„Thorgal" tom 35: „Szkarłatny ogień” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 09-11-2016 22:01 ()


Trzy lata przyszło nam czekać na kolejny tom przygód Thorgala Aegirssona. Trzy długie lata, które wypełniały domysły i pytania dotyczące losów bestsellerowego cyklu, a także rozwiązań fabularnych, będących w stanie posprzątać chaos pozostawiony przez Yvesa Sente’a. Nie wiem, czy „Szkarłatny ogień” jest tomem, na który miłośnicy serii czekają z utęsknieniem, mając w pamięci ostatnie przygody niezłomnego wikinga, ale na pewno jest tomem wlewającym nadzieję, że jednak nie wszystko stracone i można choć trochę naprostować ten, jakby nie patrzeć, utytułowany cykl.

Sente na łamach serii odziedziczonej po Van Hamme’ie nie potrafił podjąć ryzyka, nieco asekuracyjnie prowadził przygody Thorgala, a jednocześnie pozwolił, aby nuda wkradła się w akcję, a nadmiar postaci powodował dezorientację czytelnika. Już pierwsze strony „Szkarłatnego ognia” pokazują, że podejście Xaviera Dorisona jest zgoła inne. Brutalne, utrzymane w krwistej kolorystyce kadry zwiastują odrodzenie Aniela jako proroka. Bag Dadh z pięknego i malowniczego miejsca, jakie podziwialiśmy poprzednio, zmienił się w przygnębiające, trawione przez ogień i szaleństwo miasto. Przepowiednia, najazd ludzi Magnusa oraz fanatyczni wyznawcy czerwonych magów – wszystko niejako sprzysięgło się przeciwko Thorgalowi, który pojmany i upokorzony pragnie tylko jednego. Odzyskać syna, którego zaufanie zawiódł i wrócić do rodziny, którą niepotrzebnie opuścił, skazując siebie i bliskich na niepewny los.

Xavier Dorison nie bawi się w półśrodki, doskonale wiedząc, że jego scenariuszowy debiut w „Thorgalu” musi posprzątać wszelkie kurioza zaproponowane przez poprzednika. Robi to w wybornym stylu. Widać w jego poczynaniach swobodę, z jaką odnajduje się w historii, a nade wszystko, z jaką łatwością przypisuje postaciom, które poprzednio plątały się bez ładu i składu, konkretne zadania. Pomysłowo rozwija wątek Salumy, która – jak pamiętamy – uwiodła  Thorgala, ale też nie zapomina o bohaterach drugiego planu. Całość harmonijnie się zazębia.

„Szkarłatny ogień” to w przeważającej mierze walka ojca o syna, trudna, wręcz niemożliwa, ale niepozbawiona odpowiedniej dramaturgii ani emocji zarówno po stronie dzielnego wikinga, jak i potomka Kriss de Valnor. Od bardzo dawna w serii nie została tak wyraziście nakreślona więź między Thorgalem a jednym z jego dzieci. Dorison sprowadza na Bag Dadh iście biblijny Armagedon w centrum wydarzeń pozostawiając kluczowe dla rozwiązań historii postaci, czerpie przy tym obficie z dziedzictwa serii, starając się nawiązać do najlepszych dokonań Van Hamme’a. Patrząc przez pryzmat przejściowej fabuły, mającej za zadanie uporządkować dotychczasowe wydarzenia, scenarzysta poradził sobie bez zarzutu. Widać w jego poczynaniach konkretny plan, nakreślony z polotem oraz zapowiedź kolejnych emocji.

Oddając się lekturze „Szkarłatnego ognia”, nie sposób nie komplementować również ilustracji Grzegorza Rosińskiego. Mroczne kadry z różnymi odcieniami czerwieni nadają opowieści pesymistycznego wydźwięku, a sceny batalistyczne cieszą oko, nawet jeżeli widać, że nie zawsze są bogate w detale. Rosiński potrafi ukazać szeroką gamę emocji bohaterów. W tym swoistym pojedynku ojca z synem to gniew maluje się na pełnej napięcia i wzburzenia twarzy Aniela, która dość często jest pokazana bardzo wyraźnie, wyróżniając się na tle pozostałych postaci, nawet Thorgala. Nie ulega wątpliwości, że mistrz jest w formie, a finałowe kadry utrzymane w scenerii rozprzestrzeniającego się śmiercionośnego żywiołu, podkreślają apokaliptyczny nastrój opowieści. Zresztą zło, które opanowało nie tylko duszę Aniela najlepiej wypalić ogniem. Aby zacząć budować coś od nowa, najpierw trzeba coś zburzyć. Dorison w ten sposób nie tylko zamyka niniejszy rozdział życia Thorgala, ale szybko przechodzi dalej, konstruując podwaliny pod następne przygody niezłomnego wikinga.

Wyczekiwany z obawami trzydziesty piąty tom cyklu nie zawodzi, a wręcz przeciwnie, pokazuje, że w rękach sprawnego scenarzysty przygody Thorgala nadal mogą być atrakcyjną i emocjonującą odyseją, skupiającą się na fundamentalnych dla gwiezdnego dziecka wartościach. Oby tym tropem dalej podążał Xavier Dorison, a Grzegorz Rosiński miał pole do popisu dla swoich malarskich umiejętności. Gorąco polecam, bo takiego „Thorgala” aż chce się czytać!

 

Tytuł: „Thorgal" tom 35: „Szkarłatny ogień”

  • Scenariusz: Xavier Dorison
  • Rysunki: Grzegorz Rosiński
  • Tłumaczenie: Wojciech Birek
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 9 listopada 2016 r.
  • Papier: kreda
  • Oprawa: miękka/twarda
  • Format: 210x290 cm
  • Stron: 56
  • Cena: 22,99 zł/29,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus