dekadę?

Na koniec słowo na temat pytań, jakie zdaje się stawiać autor. Po pierwsze już sam tytuł nasuwa sugestywne pytanie: gdzie jest ta granica rzeczywistości? Po drugie, w tekście znaleźć można sprawę o wiele ważniejszą oraz cięższą: jak daleko człowiek powinien lub może, posunąć się w kreacji?

Książkę polecam. Jest to świetna i oryginalna lektura, która powinna wręcz wejść do światowego kanonu. Przestrzegam jednak osoby szukające prostej rozrywki. „Granica rzeczywistości”, może się im wydać banalna. W tym wypadku trzeba spojrzeć głębiej.  

 

Tytuł: „Gamedec" tom 1: „Granica rzeczywistości” 

  • Autor: Marcin Przybyłek
  • Wydawnictwo: Rebis
  • Seria wydawnicza: Horyzonty zdarzeń
  • Seria: Gamedec
  • Miejsce wydania: Poznań
  • Liczba stron: 468
  • Format: 130x200 mm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Wydanie: II
  • Data wydania: 10.2016
  • Cena: 34,90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za przesłanie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus