„Opowieści frontowe" tom 1: „Nocne wiedźmy” - recenzja

Autor: Marcin Waincetel Redaktor: Motyl

Dodane: 24-10-2016 17:06 ()


Na wojnie próżno szukać oznak człowieczeństwa. A przynajmniej bardzo trudno jest takie symptomy dostrzec. Komiks „Opowieści frontowe: Nocne wiedźmy” stanowi jednak również dowód na to, iż w nawet najbardziej bezkompromisowej historii można znaleźć odrobinę nadziei.

Ale raczej nie szlachetności czy przyzwoitości, chociaż... i w tych aspektach istnieją pewne wyjątki. Trudno się zresztą dziwić, skoro autorem scenariusza jest Garth Ennis, a więc autor, który nigdy nie stronił od ukazywania okrucieństwa, łamania tabu. Twórca „Kaznodziei”, „Chłopców” czy „Pielgrzyma” stara się sięgnąć do najgłębszych zakamarków ludzkiego umysłu. Wojenna zawierucha jest ku temu bardzo atrakcyjną sposobnością...

W „Nocnych wiedźmach” najbardziej ujmująca jest perspektywa, z której poznajemy  historię wzajemnej walki Rosjan i Niemców podczas II WŚ. Albo inaczej – walki o przetrwanie. Bo późne lato 1942 roku, a następnie jesień i zima na froncie wschodnim, to sceneria terroru, zwierzęcej chęci przetrwania. Z jednej strony widzimy grupę nazistów, starającą się wedrzeć w głąb terytorium wroga, z drugiej zaś oddział nietypowego oddziału sił powietrznych ZSRR. „Nocne wiedźmy”, czyli bombowe kobiety? Dosłownie.

Z posłowia dowiadujemy się, że bohaterki i bohaterowie są postaciami fikcyjnymi, jednak 599 pułk nocnych bombowców wzorowany jest na rzeczywistej jednostce, w której faktycznie służyły wyłącznie kobiety. Wrażliwe i temperamentne, pragnące udowodnić swoją przydatność dla sprawy ojczyzny. Szczególnie wizerunek Anny Borysowny jest interesujący. Bo przechodząc przez wojenne piekło, musiała ona stawić czoło wielu próbom: poświęceniu, stracie, zemście i odkupieniu.

W dziele Ennisa nie brakuje odcieni moralnej niejednoznaczności. Nie ma jasnego podziału na dobro i zło. Najlepiej widać to na przykładzie Kurta Grafa, który przez niektórych może być traktowany jako „dobry Niemiec”, jeden z ostatnich sprawiedliwych (choć też nie do końca) na polu walki. Wybielanie i przekłamywanie historii? Bynajmniej. Scenarzyście udało się po prostu sprowokować trudne pytania. O jednostkowe doświadczenie, osobistą tragedię. Gwałty, zbrodnie, wojenna zawierucha odcisnęły swoje piętno na psychice bohaterów.

Być może Russ Braun odpowiedzialny za warstwę graficzną nie wyróżnił się w tym dziele niczym specjalnym – niektóre postaci zdają się być anonimowe, pozbawione wyrazistego sznytu, własnej, wizualnej tożsamości, jednak zaproponowana przez niego, realistyczna formuła doskonale wpisuje się w charakter komiksu. Bezkompromisowy. Niejednoznaczny. Sugestywne wypadają zaś przedstawienia wojennych machin, jak i dynamicznych sekwencji akcji.

 „Opowieści frontowe: Nocne wiedźmy” to zdecydowanie historia warta poznania. Nie tylko dlatego, że odsłania nieznany, a ciekawy kawałek II WŚ, ale też pokazuje, że wojna – choć ponoć nigdy się nie zmienia – to budzi demony. I namiętności. Nieoczywisty i interesujący komiks.

 

Tytuł: „Opowieści frontowe" tom 1: „Nocne wiedźmy”

  • Scenariusz: Garth Ennis
  • Rysunek: Russell Braun
  • Wydawnictwo: Planeta Komiksów
  • Liczba stron: 82
  • Format: 170x260 mm
  • Oprawa: miękka
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Wydanie: I
  • Cena: 59 zł

Dziękujemy wydawnictwu Planeta Komiksów za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus